Sport

Trzy klapsy w twarz

Cztery pytania do Dawida Dawydzika, obrotowego Orlen Wisły Płock

Dawid Dawydzik walczył w niedzielę na noże, ale mecz skończył z niebieską kartką. Fot. Tomasz Fąfara/PressFocus

1. Zacznijmy pytaniem o pierwszą połowę. Mecz był wyrównany do 22 minuty, bo?

- Bo grały ze sobą dwie świetne drużyny. Wiadomo, że w takim spotkaniu nikt nie odpuści. W pierwszych 20 minutach mecz by strasznie twardy, było dużo kar, rzutów karnych, więc jedni i drudzy musieli trochę poczekać, by wejść w swój rytm.

2. Ale to wy wygraliście. Zasłużenie?

- W drugiej połowie zagraliśmy konsekwentniej i lepiej w obronie od Kielc. Cały czas staraliśmy się biegać i grą jeden na jeden zdominowaliśmy mecz.

3. Nie uważa pan, że Kielce w Lidze Mistrzów i Kielce w Orlen Superlidze to dwie różne drużyny?

- Nie ma co porównywać polskiej ligi do Ligi Mistrzów. W meczu z Kielcami nie ma znaczenia, kto jest na boisku, a kto siedzi na ławce. Nawet jak do gry będzie nas siedmiu, to będziemy walczyć na noże i te mecze zawsze tak będą wyglądały. Chcemy wygrywać. Podchodzimy z respektem do każdego z rywali i robimy swoje.

4. Co się wydarzyło po końcowym gwizdku, gdy dziękowaliście sobie za mecz?

- Zawodnik z Kielc podszedł do mnie, sprzedał mi przysłowiowe trzy klapsy w twarz. Mam nadzieję, że ktoś się tym zajmie, bo to co jest na meczu, to jest na meczu i... tak to zostawię.

ZC