Dzisiaj o 20.45 PGE Narodowy stanie się areną wielkiej próby. Sprawa jest jasna - Polacy muszą pokonać Estonię. Fot. Leszek Szymański/PAP


Trzeba wykorzystać szansę

Wybiła godzina zero. Dzisiaj Polska podejmie Estonię, chcąc postawić przedostatni krok w drodze do mistrzostw Europy w Niemczech.

 

Wiemy, że zawaliliśmy eliminacje, ale dostaliśmy szansę gry w barażach i musimy ją wykorzystać – powiedział bojowo nastawiony Kamil Grosicki, najstarszy zawodnik powołany na dzisiejsze spotkanie. Skrzydłowy, który w czerwcu skończy 36 lat, pamięta ostatnie starcie z Estonią, zakończone sensacyjną porażką 0:1 w 2012 roku.

 

Przechytrzyć rywala

- Wiemy, gdzie i jak można Estonię zaskoczyć, ale najważniejsza jest nasza postawa. Jako drużyna musimy zagrać na wysokim poziomie, żeby tego rywala przechytrzyć. To nie jest na pewno zespół z topu, ale trzeba do niego podejść z szacunkiem. Tacy przeciwnicy zawsze sobie jakąś sytuację stworzą, lecz my musimy zrobić wszystko, żeby kontrolować mecz i zdecydowanie zwyciężyć. Energia jest ogromna, panuje naprawdę świetna atmosfera. Jesteśmy jedną wielką rodziną i mamy jeden cel, czyli awans na Euro – podkreślił „Grosik”.

Estonię rozłożoną na czynniki pierwsze zdaje się mieć selekcjoner Michał Probierz. – Stawiają na stabilną defensywę. Mają wysoki zespół. Starają się przejść płynnie do kontrataku, na co musimy uczulić naszych piłkarzy. Patrzymy jednak głównie na siebie. Chcemy grać płynnie, utrzymywać się przy piłce. Na Stadionie Narodowym zawsze jest atmosfera – zauważył trener kadry.

 

Czterech odstrzelonych

Probierz jest przed dzisiejszym meczem w komfortowej sytuacji kadrowej. Nie narzeka na absencje, choć – co w przypadku reprezentacji jest standardem – czasu na przygotowanie bezpośrednio z piłkarzami nie miał za wiele. Jak sam przyznał, dopiero wczoraj przeprowadził trening w pełnym składzie osobowym. Do północy musiał zgłosić kadrę meczową i „odrzucić” czterech zawodników, którzy spotkanie z „Niebieskimi koszulami” obejrzą z trybun.

- Z tyłu głowy pojawiała się myśl, że mogą przytrafić się również kontuzje - wyjaśnił powołanie 27 piłkarzy Probierz, choć na spotkanie zabierze jedynie 23 z nich. - Na szczęście w większości przypadków wszystko jest w porządku. Od listopada zmieniła się także sytuacja w reprezentacji, bo wtedy nie mieliśmy tak dużego komfortu. Mam na myśli to, że obecnie większość zawodników gra regularnie w swoich klubach. Wszyscy prezentują na zgrupowaniu wielkie zaangażowanie, każdy chce grać - powiedział szkoleniowiec.

 

Wsparcie dla „Ziela”

Oczywiście jest jedna ważna postać, która na regularną grę w ostatnim czasie nie może liczyć. To Piotr Zieliński. Pomocnik nie przedłużył wygasającego w czerwcu kontraktu z Napoli i myślami jest już w innym klubie, zapewne Interze Mediolan. Z tego powodu neapolitańczycy ograniczyli jego występy, nie zgłosili do Ligi Mistrzów, w efekcie czego „Zielu” nie spędza już na boisku tylu minut, ile by chciał.

- Dla Piotrka to nowa sytuacja, ale to doświadczony piłkarz i na pewno sobie z nią poradzi. Wie, że jest bardzo ważny dla tej reprezentacji i uważam, że jeszcze przez wiele lat powinien stanowić o jej sile. Zieliński ma moje pełne wsparcie - zaznaczył Probierz.

 

Kontakt z Vassiljevem

Selekcjoner znany jest ze swojej pragmatyczności. Dlatego przed spotkaniem z Estonią biało-czerwoni ćwiczyli rzuty karne. - Przed każdym takim spotkaniem trzeba ćwiczyć karne, bo zawsze może do nich dojść. W barażach musi być wyłoniony zwycięzca. Wierzę, że do nich nie doprowadzimy, ale trenowaliśmy „jedenastki” i wciąż to robimy - zdradził Probierz, który zna kilku estońskich zawodników. W przeszłości prowadził jednego z ich liderów, blisko 40-letniego Konstantina Vassiljeva. - Cały czas mam kontakt z Kostą. Już nawet nie chodzi o ten mecz. Po prostu co jakiś czas do siebie telefonujemy. Bardzo dobrze go wspominam i cenię go jako człowieka. Bo piłkarzem lub trenerem się bywa, a człowiekiem jest się cały czas. Fajnie, że mamy takie relacje - uśmiechnął się 51-latek.

 

To Polska będzie pod presją

Estończycy doskonale wiedzą, że są w tym meczu z góry skreślani. - Polacy dają nam 2 procent szans na awans. Weźmiemy je, bo to jest futbol. Zrobimy wszystko, żeby sprawić sensację - deklarował selekcjoner „Niebieskich koszul”, Szwajcar Thomas Haeberli. - Presja może przechylić się całkowicie w drugą stronę, a to Polska jest pod dużą presją. Ma wielu świetnych graczy, nie tylko Roberta Lewandowskiego. Oczywiście widać, że jest piłkarzem klasy światowej i poradzi sobie w takiej sytuacji. Jest niesamowitą atrakcją i niewiarygodnie dobrym graczem - dodał Haeberli.

 

Piotr Tubacki