Twardy orzech...
... do zgryzienia ma Mateusz Dróżdż, prezes Cracovii. Pasy nie potrafią wyjść z kryzysu.
Dawid Kroczek przejął drużynę na początku kwietnia 2024 roku. Fot. Marta Badowska/PressFocus
CRACOVIA
Krakowianie w tym sezonie już nic wielkiego nie wygrają, ani nie przegrają. Spadli na ósme miejsce, ale mogą skończyć sezon najwyżej na szóstym. Ewentualnie mogą zaliczyć zjazd o jeszcze kilka pozycji.
Otrzyma nowy kontrakt?
Prezes Mateusz Dróżdż, który niedawno – naszym zdaniem słusznie – publicznie zdiagnozował sytuację w drużynie jako kryzys, musi podjąć kluczowe decyzje przed nowym sezonem. Czy trener Dawid Kroczek jest w stanie wyprowadzić drużynę na prostą? Według nieoficjalnych informacji zakończenie rozgrywek na ósmym miejscu dawało 36-letniemu szkoleniowcowi automatyczne przedłużenie umowy. Między zwycięskim spotkaniem z Motorem a przegranym z Lechią, na konferencji prasowej, trener nie zgadzał się z diagnozą swojego zwierzchnika. Nie był sam, bo zadający to pytanie Rafał Nowak z kibicowskiego portalu „TerazPasy.pl” powiedział, że jego zdaniem problem Cracovii kryzysem nie jest. W internecie (na stronie sjp.pl) można znaleźć m.in. taką definicję kryzysu: zła sytuacja w jakiejś dziedzinie (np. w gospodarce, w polityce), zazwyczaj długotrwała i trudna do opanowania.
Rzadkie wygrane
Można ją stosować także do opisywania sportowej rzeczywistości. Przegranaw marnym stylu, z gdańszczanami, a w niedzielę kolejna strata trzech punków – mimo lepszej gry i bardziej dogodnych sytuacji na gole – w Katowicach tylko potwierdzają, że prezes Dróżdż ma dużo racji. Choć szkoleniowiec mówi, że zespół ma zły moment, to wiele wskazuje na to, że miewa tylko lepsze momenty w dłuższym okresie marazmu. Nie trzeba, jak ostatnio Puszcza, tracić pięciu, a nawet ośmiu goli, by można było zacząć bić na alarm. Cracovia wygrała 3 z 14 meczów w 2025 roku i 5 z ostatnich 20. Dwa razy z rzędu po raz ostatni triumfowała na przełomie października i listopada. Kryzys nie musi być spektakularny, zwłaszcza na początku może się powoli i mało zauważalnie rozkręcać. Pasy miały taki czas na przełomie rundy jesiennej i wiosennej, kiedy nie potrafiły wygrać przez osiem spotkań. Zaliczyły wtedy sześć kolejnych remisów, więc można było mówić, że niewiele brakuje do wygranej. Ostatni punkt zdobyły na początku kwietnia ze Stalą Mielec, która w ten weekend dowiedziała się, że spada z ekstraklasy. Potem przyszły cztery porażki, w połowie przedzielone zwycięstwem nad Motorem grającym niemal całą drugą połowę w dziesięciu. Krakowianie w tym roku zdobywają średnio punkt na mecz. Gdyby byli tak samo skuteczni jesienią – walczyliby o utrzymanie.
Błędy i brak lidera
Wynik jest „produktem końcowym”, a kryzys Cracovii widać nie tylko w ostatnich rezultatach. Widać go w kuriozalnych samobójach, prostych błędach w obronie, nierównej formie bramkarzy, nieskuteczności zawodników z przodu. Przypomnijmy za słownikiem: kryzys to zła sytuacja w jakiejś dziedzinie, zazwyczaj długotrwała i trudna do opanowania. W przypadku Cracovii zgadza się wszystko co do joty. Jej problem jest długotrwały i trudny do opanowania, co znajduje odzwierciedlenie na murawie. Drużyna zdołała wygrać w Lublinie, ale za kilka dni zawiodła na całej linii. W Katowicach gra znów uległa poprawie, ale tym razem za tym nie poszedł wynik. Kryzys to brak pewności siebie, brak skuteczności w działaniach – jak lubi mówić trener Kroczek – w obronie i ataku. W przypadku Cracovii kryzys to obecnie także brak zdecydowanego lidera, który pociągnąłby drużynę. Nawet po Benjaminie Kallmanie widać ostatnio, że powoli myśli o nowym klubie, do którego trafi po sezonie. W niedzielę liderem w GKS-ie był choćby bramkarz Dawid Kudła, który świetnie interweniował przy okazjach Cracovii.
Michał Knura
1 PUNKT na spotkanie zdobywa w tym roku Cracovia. To jeden z najgorszych bilansów w całej ekstraklasie.