Sport

Trzy ważne zwycięstwa

Reprezentacje Polski i Portugalii mierzyły się 13-krotnie, z reguły zawsze o stawkę. Tak też będzie w niedzielę.

„Ebi” Smolarek, bohater zwycięstwa z Portugalią w 2006 roku. Fot. laczynaspilka.pl

Z lamusa

Pierwsza konfrontacja obu reprezentacji miała miejsce dopiero w 1976 roku, w eliminacjach mistrzostw świata w Argentynie. Jesienią pojechaliśmy na mecz do Porto. Spotkanie rozegrane zostało na nieistniejącym już Estadio das Antas, który był domowym obiektem FC Porto w latach 1952-2004 (teraz to Estadio do Dragao). Starcie było debiutem na stanowisku selekcjonera kadry dla Jacka Gmocha. Następca Kazimierza Górskiego „odkurzył” kilku graczy testowanych wcześniej przez najbardziej utytułowanego polskiego selekcjonera. Zagrali Krzysztof Rześny, Henryk Maculewicz, Wojciech Rudy czy Bohdan Masztaler. Jednocześnie dał szansę debiutu 20-letniemu wówczas Stanisławowi Terleckiemu z ŁKS-u Łódź i 28-letniemu bramkarzowi Stali Mielec, Zygmuntowi Kukli. Zmian było więc sporo.

Tym spotkaniem Polacy zaczynali udane eliminacje mistrzostw świata na argentyńskich stadionach, które odbyły się w 1978 roku. W Porto było wtedy chłodno i wietrznie. Padało, co przez telefon przekazywał wtedy z Portugalii red. Janusz Jeleń.

W trakcie spotkania Manuela Bento, późniejszego medalistę ME 1984, który – tak jak nasz Kukla – debiutował wtedy w narodowym zespole swojego kraju, dwa razy pokonał Grzegorz Lato. Trafił na początku drugiej połowy, a potem w końcówce. „Porto zdobyte w zwycięskiej premierze MŚ” - pisał „Sport” w poniedziałek 18 października 1976 roku.

– Dobra, wspólna robota – podsumował rywalizację trener Gmoch, a kapitan Kazimierz Deyna komplementował na łamach naszej gazety nowego selekcjonera. – Wielka zasługa trenera Gmocha, że stworzył dobry zespół i bardzo dobrą atmosferę. Taka atmosfera zachęca do gry, mobilizuje w trudnych momentach. Boisko w Porto było bardzo ciężkie, przypominało grzęzawisko. Nie przypominam sobie, abym kiedykolwiek grał na takiej murawie – mówił słynny „Kaka”, który z Gmochem znał się jeszcze z boiska, bo razem grali w Legii. Mimo kolejnych wygranych w tamtych eliminacjach MŚ do końca trzeba było się bić o awans. O sukcesie zdecydował zwycięski remis (1:1) z Portugalią na Stadionie Śląskim rok później, zresztą po bramce Deyny bezpośrednio z rzutu rożnego.

Na kłopoty Smolarek

Na kolejną wygraną z Portugalczykami trzeba było czekać prawie 10 lat. Wcześniej Portugalczycy ograli nas w eliminacjach ME 1984, a przegrane spotkanie we Wrocławiu 0:1 przeszło do historii. Wokół tego meczu narosło wiele historii, a jedna z nich wskazywała na celową przegraną naszych, którzy – nie mając już szans na awans – woleli oddać punkty przeciwnikowi, żeby ten awansował kosztem znienawidzonego u nas ZSRR (Portugalia była potem rewelacją ME 1984).

Po awansie do finałów MŚ 1986 obie drużyny ponownie na siebie trafiły. Mecz w Monterrey zagrano na równie kiepskim boisku co w Porto 10 lat wcześniej. Mówił o tym w środowym wywiadzie dla „Sportu” Jan Urban, uczestnik tamtego pojedynku.

Dla obu reprezentacji był to drugi mecz w grupie F drugiego meksykańskiego mundialu. Portugalia przystępowała do niego po wygranej z silną Anglią 1:0. My z kolei byliśmy po rozczarowującym, bezbramkowym remisie z późniejszym sensacyjnym zwycięzcą grupy, niedocenianym Marokiem. Mecz na Stadionie Uniwersyteckim w prażącym słońcu Monterrey, który rozegrany został o godzinie 16.00, był wyrównany. O zwycięstwie zdecydował gol tego, który potrafił się odnaleźć w trudnych momentach. Włodzimierz Smolarek w narodowych barwach strzelił „zaledwie” 11 bramek, ale żadnej w meczu towarzyskim, wszystkie w spotkaniach o stawkę, jak z Portugalią w 1986, z NRD w eliminacjach MŚ czy z Peru na mundialu 1982.

W Monterrey trafił w 68 minucie po akcji Zbigniewa Bońka i Dariusza Dziekanowskiego. Co ciekawe, przed kluczowym momentem poobijany w meczu „Smolar” miał być… zmieniony! Do wejścia na boisko przygotowany był już Andrzej Zgutczyński, który ostatecznie wszedł na boisko za Smolarka na kwadrans przed końcem pojedynku. – W tym upale nie sposób grać. Widzowie nie zdają sobie sprawy, że tam na boisku nie ma czym oddychać – komentował po meczu Boniek. – Był to trudniejszy mecz niż poprzedni z Marokiem. Odczuwaliśmy, szczególnie w drugiej połowie, wysoką temperaturę i dużą wilgotność powietrza. To odbierało siły. Wszyscy dali z siebie maksimum wysiłku – dodał Włodzimierz Smolarek.

„Ebi” w roli głównej

Po raz ostatni z Portugalczykami wygraliśmy dokładnie 18 lat temu. W środę 11 października 2006 pokonaliśmy ich w pamiętnym meczu na Stadionie Śląskim 2:1. Rywal był świeżo po udanych MŚ w Niemczech, gdzie doszedł do półfinału i skończył na czwartym miejscu. W zespole grały same gwiazdy. W bramce Ricardo, w obronie Ricardo Carvalho, w pomocy Deco, a w ataku Nuno Gomes oraz Cristiano Ronaldo. Tego ostatniego przyćmił Euzebiusz Smolarek. „Ebi” już po 18 minutach miał na koncie dwa gole! Najpierw trafił z 5 metra, a potem wykorzystał błąd portugalskiej defensywy. Po wygranym 2:1 meczu chwalił głównie kolegów. – Przy pierwszym trafieniu dobiłem piłkę po strzale Mariusza Lewandowskiego, który cudem obronił Ricardo. Z kolei przy drugim dostałem tak dobre podanie od Grzegorza Rasiaka, że mogłem tylko zapytać bramkarza, gdzie mam strzelać – relacjonował.

Grający wtedy w Borussii Dortmund napastnik, był w eliminacjach Euro 2008 w znakomitej formie, bo zdobył w nich aż dziewięć bramek. Lepsi od niego byli tylko David Healy z Irlandii Północnej (13) i strzelający dla Chorwacji Eduardo (10). Smolarek wyprzedził za to Lukasa Podolskiego czy Cristiano Ronaldo, którzy zdobyli po siedem trafień. Drużyna prowadzona przez Leo Beenhakkera wywalczyła wtedy historyczny awans na mistrzostwa Europy. Meczem w Warszawie w sobotę nasza reprezentacja może napisać kolejny zwycięski scenariusz!

Michał Zichlarz

HISTORIA SPOTKAŃ

0:1 – Lato, 49 min, 0:2 – Lato, 77 min

1:0 - Deyna, 28 min (rożny), 1:1 - Fernandes, 61 min

1:0 - Nene, 48 min, 2:0 - Sheu, 52 min

1:0 - Nene, 2 min, 2:0 - F. Gomes, 81 min, 2:1 - Król, 90 min

0:1 - Manuel, 31 min

0:1 - W. Smolarek, 68 min

1:0 - Pauleta, 14 min, 2:0 - Pauleta, 65 min, 3:0 - Pauleta, 77 min, 4:0 - Costa, 88 min

1:0 - E. Smolarek, 9 min, 2:0 - E. Smolarek, 18 min, 2:1 - N. Gomes, 90 min

0:1 - Lewandowski, 44 min, 1:1 - Maniche, 50 min, 2:1 - Ronaldo, 73 min, 2:2 - Krzynówek, 87 min

0:1 - Lewandowski, 2 min, 1:1 - Sanches, 33 min

1:0 - Piątek, 18 min, 1:1 - A. Silva, 31 min, 1:2 - Glik, 42 min (samobójcza), 1:3 - B. Silva, 52 min, 2:3 - Błaszczykowski, 87 min

1:0 - A. Silva, 34 min, 1:1 -Milik, 66 min (karny)

Bilans: 13 meczów, 3 zwycięstwa, 4 remisy, 6 porażek. Bramki – 13:18.




Wygranie z drużyną z Półwyspu Iberyjskiego nie jest niemożliwe, o czym świadczą przykłady z przeszłości.