Sport

Trzecie zwycięstwo z rzędu

W meczu Odry z ŁKS-em minimalnie lepsi okazali się zawodnicy trenera Jakuba Dziółki.

W meczu Odry z łodzianami nie brakowało walki i dobrej gry z obu stron. Fot. odraopole.pl

Po dobrym występie w Rzeszowie, gdzie opolanie zremisowali z rozpędzoną Stalą, Radosław Sobolewski zdecydował się na trzy zmiany w wyjściowej jedenastce. Zabrakło Jakuba Szreka, a Wojciech Błyszko i Oskar Zawada znaleźli się na ławce rezerwowych. Do gry od pierwszego gwizdka desygnowani zostali Jakub Bartosz, Michał Osipiak i Maksymilian Banaszewski. Te roszady nie wyszły gospodarzom na dobre, bo łodzianie z jedną zmianą w zespole, który wygrał 3:0 z Chrobrym Głogów – za Ivana Mihajlevicia wskoczył Artemijus Tutyskinas – narzucili swoje warunki.

Na efekty nie musieli długo czekać, bo już w 7 minucie na prawym skrzydle Kamil Dankowski rozegrał piłkę z Michałem Mokrzyckim, a następnie wbiegł w pole karne i dograł futbolówkę w pole bramkowe, gdzie Stefan Feiertag efektownym zagraniem piętą zaskoczył Artura Halucha, ustalając – jak się ostatecznie okazało – wynik spotkania.

Nie znaczy to, że reszta meczu była nudna. Wręcz przeciwnie. Niewiele brakowało, żeby 22-letni Austriak podwyższył wynik po dwóch kwadransach. Po rzucie rożnym wykonanym przez Piotra Głowackiego w polu karnym lot piłki przedłużył Mateusz Kupczak, a wychowanek SV Horn główkując z 5 metra trafił futbolówką w poprzeczkę.

Bardzo groźnie w polu karnym opolan było także w 37 minucie, bo Mateusz Wysokiński wypracował sobie pozycję strzelecką i uderzył z 14 metra, ale ofiarna interwencja Piotra Żemły sprawiła, że piłka zmierzająca w długi róg przeleciała nad poprzeczką.

Jeżeli dodamy, że na przerwę goście schodzili z bilansem 11 oddanych strzałów i 61-procentowym posiadaniem piłki, to stanie się jasne, że gospodarze, którzy w pierwszych 45 minutach nie oddali ani jednego strzału, mieli kwadrans na naprawę. Wykorzystali go dobrze, bo choć na boisko wybiegli ci sami piłkarze, to po przerwie grali oni znacznie lepiej. Przejęli inicjatywę i mogli wyrównać w 53 minucie, ale finalizujący kontrę Konrad Nowak w sytuacji oko w oko z Łukaszem Bombą strzelił za wysoko.

Także zmiany dokonywane przez trenera Odry w drugiej połowie napędzały grę miejscowych, ale 20-letni bramkarz ŁKS-u w 69 minucie efektownie obronił piłkę po płaskim strzale Dawida Wolnego, a w doliczonym czasie miał dużo szczęścia. Po bardzo mocnym strzale Jakuba Bartosza zza pola karnego piłka trafiła w słupek.

I choć po ostatnim gwizdku w statystykach podsumowujących spotkanie był remis w celnych strzałach oraz niemal równowaga w posiadaniu piłki (49 procent Odra – 51 procent ŁKS), to jednak łodzianie wyjechali z Opola jako zwycięzcy. Drużyna Jakuba Dziółki trzeci raz z rzędu dopisała do swojego dorobku 3 punkty i potwierdziła, że po niemrawym początku sezonu już się solidnie rozpędziła!

Jerzy Dusik