Sport

Trzeba liczyć na siebie

Trzeba liczyć na siebie

Dziś o 20.45 Górnik Zabrze powalczy o przedłużenie szans na awans do najlepszej ósemki Ligi Europejskiej. W pokonaniu HBC Nantes ma pomóc Nikola Ivanović.

 

Rozruch i analiza rywala - takim rytmem „maszerują” ostatnio brązowi medaliści poprzedniego sezonu, dla których dzisiejszy mecz HBC Nantes będzie ósmym w najkrótszym miesiącu roku. Nikt jednak nie narzeka, bo każdy związany z Górnikiem tego chciał, a możliwość pokazania się Europie - dzięki transmisjom w Eurosporcie - powoduje przyspieszone bicie serca.


Ciekawe, ilu kibiców zabrzańskiego klubu liczyło, że pod koniec lutego ich ulubieńcy będą uczestniczyć w Lidze Europejskiej... Tymczasem świetna postawa w fazie grupowej, wyeliminowanie mocnych rywali z Aten i Lucerny otworzyły wrota do fazy zasadniczej, zwanej również 1/16 finału. Trener Tomasz Strząbała na każdym kroku podkreślał, że znalezienie się w tym gronie to spory sukces klubu, który wszystkie mecze gra na wyjazdach, gdyż w Zabrzu nikt nie pomyślał o budowie hali z prawdziwego zdarzenia, mogącej służyć nie tylko szczypiornistom. Działacze nie mają złudzeń, że coś w tej kwestii się zmieni, choć na pewno będzie się ona przewijała w kampanii przed wyborami samorządowymi. Z kolei sztab trenerski oraz zawodnicy wsiadają do autokaru i jeżdżą do Dąbrowy Górniczej, gdzie ich tymczasowym domem jest hala „Centrum”. Tak też będzie dziś wieczorem, a wraz zespołem gościnne progi obiektu przy Alei Róż przekroczą jego kibice.


Moda na ręcznego Górnika bije po oczach. Zwykle do hali „Pogoń” przychodziło 400-500 osób, a na niedzielnym meczu z Kaliszem - mimo że o tej samej porze piłkarski Górnik grał w Łodzi z Widzewem - było ich dwa razy więcej i stworzyli wspaniałą atmosferę. - Było fantastycznie. Pełne trybuny, świetny doping. Bardzo mi się podobało - powiedział Nikola Ivanović, nowy zawodnik Górnika, który z zabrzańskim klubem związał się na 2 lata. Do zespołu miał dołączyć w lipcu, lecz rozwiązał umowę z poprzednim pracodawcą i już teraz jest do dyspozycji. Ivanović to niespełna 26-letni Serb, mierzy 195 cm i waży 99 kg. Występował w Partizanie Belgrad, Eurofarmie Pelister Bitoli, Tatranie Preszow, a ostatnio w CS Minaur Baia Mare. - Jestem po kilku treningach z drużyną i widzę, ja duży ma potencjał. Od blisko miesiąca nie grałem meczu, więc nie muszą mówić, jak bardzo czekam na debiut - dodaje leworęczny rozgrywający.


Czy Ivanović okaże się dziś tajną bronią? Trudno przewidzieć, ale pewne jest, że „górnicy” będą mieli trudną przeprawę. Wnioski ze spotkania w Nantes zostały wyciągnięte, ale opinie są... różne. - Mogliśmy „wykręcić” lepszy wynik, ale z 50 oddanych rzutów na gole zamieniliśmy tyko 23. Trudno więc było myśleć o zwycięstwie z tej klasy rywalem. Do tego doszło sporo jak na nas strat i... blisko 6000 ludzi na trybunach. Przy takiej publiczności wielu z nas jeszcze nie grało, a dla rywali to chleb powszedni. Musimy wyjść skoncentrowani, mocno stanąć z tyłu, a z przodu wykorzystać każdą sytuację - podkreśla skrzydłowy [Jakub Szyszko], który spotkania w Nantes nie dokończył, gdyż za atak na twarz zobaczył czerwoną kartkę. - A ja uważam, że porażka 8 bramkami jest naszym sukcesem. Wystarczy spojrzeć na nazwiska w zespole rywali, ich dorobek, osiągnięcia. Przecież tam są medaliści mistrzostw świata i Europy. Nie znaczy to jednak, że w rewanżu się przed nimi położymy - zapowiada trener Tomasz Strząbała i nie ma zamiaru zerkać na wynik równolegle toczącego się meczu Hannover - Rhein-Neckar Loewen. Jeśli jednak padnie w nim remis, a Górnik zanotuje porażkę, przyszłotygodniowe starcie w Mannheim będzie miało dla niego jedynie prestiżowy wymiar.

 


Marek Hajkowski