Turek wychowany w Niemczech

Hakan Calhanoglu doprowadził Inter do mistrzostwa Włoch i wysoko mierzy na mistrzostwach Europy.


Oglądana przez polskich kibiców na Stadionie Narodowym reprezentacja Turcji na 8 dni przed swoim pierwszym w turnieju finałowym mistrzostw Europy – delikatnie mówiąc – nie zaimponowała. Będzie miała wprawdzie czas na „rozbiegówkę”, bo w pierwszym występie 18 czerwca w Dortmundzie zmierzy się ze skazywaną na pożarcie Gruzją, ale po blamażu z 2021 roku kibice znad Bosforu z niepokojem czekają na pierwszy gwizdek.

Jak u siebie

3 lata temu po porażkach: 0:3 z Włochami, 0:2 z Walią i 1:3 ze Szwajcarią Turcy wrócili do domu, więc tym razem bardzo chcą się pokazać z dobrej strony. Ich asem w talii, którą ma dyspozycji Vincenzo Montella, jest kapitan Hakan Calhanoglu, który w Niemczech, bo ma także niemieckie obywatelstwo, będzie się czuł jak u siebie w domu.

Urodził się 8 lutego 1994 roku w Mannhiem i tam w drużynach młodzieżowych 1. FC Turanspor i Polizei-Sportverein Mannheim rozpoczął swoją piłkarską karierę. Na seniorskie boiska wyruszył już w barwach Karlsruher SC i 3 dni przed 18. urodzinami zadebiutował w 2. Bundeslidze. Jego kolejnymi klubami w Niemczech były Hamburger SV i Bayer Leverkusen, z którego 3 lipca 2017 roku trafił do Mediolanu.

Powód do optymizmu

Najpierw za 20 milionów euro na 4 lata pozyskał go AC Milan, z którym zdobył wicemistrzostwo Włoch i za 35 milionów euro 6-letnim kontraktem przyciągnął go Inter, z którym w pierwszym sezonie sięgnął po wicemistrzostwo oraz Puchar i Superpuchar Włoch. Rok później do Pucharu i Superpucharu Włoch dorzucił trzecie miejsce w Serie A oraz finał Ligi Mistrzów, przegrany 0:1 z Manchesterem City.

Wreszcie za trzecim podejściem pomocnik reprezentacji z numerem 10 na koszulce sięgnął po scudetto, w 32 występach strzelając 13 goli i notując 3 asysty. Nic więc dziwnego, że z optymizmem jedzie na mistrzostwa Europy i chce znacznie poprawić swój reprezentacyjny bilans, w którym po meczu z Polakami ma 86 występów i 18 goli. Najbliższa okazja już we wtorek…

Jerzy Dusik