Sport

Trzeba się rozstać

John Yeboah nie ma wielkich szans na grę przy Limanowskiego.

Ekwadorski pomocnik nawarzył sobie piwa... Fot. Artur Kraszewski/PressFocus

RAKÓW CZĘSTOCHOWA

Kiedy rok temu Ekwadorczyk John Yeboah dołączył do Rakowa, niewielu zastanawiało się nad stylem, w jakim odszedł z Wrocławia. Przy Limanowskiego wierzono w jego umiejętności. Dano mu zresztą wiele szans, by to udowodnił. Warto jednak spojrzeć na tamten wrocławski finał, aby choć w części zrozumieć schemat jego obecnych działań.

Bez wyjścia

Śląsk w sezonie 2022/23 nie prezentował się dobrze. Ledwo uratował się przed spadkiem, ale Yeboah 13 golamii i 2 asystami w 36 meczach zrobił wrażenie. Tym pomocnikiem zaczęły interesować się inne kluby, np. Le Havre, do którego chciał odejść. Już wtedy, o czym swego czasu wiele pisał wrocławski dziennikarz Marcin Torz, zawodnik i jego agent próbowali wymusić na Śląsku transfer za stosunkowo niskie 750 tys. euro. Zawodnik odwlekał powrót do klubu, który rozpoczął już w tamtym momencie przygotowania do sezonu. Ostatecznie nic z transferu nie wyszło.

Następny w kolejce był Raków. Tym razem wrocławianie przystali na ofertę. Śląsk zainkasował około 1,5 miliona euro, pozbywając się... granatu, który mógł eksplodować. Najwyraźniej częstochowianie albo nie byli do końca poinformowani o tym, co działo się we Wrocławiu, albo też byli w potrzasku. W końcu Yeboah na Limanowskiego trafił w momencie, gdy poważnej kontuzji nabawił się w sparingu z Puszczą Niepołomice Ivan Lopez. Yeboah należał do niezbyt udanego zaciągu letniego obok między innymi Sonny'ego Kittela. Obaj są obecnie do „odstrzału”. 

Cudów nie było

Oczekiwania wobec Ekwadorczyka były duże, bo Raków zapłacił za niego grube pieniądze. Yeboah nie dołożył jednak za wiele do awansu do Ligi Europy, poza asystą w Tallinie, ale też grał mało. Trzy pojedynki opuścił z powodu kontuzji. Zapewnił za to częstochowianom jedyne, zarazem historyczne zwycięstwo w fazie grupowej ze Sturmem Graz. Inna sprawa, że w części meczów był rezerwowym. W lidze nie było lepiej. O ile początek miał dość obiecujący, szczególnie ostatnie tygodnie rundy jesiennej, o tyle w części rewanżowej prezentował się równie miernie co reszta zespołu.

Wydawało się, że po dobrym Copa America w wykonaniu pomocnika (asysta w meczu z Argentyną i awans z Ekwadorem do ćwierćfinału) będzie wyróżniającym się zawodnikiem Rakowa. Rozczarowanie nastąpiło szybko, gdy pojawiło się zainteresowanie z Włoch. Znów próbował wymusić transfer. Przy Limanowskiego oczekują jednak odpowiednich pieniędzy. Yeboah znalazł się więc w potrzasku. Jedna sprawa to brak zgody klubu na transfer. Druga - to konsekwencje buntu. Piłkarz zamiast w Katowicach na meczu z GKS-em wylądował na spotkaniu rezerw z drugim zespołem Podbeskidzia. 

Potem przedstawił w klubie zwolnienie lekarskie wątpliwej jakości. Reakcja Marka Papszuna była jednoznaczna. Szkoleniowiec nigdy nie tolerował podobnych zachowań i braku szacunku do niego, jak i Rakowa. Zesłanie do rezerw może być albo pierwszym i ostatnim ostrzeżeniem lub, co bardziej prawdopodobne, informacją, że nie ma już dla niego miejsca w pierwszej drużynie.

(ptom)


44 

SPOTKANIA w barwach Rakowa rozegrał John Yeboah. Zdobył cztery gole i zaliczył sześć asyst.