Dwie kolejki do końca i walczymy dalej, choć Łukasz Wolsztyński odarł nas z tego największego ze wszystkich marzeń. Los kibica bywa przewrotny, a my w tym sezonie jedziemy niesamowitą kolejką górską. Problemy organizacyjne, wystawianie klubu na pośmiewisko, kiepski początek sezonu, by wejść w czas decyzji o zmiany i podłączyć się do walki o ligowy szczyt. Biorąc pod uwagę dynamikę zdarzeń, pędzimy jak TGV, a wszystko dodatkowo podgrzewane jest przez media. To dobrze, latami narzekaliśmy na spychanie na margines medialny, społeczność Górnika musiała się wręcz wykłócać o dostrzeganie lepszej gry zespołu czy poszczególnych zawodników. Mieliśmy też „pecha”, bo często poza drobnymi wyjątkami można było odnieść wrażenie, że nie jesteśmy pupilkiem mediów i jakoś tak się składało, że studia telewizyjne i komentatorskie obsadzane były ludźmi, którzy z przyczyn oczywistych, np. Marcin Baszczyński lub mniej np. Kamil Kosowski, nie byli przychylni klubowi z Roosevelta 81. Teraz widać zmianę i nie da się tutaj zauważyć kluczowej roli Lukasa Podolskiego. Jest to wielka postać światowego futbolu i media siłą rzeczy muszą się tym zajmować, a osoby pracujące w mediach nieznane z twardych kręgosłupów musiały zmienić kurs. Oczywiście, z tym też idzie zjawisko plotek i manipulacji, ale taki jest ten świat. W futbolu, do którego aspirujemy, tak wygląda codzienność. Wystarczy spojrzeć na media społecznościowe, gdzie ciągle żyje się plotkami transferowymi i innymi „inbami” w „fanbazach”. Trzeba będzie nauczyć się w tym poruszać, tak klub, jak i ludzie odpowiedzialni za media, ale też kibice, bo jeśli wszystkie zmiany dojdą do skutku i Górnik stanie się silny, to szum medialny będzie coraz większy. Plotki transferowe, życie prywatne piłkarzy, wydarzenia związane z życiem klubu, to wszystko będzie dążyło do zdobywania czołowych nagłówków i nie raz rozpali emocje w dyskusjach na różnych portalach. O to chodzi, bo walczymy o wyjście z marazmu, żeby się działo, żeby było głośno… Trzymajmy kciuki, żeby utrzymać ten kurs!