Trzeba wrzucić na luz
Magda Linette nie wygrała żadnego meczu w siedmiu ostatnich turniejach wielkoszlemowych. - Pora wyciągnąć z tego wnioski - przekonuje poznanianka.
Patronka podczas drugiej edycji „Kids Day z Magdą Linette” na kortach AZS-u Poznań. Fot. PAP/Jakub Kaczmarczyk
Zakończony w niedzielę Wimbledon 33-letnia Magda Linette zakończyła już na pierwszej rundzie. 28. aktualnie zawodniczka rankingu WTA odpadła na londyńskiej trawie z niżej notowaną Francuzką Elsą Jacquemot. Był to już siódmy kolejny wielkoszlemowy występ, w którym Magda Linette nie poczuła smaku wygranej - po raz ostatni zeszła z kortu zwycięska dwa lata temu w US Open, gdzie odpadła w 2. rundzie. Od Melbourne w 2024 do tegorocznych zawodów na All England Club trwa fatalna passa półfinalistki Australian Open 2023.
Co ciekawe, tydzień przed Wimbledonem Linette zanotowała spory sukces, bowiem dotarła do półfinału Nottingham Open.
- Mam gorsze mecze, mam lepsze… Czasami, gdy losowania były łatwiejsze, nie zagrałam najlepiej. Najważniejsze jednak, żeby nie robić z tego wielkiego dramatu. Na Wimbledonie ewidentnie czułam, że ten mecz powinnam wygrać, a zagrałam zdecydowanie gorzej, byłam bardzo mocno spięta. Najważniejsze teraz dla mnie jest to, by wyciągnąć z tego wnioski, ale też podejść do kolejnych turniejów wielkoszlemowych trochę inaczej, z większym luzem – wyjaśniła Magda Linette.
Wygórowane oczekiwania
W poszukiwania „większego luzu” pomaga jej była wiceliderka rankingu WTA i finalistka Wimbledonu 2012, Agnieszka Radwańska, która pod koniec ubiegłego roku dołączyła do sztabu szkoleniowego.
- W Australii pracowałam świetnie, na treningach spisywałam się fantastycznie i chciałam jej udowodnić, że wykonałyśmy fajną pracę. Miałam bardzo wygórowane oczekiwania wobec siebie, ale też chciałam pokazać jej, że jestem warta tej naszej pracy i żeby ona też się cieszyła. Czułam taką presję, może niepotrzebną. Agnieszka ma spokojne podejście, ale też wyrozumiałe, czuje te moje emocje i widzi, co się dzieje na korcie. Myślę, że mocno się do niej zbliżyłam i razem przez to przejdziemy – podkreśliła.
Poznanianka nie ukrywa, że mocno ją ucieszył sukces Igi Świątek, który po raz pierwszy triumfowała w Wimbledonie.
- Miałam wrażenie, że tyle było negatywnych komentarzy i emocji wokół niej i jej teamu, że było jej to bardzo potrzebne. Osiągnęła sukces na nawierzchni, na której nie dawano jej większych szans. W półfinale i finale spędziła mniej czasu niż ja tymi z dziećmi. Myślę, że udowodniła coś przede wszystkim sobie - stwierdziła.
Linette już w środę wyleciała do Stanów Zjednoczonych. Najpierw na kilka dni na Florydę, a już w najbliższy poniedziałek wystąpi w turnieju w Waszyngtonie.
Zachęcić dzieciaki
We wtorek poznanianka poprowadziła jeszcze drugą edycję projektu swojej fundacji „Kids Day z Magdą Linette”. Na kortach trenowało blisko 200 dzieci, ale chętnych było znacznie więcej - zapisy wyczerpały się wiele dni temu. Linette na kortach AZS-u Poznań wspierali m.in. jej trener Marc Gellard, Agnieszka Radwańska i jej mąż Dawid Celt.
- Impreza miała niemal identyczny charakter, jak rok temu. Oczywiście były drobne zmiany, Agnieszka zastąpiła Łukasza Kubota, który był wówczas głównym gościem, pomagał nam też Dawid. Same zajęcia wyglądały bardzo podobnie, ale też w tak krótkim czasie, z taką liczbą dzieciaków, trudno jest zrobić coś specjalistycznego. Chodziło przede wszystkim o to, by się spotkać, poodbijać parę piłek i zachęcić młodzież do gry w tenisa – tłumaczyła patronka wydarzenia.
Jak przyznała, kilkoro dzieci z pierwszej edycji zaczęło bardziej regularnie grać w tenisa. - Przyjechały do nas dzieciaki, które nigdy nie miały rakiety w ręku, były też takie, które już należą do sekcji. Rozpiętość umiejętności była bardzo duża – zaznaczyła.
Trener ma sposób
Linette nie ukrywała, że dla niej też jest to nowe wyzwanie, bo bardzo rzadko wciela się w rolę trenera.
- Tak naprawdę na co dzień nie muszę uczyć nikogo i niczego, a tutaj, w tak krótkim czasie, muszę sobie z tym poradzić. Zdecydowanie lepiej w tej roli czuje się mój trener Marc Gellard. On ma sposób na dzieci, nawet zajrzałam na chwilę na jego kort, jak sobie radzi. Naprawdę energia go rozpierała, ale on też ma bardzo duże doświadczenie z pracy z dziećmi. Przez wiele lat pracował w akademiach i jest w stanie trenować każdego – od dziecka, które nigdy nie trzymało rakiety w ręku, do profesjonalisty – zachwalała tenisistka.
(t, PAP)
Passa Linette
Porażki w 1. rundzie w Wielkim Szlemie
2. Roland Garros 2024: Ludmiła Samsonowa (Rosja, 17.) 1:6, 1:6
3. Wimbledon 2024: Elina Switolina (Ukraina, 21.) 5:7, 7:6, 3:6
4. US Open 2024: Iva Jovic (USA, 389.) 4:6, 3:6
5. Australian Open 2025: Moyuka Uchijima (Japonia, 63.) 6:4, 2:6, 6:7
6. Roland Garros 2025: Clara Tauson (Dania, 22.) 4:6, 6:4, 1:6
7. Wimbledon 2025: Elsa Jacquemot (Francja, 113.) 7:6, 1:6, 4:6