Tu się nie gra za zasługi
Ławka dobrze zrobiła Kamilowi Bilińskiemu. Cieszę się z jego odblokowania – powiedział Marek Saganowski, trener Zagłębia Sosnowiec, które dziś odrobi drugoligowe zaległości.
ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC
Do meczu z Pogonią Grodzisk Mazowiecki miało dojść 14 września, ale nie pozwolił na to zły stan boiska. Zaległości trzeba odrobić. Dla sosnowiczan będzie to pierwsze starcie z drużynami ze ścisłej czołówki. Co prawda w najbliższy weekend podejmie ich Wisła Puławy, która plasuje się w dolnej połówce tabeli, ale ich kolejnymi rywalami będą: Wieczysta Kraków, Chojniczanka i Polonia Bytom. Te spotkania dadzą odpowiedź, jaka jest rzeczywista wartość sosnowieckiego zespołu, który po ostatniej wygranej 4:1 nad Skrą Częstochowa wyraźnie odżył.
Dla Zagłębia było to najwyższe zwycięstwo od września 2023 roku. Wówczas, jeszcze w I lidze – grając pod rządami Artura Derbina – pokonali Lechię Gdańsk 5:2. Od tamtej pory do minionej soboty ekipie z Sosnowca tylko w jednym meczu udało się zdobyć więcej niż dwa gole. Fakt ten miał miejsce 19 kwietnia bieżącego roku, gdy zespół trenera Marka Saganowskiego zremisował z Polonią Warszawa. Po trzech golach Kamila Bilińskiego Zagłębie prowadziło 3:0, ale musiało zadowolić się remisem.
Biliński był także autorem jednej z bramek we wspomnianym meczu ze Skrą. Doświadczony napastnik ustalił wynik i było to jego siódme trafienie w tych rozgrywkach. 36-latek po raz pierwszy w sezonie nie znalazł się jednak w wyjściowym składzie i na murawie pojawił się dopiero pod koniec meczu. Trener Saganowski zdecydował się od pierwszych minut posłać do boju Bartosza Snopczyńskiego i Emmanuela Agbora. Było to udane posunięcie, gdyż ten pierwszy zdobył dwie bramki (w sumie ma ich pięć – przyp. red.), z kolei Kameruńczyk przez całe spotkanie mocno absorbował defensywę rywali.
– W moim zespole nie ma zawodnika, który będzie grał za zasługi i za to, co zrobił w poprzednich meczach. Kamil od miesiąca nie strzelił gola i rozmawiałem z nim na ten temat. Ta zmiana pokazała, że potrafi trafiać do siatki, także wchodząc z ławki. Przełamał się i to jest najważniejsze. W meczu ze Skrą pokazaliśmy, że w ofensywie nie jesteśmy uzależnieni od Bilińskiego, bo to na nim ciążyło, że jeśli on nie strzelał, to bramek nie było – przyznał opiekun sosnowiczan. W dzisiejszym meczu popularny „Bila” zapewne także wcieli się w rolę dżokera i w zależności od wydarzeń wybiegnie na boisko.
Przeciwko Skrze nie zagrał Roko Kurtović, którego zmogła choroba, ale niewykluczone, że dziś znajdzie się w kadrze. Inna sprawa, że zastępujący go na środku obrony Artem Suchocky wywiązał się z tej roli bez zarzutu. Ukrainiec nominalnie występuje na lewej obronie lub lewym wahadle, ale – jak pokazał ostatni mecz – jest na tyle wszechstronnym graczem, że i w nowej roli poradził sobie bez zarzutu.
Krzysztof Polaczkiewicz
Lider na „Lorecie”
Zaległości z 9. kolejki odrobi też dziś Polonia Bytom. Lider wybiera się pod Jasną Górę, gdzie czeka go starcie ze Skrą. Zespół trenera Łukasza Tomczyka celuje w 11. zwycięstwo z rzędu, które umocni go na czele tabeli. W zeszłym sezonie bytomianie kosztem częstochowian zdobyli tylko punkt, bo na ich terenie przegrali 0:1, a na własnym boisku zremisowali 2:2. Chęć rewanżu jest w nich spora, a puste trybuny, przy których od dawna gra Skra, nie powinny im przeszkodzić.
(m)