Pogoń to najlepiej punktujący wiosną zespół. W 4 grach zdobył 10 punktów. Na zdjęciu Rafał Kurzawa i Kamil Grosicki. Fot. Paweł Bejnarowicz/PressFocus


NA KOLEJKĘ ZAPRASZA CZESŁAW BOGUSZEWICZ


Trzymam kciuki za „portowców”

Rozmowa z byłym piłkarzem Pogoni Szczecin i Arki Gdynia, 5-krotnym reprezentantem Polski, zdobywcą – jako trener – Pucharu Polski z Arką w 1979 roku


Po 23 kolejkach Śląsk jest liderem ekstraklasy. To zaskoczenie?


- Po poprzednim sezonie, który w wykonaniu Śląska był słaby, to na pewno jest zaskoczenie. Natomiast teraz zespół gra na tyle dobrze, że mimo ostatnich kilku słabszych meczów, dalej jest na czele.


Wrocławianie mają trzy punkty przewagi nad drugą w tabeli Jagiellonią, z którą zagrają w tej kolejce. Kto jest pana faworytem w wyścigu o mistrzostwo Polski?


- Ten sezon jest inny niż poprzednie, kiedy to brylowały Raków, Lech, Legia. Teraz mamy jeszcze starą dobrą firmę, czyli Śląska. W całej grupie zespołów walczących o pierwsze miejsce tylko dwie drużyny nie sięgnęły jeszcze po mistrzowski tytuł. Mam na myśli wicelidera Jagiellonię i będącą tuż za podium Pogoń. Życzę im, a szczególnie Pogoni, z którą byłem zżyty, gdzie dużo serca i wkładu w grę przez 10 lat zostawiłem, żeby teraz wyszło jak najlepiej.


A jak pan widzi najbliższą kolejkę?


- Jest w niej wiele interesujących meczów, m.in. wspomniane spotkanie Jagiellonii ze Śląskiem, czyli mecz na szczycie. Do tego mecz innych drużyn z czołówki, czyli Górnika z Lechem, nie zapominając o pojedynku Widzewa z Legią. Jest też ciekawe starcie innych mistrzów z przeszłości, Stal – Ruch. Jeśli chodzi o mecz w Białymstoku – gospodarze zdobywają wiele punktów u siebie. Szli jak burza, ale teraz coś się u nich „zatarło”. Są remisy, są porażki, w przeciwieństwie do np. Pogoni, która na wiosnę trzy razy wygrała, a raz zremisowała. Trzeba powiedzieć, że Jagiellonia ma wyrównany zespół. Dla Śląska na pewno będzie to wymagający rywal. Tutaj mogą się ważyć losy mistrzostwa, choć grupa drużyn za nimi w tabeli, począwszy od Lecha, Pogoni, Rakowa, Legii, czy siódmego w tabeli Górnika, z pewnością nie odpuści. Zostało jeszcze 11 spotkań. Będzie twarda walka i duże emocje do końca. Tutaj nikt nie będzie odpuszczał.


Wspomniał pan o Pogoni Szczecin, gdzie przecież jako nastolatek debiutował pan w ekstraklasie w połowie lat 60. „Portowcy” w swojej gablocie nie mają jeszcze żadnego trofeum. Teraz świetnie grają w lidze, są w półfinale Pucharu Polski. Sezon 2023/24 może być dla szczecinian przełomowy?


- Może tak być, czego im życzę! Obserwując skład i rozłożenie ich gry w różnych strefach boiska, Pogoń jest wyrównana, dzięki czemu tak dobrze sobie radzi. Mankamentem jest za to duża liczba przegranych meczów, bo aż 7. Kilka remisów więcej poprawiłyby sytuację szczecinian. Na 23 mecze zdobyli 44 bramki. To sporo. Jak się dokona analizy, to okaże się, że w Pogoni jest duża siła wśród graczy z formacji ofensywnej. W Legii pięciu zawodników – Kramer, Pekhart, Josue, Wszołek i Muci - zdobyło 24 bramki i ma 4 asysty. A w Pogoni Grosicki, Koulouris, Gorgon, Ulvestad i Biczachczjan strzelili aż 35 bramek i mają 15 asyst. To wielka siła!


W dole tabeli Ruch zaczął szaleńczy pościg za peletonem. Czy 14-krotny mistrz Polski da radę się utrzymać?


- Bardzo bym chciał, żeby tak było i żeby Ruch się utrzymał. To jest firma. Długo ich nie było, grali na niższym poziomie rozgrywkowym. Teraz są w ekstraklasie i widać, że w ostatnich kolejkach zaczynają punktować. Otrząsnęli się, grają nieźle i wierzę, że dadzą radę, żeby utrzymać się w lidze i być może będzie tak, jak w przypadku Śląska, który w poprzednim sezonie rzutem na taśmę utrzymał się w lidze, a teraz walczy o czołowe lokaty. Oby Ruch w przyszłych rozgrywkach także powalczył o coś więcej. Nie ze swojej winy nie gra na swoim stadionie, a na Śląskim, ale to też „smaczek”. Stadion Śląski wywołuje gęsią skórkę. Sam jako piłkarz miałem tam przyjemność kilka razy grać i zawsze była to przyjemność.


Ostatnie pytanie nie o ekstraklasę, ale o I ligę. Mieszka pan w Trójmieście, a na czele zaplecza ekstraklasy znajdują się dwa kluby z tego terenu, Arka i Lechia. Tak zostanie do końca rozgrywek?


- Przede wszystkim trzymam bardzo kciuki za Arkę i jej awans, bo to przecież klub, gdzie grałem i trenowałem, ale też życzę wszystkiego dobrego Lechii. Chciałbym, żeby te zespoły spotykały się w derbach na najwyższym szczeblu. Lechia ma piękny stadion, który pomieści 40 tys. kibiców. Gdyby dobrze im szło w ekstraklasie, to pewnie na derbowe spotkania oba stadiony byłyby wypełnione po brzegi. I o to chodzi, bo to nakręca i zawodników i kibiców. Trzymam kciuki i mocno wierzę, że Arce się uda, a Lechia też nie przegapi swojej szansy.


Rozmawiał Michał Zichlarz       

 

Czesław Boguszewicz