Z lamusa

Walia to wyjątkowo wdzięczny rywal dla biało-czerwonych o coś, tak jest od 1973 roku!


Twarde, zwycięskie boje

Jak grać superważny mecz o coś, to… z Walijczykami! Dlaczego?

 

Z żadną inną reprezentacją z Wysp Brytyjskich i Irlandii nie mamy tak dobrego bilansu jak z walijskimi „Smokami”. Z Anglią wygraliśmy raz w 21 meczach, ze Szkocją trzy razy na 11 meczów, z Irlandią 11 zwycięstw, ale na aż 28 spotkań, a z narodową drużyną Ulsteru 4 na 11. A Walia? Graliśmy z nią dotąd dziesięciokrotnie i aż siedem razy wygrywaliśmy, a z tych pojedynków tylko dwa były towarzyskie, pozostałe o coś, a konkretnie o punkty w eliminacjach mistrzostw świata i ostatnio, niespełna dwa lata temu, w Lidze Narodów. Dwukrotnie wygraliśmy wtedy z Walią. Dało nam to utrzymanie w Dywizji A, rywal zaś spadł o szczebel niżej. 


Załatwił go Ćmikiewicz

Zacznijmy od początku… Historia meczów z Walią sięga 1973 roku, to wtedy po raz pierwszy zmierzyliśmy się ze „Smokami”. Akurat pierwszy mecz sprzed prawie 51 lat, bo rozegrany w Cardiff 28 marca 1973 roku, nie był dla nas najszczęśliwszy. W grupie 5 eliminacji MŚ do X mundialu w Niemczech Zachodnich rywalizowaliśmy oprócz Walii z faworyzowaną Anglią. Porażka w pierwszym meczu mocno ograniczała margines błędu w kolejnych potyczkach. W czerwcu tamtego roku ograliśmy jednak w Chorzowie na Śląskim Anglię 2:0 po porywającej grze, a potem w „Kotle czarownic” padła Walia rozłożona na łopatki rezultatem 3:0. Pisaliśmy o tym w naszym „lamusie” ponad 2 lata temu, przy okazji ostatniego starcia ze „Smokami” na ich terenie.

Cichym bohaterem meczu na Śląskim we wrześniu 1973 roku był Lesław Ćmikiewicz. Wiadomo było, że jeden z czołowych graczy walijskich, Trevor Hockey, który w trakcie swojej 16-letniej zawodowej kariery zagrał m.in. w takich klubach, jak Nottingham, Newcastle, Norwich City, Aston Villa prawie 600 ligowych i pucharowych spotkań, łatwo się „podpala”. W tej sytuacji miał się nim „zaopiekować” Ćmikiewicz. Biegał za Hockeyem, sam przy tym nie odpuszczał, a w nadarzającym się momencie odegrał swoją rolę znakomicie. Hockey już w 39 minucie został przez szwedzkiego sędziego Ove Dahlberga wyrzucony z boiska!

– Sędziowanie było wtedy inne, mecz realizowany był z dwóch kamer, więc można było się ukryć. Kto się zatem zagapił, to obrywał z łokcia, nawet z pięści. Prowokacje, szczypanie, szyderczy śmiech, to był ówczesny standard. Tyle że ja wcale nie miałem zaopiekować się Hockeyem. Tak wyszło na boisku. Trevor miał pianę na ustach, gdy sędzia gwizdał faul dla nas, upierał się, że było odwrotnie. Wystarczyło więc lekko go popchnąć, żeby nie czekać na odpowiedź. Tyle że nie subtelną, bo on po prostu odwinął się i kopnął. A kiedy to zrobił na oczach sędziego, choć sam też nieźle go wówczas przed kartką zdzieliłem, wystarczyło się przewrócić – opowiadał „Sportowi” pan Lesław. Na mistrzostwa do Niemiec pojechaliśmy, oby teraz też tak było przy okazji niemieckiego Euro!

 


Indywidualności nie wystarczyły 

Kolejna gra to walka o azjatyckie finały mistrzostw świata. Trafiliśmy razem ponownie do grupy 5, ale gdzie były już nie trzy drużyny, jak kilkadziesiąt lat wcześniej, a sześć. Oprócz Polski i Walii rywale ze wschodu, bo Ukraina, Białoruś, Armenia, a do tego jeszcze Norwegia. Zagraliśmy ze sobą w 3. kolejce, będąc po wygranych z Ukrainą i Białorusią i liderując w grupie z 6 punktami. Na stadionie Legii było jednak tylko 0:0. Naszym napastnikom, a z przodu grali wtedy Andrzej Juskowiak i Radosław Gilewicz, a po przerwie Paweł Kryszałowicz oraz Emmanuel Olisadebe, ani razu nie udało się zaskoczyć ówczesnego bramkarza Southampton Paula Jonesa. Dodajmy, że w składzie ekipy prowadzonej przez Marka Hughesa nie brakowało wtedy tuzów, byli świetni pomocnicy, jak Robbie Savage czy Garry Speed, gwiazda Manchesteru United Ryan Giggs – jeszcze do niedawna selekcjoner Walii, a także wysoki i silny jak tur napastnik John Hartson. O takich indywidualnościach Wyspiarze mogą teraz pomarzyć, tyle tylko, że tamta ekipa niewiele ugrała w porównaniu z tym, co stało się w ostatnich latach, kiedy to były awanse na Euro (2016, 2020) czy MŚ (2022).

Kolejny mecz z Walią, w czerwcu 2001 roku, to już trzy punkty na naszym koncie. „Jest pięknie, jest wręcz fantastycznie. Piłkarska reprezentacja Polski wygrała w Cardiff już piąty – na sześć rozegranych – mecz eliminacji mistrzostw świata i doprawdy niewiele brakuje do tego, by zyskać sobie miano finalisty mistrzostw świata. Daleki Wschód jest bardzo bliski!” – pisał wysłannik „Sportu” na tamten mecz Dariusz Czernik.

Choć przegrywaliśmy 0:1 po trafieniu Nathana Blake'a, do przerwy wyrównał najskuteczniejszy w tamtych eliminacjach w naszym zespole Emmanuel Olisadebe (8 trafień, o jedno mniej niż legendarny Andrij Szewczenko), a w końcówce gola zdobył także Paweł Kryszałowicz. – Zaczęliśmy zbyt asekuracyjnie, a prawdziwa walka pojawiła się tak naprawdę po stracie bramki. Sygnał do ataku, co chciałbym podkreślić, dał debiutant Arek Bąk, z którego gry jestem bardzo zadowolony – komentował nasz ówczesny selekcjoner Jerzy Engel. Za tamten mecz pomocnik Polonii Warszawa, który potem przeniósł się do Birmingham City, otrzymał „8”. Najwyższą notę za tamten występ, bo aż „9”, dostał jednak Marek Koźmiński, dla którego był to jeden z najlepszych występów w narodowych barwach.

 


Dobre wejście „Franka”         

Kolejne eliminacyjne mecze o punkty miały miejsce w 2004 i 2005 roku. Jak przed mundialem w Niemczech Zachodnich, tak i teraz Polska i Walia grały w grupie z Anglią. Na dokładkę była jeszcze Irlandia Północna, Austria oraz najsłabszy w grupie Azerbejdżan. Tym razem dwa spotkania z Walią na naszą korzyść! Najpierw w Cardiff 13 października 2004 roku i rok później w Warszawie. W wyjazdowym meczu ponownie przegrywaliśmy po tym, jak Jerzego Dudka pokonał na początku II połowy Robert Earnshaw. Końcówka gry na Millenium Stadium, w obecności 57 tys. widzów, to już jednak koncert biało-czerwonych. Do siatki Paula Jonesa trafiali kolejno: Tomasz Frankowski, Maciej Żurawski i Jacek Krzynówek. Gol w końcówce po uderzeniu głową Hartsona wiele nie zmienił.

„W I połowie nasza reprezentacja de facto nie istniała. To Walijczycy narzucili nam swój styl gry. Kości trzeszczały i w tej walce wręcz górą byli gospodarze. Aż pojawił się na boisku Tomasz Frankowski i ruszyliśmy z kopyta z piekła do raju. A dzieła dokończył Jacek Krzynówek” – pisał „Sport” w relacji Dariusza Leśnikowskiego z Cardiff pod znamiennym tytułem „Z piekła do raju”. Oceny w naszej gazecie? Jerzy Dudek „7”, Frankowski, mimo że grał niespełna dwa kwadranse „6”. Potem obu bohaterów selekcjoner Paweł Janas w „nagrodę” nie zabrał na MŚ do Niemiec… To już jednak inna historia.

 


Bramki Świderskiego

Ostatnie mecze z Walijczykami w Lidze Narodów w 2022 mamy świeżo w pamięci. Pierwszy we Wrocławiu Wyspiarze musieli odpuścić, bo szykowali się akurat do barażu o mundial w Katarze z Ukrainą. Mimo to prowadzili. Ostatecznie uratowały nas, jak kilkanaście lat wcześniej, dobre zmiany. Na boisku pojawił się m.in. Jakub Kamiński i w końcówce wyrównał, a w ostatnich minutach zwycięskiego gola strzelił Karol Świderski. „Świder” był też bohaterem ostatniego meczu w Cardiff, kiedy ponownie jego trafienie dało nam wygraną – świetna asysta Roberta Lewandowskiego - i utrzymanie w Dywizji A Ligi Narodów (piszemy o Świderskim na stronie 6).

Michał Zichlarz           


MECZE POLSKA – WALIA


28 marca 1973, eliminacje MŚ, Cardiff, Walia – Polska 2:0 (0:0)

1:0 – James, 46 min, 2:0 – Hockey, 85 min

26 września 1973, eliminacje MŚ, Chorzów, Polska – Walia 3:0 (2:0)

1: – Gadocha, 29 min, 2:0 – Lato 34 min, 3:0 – Domarski, 53 min

29 maja 1991, towarzyski, Radom, Polska – Walia 0:0

11 października 2000, eliminacje MŚ, Warszawa, Polska – Walia 0:0

2 czerwca 2001, eliminacje MŚ, Cardiff, Walia – Polska 1:2 (1:1)

1:0 – Blake, 14 min, 1:1 – Olisadebe, 32 min, 1:2 – Kryszałowicz, 72 min

13 października 2004, eliminacje MŚ, Walia – Polska 2:3 (0:0)

1:0 – Earnshaw, 56 min, 1:1 – Frankowski, 72 min, 1:2 – Żurawski, 81 min, 1:3 – Krzynówek, 85 min, 2:3 – Hartson, 90 min (głową)

7 września 2005, eliminacje MŚ, Polska – Walia 1:0 (0:0)

1:0 – Żurawski, 54 min (karny)

11 luty 2009, towarzyski, Santo Antonio, Polska – Walia 1:0 (0:0)

1:0 – Guerreiro, 80 min

1 czerwca 2022, Liga Narodów, Wrocław, Polska – Walia 2:1 (0:0)

0:1 – Williams, 52 min, 1:1 – Kamiński, 72 min, 2:1 – Świderski, 85 min

25 września 2022, Liga Narodów, Cardiff, Walia – Polska 0:1 (0:0)

0:1 – Świderski, 57 min

Bilans: 10 meczów, 7 zwycięstw, 2 remisy, 1 porażka, Bramki: 13:6.