Sport

Trzęsienie ziemi przy Reymonta

Wisła Kraków przeprowadziła rewolucję, dokonując czystek kadrowych i mieszając w klubowych strukturach na różnych szczeblach.

Kazimierz Moskal nie spodziewał się, że nie poprowadzi poniedziałkowego treningu. Fot. Krzysztof Porębski/Press Focus

WISŁA KRAKÓW

Częstym obrazkiem w futbolu jest to, gdy informacja o zwolnieniu trenera przychodzi po przegranym meczu, wielokrotnie po zakończeniu kolejki. Tak postąpili włodarze Wisły Kraków, ogłaszając wczoraj zwolnienie Kazimierza Moskala. Sęk w tym, że „Biała gwiazda”... w niedzielę nie zagrała z Chrobrym, który z przyczyn powodziowych przełożył spotkanie. Niektórzy kibice żartowali, że Moskal dostał ultimatum i miał zachować posadę tylko pod warunkiem wygranej. A że mecz się nie odbył...

Grom z jasnego nieba

Wisła znajduje się w strefie spadkowej I ligi. Ma 6 punktów po 7 spotkaniach, ale z racji gry w eliminacjach do europejskich pucharów i wspomnianych problemów w Głogowie ma jeszcze 3 zaległe mecze. Wygrała tylko raz, z Ruchem Chorzów, a w ostatni wtorek uległa 1:3 ŁKS-owi. Trener Moskal mówił wtedy, że miał w głowie wiele myśli, którymi musi się zająć, co niektórzy odczytywali jako potencjalną chęć rezygnacji. Jak jednak przyznał wczoraj redakcji Meczyków , której udało się do niego dodzwonić, był zaskoczony decyzją o zwolnieniu. Nie chciał się poddać, a „w sztabie była energia”. Trener przyjechał wczoraj do klubu i szykował do przeprowadzenia zajęć, więc ta informacja spadła na niego jak grom z jasnego nieba. Nie podano mu żadnego konkretnego powodu zwolnienia, brakuje go również w oficjalnym komunikacie. – W takich chwilach czasami mam dosyć i myślę, czy nie zająć się czymś innym i np. wyjechać w Bieszczady – rzucił we wspomnianej rozmowie zirytowany Moskal.

To było słabe

W najbliższych dniach Wisłę będzie prowadzić tymczasowo duet Mariusz Jop – Michał Siwierski. Ten pierwszy pełnił już podobną funkcję pod koniec zeszłego roku, kiedy zwolniony został Radosław Sobolewski. Rozważano nawet opcję pozostawienia go na stałe, ale ostatecznie zatrudniono wówczas Alberta Rude, który zdobył z Wisłą Puchar Polski, ale w lidze skończył na 10. miejscu, najgorszym w historii klubu. Po Hiszpanie przyszedł Moskal. 57-latek dobrze radził sobie w europejskich pucharach, gdzie doszedł aż do fazy play off Ligi Konferencji, nie bez walki przegrywając z Cercle Brugge. Znacznie słabiej szło mu w lidze. Drużyna borykała się też z licznymi absencjami. Jego bilans to 15 meczów, 5 wygranych, 7 przegranych i 3 remisy, przy bilansie goli 23:30. – Jeśli patrzymy na Wisłę przez pryzmat trzech miesięcy, to wydaje mi się, że to jest słabe. Trzeba patrzeć trochę szerzej. Najłatwiej potrząsnąć wierzchołkiem, ale nie uważam, by to było najlepsze rozwiązanie – ocenił Moskal. Jeszcze nie wiadomo, kto będzie jego następcą. Jednym z potencjalnych kandydatów jest... Albert Rude, którego – mimo wszystko – ceni prezes Jarosław Królewski, ale który – mimo zdobycia Pucharu – nie miał poparcia trybun.

Bombardowali komunikatami

Z Wisły odszedł nie tylko Moskal. Klub „bombardował” wczoraj kolejnymi komunikatami. Pożegnano asystenta Marcina Pogorzałę, z którym Moskal dwukrotnie współpracował również w ŁKS-ie. Po 14 latach podziękowano też Jarosławowi Krzosce, dotychczasowemu kierownikowi drużyny, po dwóch latach fizjoterapeucie Marcinowi Bisztydze, a po czterech latach Krzysztofowi Kołaczykowi, dyrektorowi akademii.

Piotr Tubacki


Wygrali Ligę Mistrzów!

Dobrych wiadomości dostarczyła fanom „Białej gwiazdy” drużyna amp futbolu. Wiślacy wygrali bowiem Ligę Mistrzów, pokonując w finale mistrza Hiszpanii Flamencos Amputados 2:1! Zespół z Krakowa to jedna z najlepszych ekip w tej dyscyplinie w Europie, bo w poprzednich dwóch edycjach LM również docierała do finałów, w obu przypadkach niestety ulegając. Co ciekawe, w 2021 roku w finale grała Legia Warszawa, także przegrywając. Pierwsza edycja EAFF Champions League odbyła się w 2019 roku (rok później nie grano z powodu covidu). Polskę reprezentowali tam stołeczni, zajmując finalnie 3. miejsce.