Turniej jak marzenie
Ach, co to była za impreza! Świetna organizacja, tabuny kibiców, rywalizacja na wysokim poziomie, wizyta Adriana Meronka i zwycięstwo z polskimi akcentami. Działo się!
To był zdecydowanie udany powrót Challenge Tour do Polski. Upłynęło dużo wody w Wiśle, zanim mogliśmy po raz kolejny cieszyć się z rozgrywek takiej rangi. Warto było jednak zaczekać te piętnaście lat. Tym razem wartka akcja toczyła się w Rosa Golf Club, w Konopiskach pod Częstochową.
W ogniu rywalizacji
Z pięknym wynikiem - 13 triumfował 19-letni Hiszpan Angel Ayora, który ostatniego dnia w sobie tylko znany sposób utrzymał nerwy na wodzy i zdołał nawet powiększyć dwupunktową przewagę, jaką miał po trzech dniach rywalizacji, zdobywając swoje pierwsze zawodowe trofeum w karierze. O ile pierwsze dziesięć dołków poszło całkiem gładko i zakończyło się rezultatem - 4, na drugiej dziewiątce zrobiło się nieco nerwowo. Angel stracił uderzenia na jedenastce i czternastce, jednak trwonili punkty również rywale. Ostatecznie, wkraczając na osiemnasty green, był już pewien zwycięstwa i nawet bogey na ostatnim dołku nie był w stanie tego zmienić: - Po prostu mówiłem sobie na osiemnastce, żeby oddać dobry strzał z tee, następnie zagrać dobre drugie uderzenie i spróbować ukończyć to w jak najmniejszej liczbie strzałów – opowiadał.
Rundy 66-65-66-70 zapewniły mu trzypunktowy triumf nad reprezentantem Irlandii Północnej Demotem McElroyem, który awansował tego dnia o trzy pozycje w klasyfikacji. Kolejne uderzenie dalej znaleźli się okupujący trzecie miejsce Szwedzi, 40-letni Jens Fahrbring, dwukrotny triumfator na Challenge Tour, grający razem z Hiszpanem w finałowej grupie, lider po pierwszym dniu i współlider po drugim, oraz trzykrotny zwycięzca w Nordic Golf League Christofer Rahm. Presji nie wytrzymał też trzeci zawodnik z finałowej grupy Włoch Gregorio De Leo, który po sobotnim wyśrubowaniu rekordu pola do imponującej wartości 61, w niedzielę uciułał 73 uderzenia, spadając z drugiego na piąte miejsce, którym w dodatku musiał podzielić się z aż pięcioma konkurentami.
Viva Espana!
Na pewno duży wpływ na efekt końcowy i to mimo topniejącego w niedzielę prowadzenia młodego Hiszpana, miał jego doświadczony trener i jednocześnie caddy – Juan Ochoa. Tutaj pojawiają się polskie wątki. Juan jest dobrze znany polskim golfistom – niegdyś był trenerem w naszym kraju. Wśród jego podopiecznych są między innymi: Matylda Krawczyńska – moment temu zajmująca drugie miejsce w prestiżowym The R&A Girls Amateur Championship, Alejandro Pedryc – wielokrotny mistrz Polski i Mateusz Gradecki – zwycięzca na Challenge Tour i Pro Golf Tour.
Angel nie pochodzi z majętnej rodziny i postawił wszystko na golfa. Juan odkrył w nim ogromny talent i od dwóch lat wspiera go w spełnianiu marzeń. Tak szczęśliwy zwycięzca opisywał dla PZG swoje emocje po wygranej w Polsce: „Piękny czas dla mnie i piękne miejsce. Jestem wdzięczny za wsparcie, jakie dostałem w tym tygodniu i naprawdę szczęśliwy, że moje pierwsze zwycięstwo odnotowałem właśnie tutaj. Mogę się czuć trochę jako Polak, bo dla mojego trenera i caddiego Polska to drugi dom i to naprawdę wspaniałe, że wygrywamy na Rosie”.
Cierpliwość popłaca
Radości nie kryła również Matylda, która w trakcie turnieju razem z rodzicami wspierała swoich hiszpańskich przyjaciół, a kiedy wszystko się rozstrzygnęło, wbiegła na green z… szampanem: „To były emocje i bardzo kibicowałam Angelowi, bo znamy się, razem trenujemy pod skrzydłami Juana. Wiedziałam, jaki ma potencjał i to zwycięstwo mu się naprawdę należało, To bardzo duży talent o wielkiej etyce pracy, czego się też od niego uczę. Postawił w życiu wszystko na golfa i widać, że było warto”.
Angel był jednym z trzynastoosobowej grupy Hiszpanów, którzy przyjechali do Rosy. Wśród nich największą gwiazdą był siedmiokrotny triumfator na DP World Tour – Alvaro Quiros. Dopiero rozpoczynający karierę zawodnik tak w sobotę opisywał wsparcie swoich rodaków: „Bardzo dobrze jest mieć tutaj kilku doświadczonych hiszpańskich graczy. Dorastałem, obserwując grę Alvaro, więc wspaniale jest mieć przy sobie takiego przyjaciela jak on. Prawdopodobnie porozmawiam z nim później przy kolacji na temat jutrzejszej rundy. Postaram się utrzymać moją grę, oddawać dobre strzały i wykazywać się cierpliwością, więc zobaczymy, co się stanie”. Alvaro, który próbuje powrócić do wielkiego golfa, zakończył turniej na miejscu 42, ostatniego dnia awansując rundą 68 o dwanaście miejsc w klasyfikacji.
Polacy
W turnieju zagrało w sumie czternastu Polaków, pięciu zawodowców i dziewięciu amatorów, z czego dwóch dowiedziało się o takiej możliwości w naprawdę ostatniej chwili, ponieważ w ostatniej chwili zwolniły się dla nich miejsca. Najlepszy wynik uzyskał Mateusz Gradecki, któremu do awansu do rundy sobotniej i niedzielnej zabrakło dwóch uderzeń. Mateusz wraca właśnie do gry po operacji kolana, którą przeszedł trzy miesiące temu. Tydzień przed turniejem na Rosie zagrał świetnie w Szwecji, gdzie po długiej przerwie od turniejowych występów finiszował na solidnej 24. pozycji. Nadzieje były więc spore, jednak ostatecznie cała czternastka zakończyła batalię po dwóch dniach.
Meronk wrócił na Challenge Tour
W niedzielę na turnieju pojawił się Adrian Meronk, który po raz pierwszy jako zawodowiec mógł oglądać turniej Challenge Tour w Polsce. Wcześniej grał jako amator w turnieju Challenge Tour we Wrocławiu, kiedy zorganizowany został na jego polu – wówczas w Toya Golf Club, teraz przemianowanym na Wrocław Golf Club. Jednokrotny zwycięzca na Challenge Tour i czterokrotny na DP World Tour kibicował grupie finałowej, udzielił mnóstwa wywiadów, rozdawał autografy, rozmawiał i fotografował się z kibicami: „Turniej przypomina bardziej DP World Tour niż Challenge Tour, ale niczego mniej po Rosie się nie spodziewałem. Jestem przekonany, że to teraz najlepszy event w kalendarzu CT. Takie elementy, jak players lounge, strefa do treningu, do masażu to wszystko jest na topowym poziomie, a to właśnie takie aspekty decydują o komforcie graczy”. Polak występujący obecnie w LIV Golf zdradził też jakie są jego plany po zakończeniu sezonu LIV. Zagra on trzy razy na DP World Tour: w Andaluzji będzie bronił tytułu sprzed roku, w Abu Dhabi HSBC Championship i DP World Tour Championship. Wystąpi również w grudniu na Asian Tour, w turnieju Saudi International.
Z pasji do golfa
Turniej zorganizowany był wręcz perfekcyjnie. Wspierała go armia ponad sześćdziesięciu wolontariuszy. Pole przygotowane było fantastycznie i wiele wskazuje na to, że turniej powróci do Rosa Golf Club na kolejne dwie edycje. W poniedziałek odbył się juniorski Pro-Am, gdzie wygrała drużyna w składzie: Haraldur Magnus, Kamil Nowak, Iwo Czerkawski i Wojtek Grzegorzek. W środę rozegrano klasyczny Pro-Am, w którym triumfowała drużyna Alejandro Pedryca, który trafił zatrważające osiem birdie i eagle’a. Druga była ekipa Joela Moscatela, a trzecia Mateusza Gradeckiego, którego wspomagał chociażby trener piłkarskiej kadry narodowej – Michał Probierz. Impreza nie odbyłaby się bez zaangażowania organizacyjnego V5 Group, Studio Gwiaździsta 5, wsparcia PGA Polska i Polskiego Związku Golfa, a przede wszystkim pasji właściciela pola: „Wszystkim bardzo serdecznie dziękuję: mojemu zespołowi za ciężką pracę, jaką włożyli w przygotowanie pola, uczestnikom za sportową walkę, kibicom za przybycie, władzom samorządowym, które się przyłączyły do organizacji tego turnieju, za wsparcie. Wszystkiego dobrego i mam nadzieję, że widzimy się za rok”, powiedział na ceremonii rozdania nagród Arkadiusz Muś.
Dziennik „Sport” relacjonował codziennie wydarzenia z Rosy. Były zarówno relacje pisemne, jak i wywiady przeprowadzane z błyskiem w oku przez Glorię.
Kasia Nieciak
Adrian Meronk i trener zwycięzcy, Juan Ochoa. Fot. Marek Darnikowski / Rosa Challenge Tour