Rozgrywająca Julia Nowicka od początku rozgrywek utrzymuje się w wybornej formie i dobrą dyspozycję chce podtrzymać w Nysie. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus



Trzech faworytów i kopciuszek

Bielszczanki po 15 latach przerwy mogą odzyskać Puchar Polski. Dzielą je od niego dwa mecze.

 

PUCHAR POLSKI KOBIET

W weekend w Nysie odbędzie się turniej finałowy Pucharu Polski siatkarek. Miasto na Opolszczyźnie decydujące zawody organizuje już po raz siódmy z rzędu. Do tej pory było szczęśliwe dla Chemika Police, który aż czterokrotnie zdobywał w nim główne trofeum, po raz ostatni w ubiegłym roku. Tym razem policzanek zabraknie w turnieju. Odpadły już w ćwierćfinale z PGE Rysice Rzeszów. Oprócz ekipy z Rzeszowa z Nysie wystąpią: BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała, Uni Opole i ŁKS Commercecon Łódź.

 

Jak za dawnych lat

Bielszczanki do tej pory siedem razy sięgały po Puchar Polski. Po raz ostatni wywalczyły go jednak dawno, bo w 2009 roku. Pokonały wtedy w finale Muszyniankę Fakro Muszyna. Czołowymi zawodniczkami tamtej drużyny były: Anna Werblińska (wtedy pod panieńskim nazwiskiem Barańska), Eleonora Dziękiewicz, Katarzyna Skorupa, Natalia Bamber, Agata Sawicka, Jolanta Studzienna, Katarzyna Gajgał oraz Helena Horka. Wielkie nazwiska! BKS potem jeszcze trzykrotnie był w turnieju finałowym, ale już bez sukcesów.

Czy obecne zawodniczki bialskiego klubu pójdą w ślady słynnych koleżanek? Szansę mają ogromną, bo w półfinale zagrają z niżej notowanym Uni Opole. - Nie chciałabym nas stawiać w roli faworytek. Wierzę, że jeśli zagramy na swoim poziomie, to mamy szansę w Nysie wygrać z każdym. Musimy zrobić wszystko, aby jak najlepiej trafić z formą - mówiła po awansie do najlepszej czwórki Pucharu Polski Julia Nowicka, rozgrywająca bialskiej ekipy.

- Chciałabym wygrać ten puchar. To jest mój cel, tak jak każdej z nas - wtórowała jej przyjmująca Paulina Damaske. A Majka Szczepańska- Pogoda, atakująca BKS-u, podsumowała krótko. - Po co jedziemy do Nysy? Oczywiście po Puchar!

 

Moc zespołu

Bielszczanki mają sporo atutów. Na rozegraniu występuje Julia Nowicka, która od początku sezonu jest w bardzo wysokiej formie. Nie tylko umiejętnie kieruje grą zespołu, ale też sporo daje na zagrywce. Aż pięciokrotnie wybierana była MVP spotkania. Joanna Pacak to z kolei najlepsza blokująca ligi (79 bloków), a estońska atakująca Kartu Laak przewodzi rankingowi na najlepiej punktującą (365 pkt). Największą siłą BKS-u jest jednak zespołowość. Nie ma w nim jednej liderki, każda z zawodniczek może spełniać tę rolę. - Ogromnym szczęściem i naszym marzeniem byłoby móc po 15 latach zdobyć Puchar Polski. Będziemy robić wszystko, żeby na początek dostać się do finału, a jak już w nim będziemy, to wszystko się może zdarzyć. Wszystko w naszych rękach - podkreśliła Aleksandra Jagieło, która od czterech lat szefuje bialskiemu klubowi.

 

Nic nie muszą

Uni po raz pierwszy w historii wywalczyło miejsce w turnieju finałowym Pucharu Polski. Jego szanse z czwórki finalistów są oceniane najniżej. Opolanki zagrają więc bez presji, co może przełożyć się na dobrą wynik. One bowiem nic nie muszą. - Mecz z drużyną z Bielska-Białej jest dużym wyzwaniem i na razie myślimy tylko o nim. Nie myślimy o zdobyciu pucharu, bo dla nas bycie tam i gra w turnieju finałowym, będzie wielką satysfakcją. Jesteśmy w Nysie jak u siebie, bo przecież z Opola jedzie się tam samochodem 40 minut. Dlatego będziemy czuć się tam się jak gospodarz - ocenił Nicola Vettori, trener Uni.

 

Wyrównana para

W drugiej parze trudno wskazać faworyta. ŁKS i PGE Rysice mają podobny potencjał. W niedawnym meczu ligowym wygrały łodzianki, ale tylko 2:3. Okazały się też lepsze w ubiegłorocznym finale mistrzostw Polski i w półfinale Pucharu Polski (3:2). Z kolei w pierwszym spotkaniu tych drużyn w bieżących rozgrywkach górą były Rysice.

- Wygrana w lidze nic nie zmienia, ale w kontekście rywalizacji o Puchar Polski pod kątem mentalnym i psychicznym jest ona na naszą korzyść. Ale prawda jest taka, że będzie to totalnie inny mecz i zwycięstwo w lidze nie ma żadnego znaczenia. W Nysie będzie bowiem gra o coś ważnego - powiedziała Julita Piasecka, przyjmująca łódzkiego zespołu.

Rysice liczą na rewanż. - W ostatnim meczu rundy zasadniczej, na tydzień przed turniejem w Nysie, przegrałyśmy z ŁKS-em 2:3, nie patrzymy jednak na to. Każda z nas, przyjeżdżając do Nysy, będzie chciała wygrać nie tylko półfinał, ale cały turniej. Nie chcemy powtórki z poprzedniego roku – podkreśliła Gabriela Orvosova, rzeszowska atakująca.

(mic)