Tydzień łez

W ciągu 5 dni Miedź Legnica poniosła dwie porażki – na wyjeździe z Wisłą Płock i u siebie ze Zniczem.


W minioną środę piłkarze z Pruszkowa pokonali 2:0 na własnym boiska wicelidera Fortuna 1. Ligi Arkę Gdynia. Ten wynik był niespodzianką dużego kalibru, a można nawet uznać, że sensacją. Katem zespołu z Trójmiasta był niespełna 29-letni pomocnik, Shuma Nagamatsu. Ten zawodnik miał również duży wkład w zwycięstwo swojej drużyny na Stadionie im. Orła Białego w Legnicy, gdzie goście w niedzielę rozłożyli na łopatki Miedź.

Pierwsza połowa tego spotkania była nieciekawa. Jedyna groźna sytuacji w pierwszych trzech kwadransach, to akcja przeprowadzona przez gospodarzy w 26 minucie. Po dośrodkowaniu z lewej strony Juricha Caroliny w polu karnym gości znalazł się Mehdi Lehaire, uderzył „na wślizgu”, ale świetnie interweniował bramkarz beniaminka Piotr Misztal. I to by było na tyle, jeśli nie liczyć kontuzji Ibana Salvadora w 39 minucie. Tym samym reprezentant Gwinei Równikowej dołączył do grona piłkarzy „Miedzianki” walczących z urazami. A lista jest bardzo długa, bo znajdują się na niej Kamil Drygas, Florian Hartherz, Damian Michalik, Damian Tront i Bartosz Guzdek.

Dziesięć minut po wznowieniu gry po przerwie wstrząsnęło drużyną znad Kaczawy, bo podopieczni trenera Mariusza Misiury zadali zielono-niebiesko-czerwonym dwa nokautujące ciosy. W 48 minucie po kapitalnej akcji na lewej stronie boiska Paweł Moskwik dośrodkował w pole karne, gdzie znalazł się niepilnowany Shuma Nagamatsu i niedoszły piłkarz Miedzi otworzył strzałem głową wynik meczu. To już 10 gol Japończyka w bieżących rozgrywkach. W 54 minucie goście po raz drugi posłali przeciwnika na deski. Przy pierwszym golu Moskwik asystował, teraz pokazał się ze znakomitej strony w roli egzekutora. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Radosława Majewskiego wychowanek Hejnału Kęty wyskoczył najwyżej w polu karnym i również uderzeniem głową zmusił do kapitulacji Jakuba Mądrzyka.

W 77 minucie miejscowi wreszcie napędzili strachu przeciwnikowi. Po świetnym podaniu Szymona Zalewskiego piłka odbiła się od Mehdiego Lehaire'a, a następnie znalazła się pod nogami stojącego w polu karnym Znicza Krzysztofa Drzazgi. Doświadczony napastnik z bliska umieścił piłkę w siatce, ale radość legniczan była przedwczesna, ponieważ strzelec gola był na ofsajdzie i gol nie został uznany. Gospodarze kontaktowego gola, strzelili dopiero w 90 minucie. Po podaniu Juricha Caroliny i zgraniu piłki głową przez Krzysztofa Drzazgę z bliska, również głową do siatki piłkę posłał Marcel Mansfeld. Najpierw gol Niemca nie został uznany, ale po analizie VAR został zaliczony.

Bogdan Nather