Trzeba bić na alarm


Oba zespoły przystępowały do meczu po dwóch porażkach z rzędu. Gra była żywa, choć przed pierwsze dwa kwadranse toczyła się głównie w środku pola. Wtedy śmielej zaatakowali goście, ale Olivier Wypart został zablokowany. Miejscowi odpowiedzieli akcją, którą mogli sfinalizować Piotr Giel lub Mateusz Klichowicz, lecz całość wyjaśnił Jakub Rajczykowski. Krótko przed przerwą bramkarz Skry zatrzymał groźne uderzenie Damiana Kołtańskiego. W II połowie tempo siadło, jedni i drudzy oczekiwali na błąd rywali. Więcej działo się pod bramką Wisły, ale częstochowianom brakowało precyzji. Brzemienna okazała się sytuacja z 76 min, kiedy z boiska usunięty został Mateusz Kaczmarek. Miejscowi ruszyli do natarcia i za sprawą Macieja Bortniczuka wyszli na prowadzenie. Końcówka mogła się podobać, bo przyjezdni chcieli doprowadzić do wyrównania. Mieli ku temu okazje, jednak przyszło im przełknąć gorycz porażki, która zbliżyła ich do strefy spadkowej.


(mar)