Trzeba kombinować
Trener Jarosław Skrobacz szczerze wypowiedział się o porażce z Wartą Poznań i wprowadzeniu na boisko bramkarza Adama Wójcika w ostatnich sekundach meczu.
Adam Wójcik w ostatnich meczach sezonu jest bardzo potrzebny Odrze. Fot. PressFocus
Świadomość, że w przeddzień spotkania Odry w Grodzisku Wielkopolskim, Kotwica Kołobrzeg, remisując w doliczonym czasie gry z Pogonią Siedlce, zapewniła drużynie Jarosława Skrobacza utrzymanie, okazała się demotywatorem.
- Graliśmy bezbarwnie i słabo – stwierdził na konferencji prasowej szkoleniowiec Odry. - Myślę, że to było jedno z naszych najsłabszych spotkań. Na pewno najsłabsze od dłuższego czasu. Wydawało mi się, że już poniżej jakiegoś poziomu nie zejdziemy, ale w meczu z Wartą tylko pojedyncze zrywy powodowały, że momentami graliśmy troszeczkę szybciej, że przyspieszaliśmy i potrafiliśmy czymś zaskoczyć przeciwnika. Stworzyliśmy nawet kilka sytuacji w drugiej połowie, ale niestety nie potrafiliśmy ich wykorzystać. Stąd porażka. Bez wątpienia wynik meczu w Kołobrzegu miał na to wpływ.
Pozbawione pewności siebie
- Oglądaliśmy to spotkanie w autokarze, jadąc na mecz z Wartą i bramka zdobyta przez Joshuę Pereza sprawiła, że tamta potyczka dała nam komfort – kontynuował Jarosław Skrobacz. - Ten gol sprawił, że w dwóch naszych ostatnich spotkaniach w tym sezonie nie musieliśmy już zdobyć ani jednego punktu, żeby wykonać swoje zadanie. Myślę, że to sobotnie wydarzenie mogło mieć wpływ na naszą postawę na boisku w Grodzisku Wielkopolskim. Nie powinno, ale myślę, że mimo wszystko miało. Graliśmy za wolno. Brakowało zdecydowania.
Ozdrowiał na jedną minutę
Sztab szkoleniowy opolskiego klubu, choć nastawiał zespół na walkę o zwycięstwo, to w obliczu porażki zdecydował się na zmianę, która z ofensywą nie miała nic wspólnego. W 89 minucie na murawie zameldował się 20-letni bramkarz Adam Wójcik, zastępując zdrowego i w pełni sił będącego Mateusza Abramowicza. Dodajmy jeszcze, że na ławce rezerwowych – gdyby w trakcie meczu coś się naprawdę bramkarzowi Odry stało, na przykład złapał kontuzję lub został ukarany czerwoną kartką – był kapitan Artur Haluch. Abramowicz trafił do Opola 16 kwietnia na zasadzie transferu medycznego, bo Wójcik, który od 2 listopada do 1 marca był podstawowym bramkarzem Niebiesko-czerwonych, doznał kontuzji na treningu i musiał się kurować, od 29 marca nie widniał w meczowych protokołach. Nagle „ozdrowiał” - na jedną minutę.
Setki tysięcy złotych
- Co ta zmiana miała na celu? Punkty w Pro Junior System – szczerze wyjaśnił trener opolan. - Przykro mi to mówić, ale przepisy są takie, że zawodnik, żeby być klasyfikowany, musi wziąć udział w 10 meczach. Mateusz był naszym podstawowym bramkarzem i bronił w 8 pełnych spotkaniach, ale tych zdobytych przez niego 1500 punktów nie można mu zaliczyć, bo takie są przepisy. Nie ja to wymyśliłem, ale w tej sytuacji, żeby „ratować” punkty (dodajmy, że punkty przeliczane na setki tysięcy złotych – red.), wpuściliśmy Adama na ostatnie sekundy meczu z Wartą i wejdzie też w meczu z Chrobrym w ostatniej kolejce, żeby wypełnić limit. Jeszce raz podkreślę – chłopak rozegrał 8 pełnych spotkań i nie można mu tego zaliczyć. Myślę więc, że coś z tymi przepisami jest nie tak, skoro tak trzeba kombinować na koniec.
Jerzy Dusik