Sport

Trudny wybór selekcjonera

Rozmowa z Hubertem Kostką, mistrzem olimpijskim z Monachium z 1972 roku, 32-krotnym reprezentantem Polski, jednym z najlepszych bramkarzy w naszej historii

Maxi Oyedele przed szansą debiutu w dorosłej reprezentacji. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

Powołania Michała Probierza zaskoczyły pana?

– Mnie żadne powołanie żadnego selekcjonera nie zaskakuje. To jest absolutne prawo trenera powoływać tych zawodników, których uważa. Może się okazać, że wkrótce w kadrze pojawi się Wojciech Szczęsny...

To które z nazwisk na liście powołanych jest dla pana najciekawsze?

– Gdy jakiś czas temu, kiedy w kadrze pojawił się Urbański, zobaczyłem jak gra, to zacząłem się zastanawiać, dlaczego ktoś taki jak on był wcześniej pomijany. Jego powołanie było strzałem w dziesiątkę. Natomiast jak ostatnio w kadrze znalazł się grający za oceanem Bogusz, wychowanek Ruchu Chorzów, to nie było to nawet trafienie w jedynkę. Takich zawodników to my mamy w Polsce wielu! Co do Urbańskiego, to ma ostatnio kłopot w klubie, ale na to już nie mamy wpływu. Jak grałem w reprezentacji, to czasami na zgrupowanie jechało nas z Górnika jedenastu i też jeden czy drugi nie grał tyle, ile by chciał. W Górniku nie grał, a w reprezentacji występował.

Wśród powołanych jest Maxi Oyedele, który trafił do Legii z Manchesteru United. W sobotę przeciwko Górnikowi zagrał pierwszy raz w wejściowym zestawieniu.

– Jak trener reprezentacji widzi piłkarza w akcji, to nie potrzebuje nawet całego meczu, żeby go ocenić. W opinii tych, którzy go znają i obserwują, jest to utalentowany gracz, a jeśli tak jest, a Probierz uważa, że może mu się przydać, to dlaczego mamy to kwestionować? Poczekajmy, aż zagra w kadrze, jak się zaprezentuje i wtedy będziemy oceniać.

Po dłuższej przerwie wrócili tacy zawodnicy jak Bartosz Kapustka czy Kacper Kozłowski. W Euro 2016 i Euro 2020 świetnie debiutowali, a potem niekoniecznie poszło im, jakby chcieli.

– Kapustka wraca po ośmiu latach, jak ten czas szybko przeleciał. Nie uważałem go jednak za wielki talent, ale to tylko moje zdanie. Czy będzie grał lepiej niż osiem lat temu? W Legii nie gra rewelacyjnie, a zresztą ta drużyna nie ma teraz rewelacyjnych wyników. Nie widać, żeby Kapustka był tam najlepszy. Nie sprawdził się w Leicester City, miał potem kłopoty ze znalezieniem klubu. Nie sprawdzał się, ale teraz może Probierz widzi w nim większe możliwości. Po to nominowaliśmy na selekcjonera właśnie tego trenera, żeby za wszystko odpowiadał. Zresztą teraz zadanie trenera reprezentacji to nawet nie trening, bo nie da się na krótkim zgrupowaniu trenować. To wszystko kwestia powołań. Chcę jednak dodać, że to nie wina Probierza, ale ekstraklasy, że w niektórych klubach gra jeden Polak, w innych dwóch-trzech. Selekcjoner powołuje więc tych, których my nawet nie znamy. Nikt ze specjalistów czy ekspertów nie podejmuje tematu, żeby więcej polskich zawodników grało w ekstraklasie. Inne państwa potrafią to jakoś załatwić, a u nas? Tylu obcokrajowców co u nas, nie gra nigdzie indziej! To są sprawy, którymi powinniśmy się zająć, no ale widać wielu uważa, że nie jest to istotny temat. Szkoda, że nie daje się szansy naszym zawodnikom szkolonym na miejscu.

Przed nami Liga Narodów, z Portugalią 12 października i z Chorwacją trzy dni później. Jak będzie?

– Z Portugalią na pewno nie jesteśmy faworytami, ale pamiętam, kiedy z nimi wygrywaliśmy. Co do Chorwatów, to wygrali z nami ostatnio 1:0, bo mieli Modricia, który strzelił piękną bramkę z wolnego. Oczywiście mogli wygrać wyżej, bo mieli przewagę. Gramy teraz u siebie i uważam, że ani z Portugalią, ani z Chorwacją nie stoimy na straconej pozycji.

Wspomniał pan Wojciecha Szczęsnego. Jego powrót do piłki zaskoczył pana?

– Za dużo szumu robi się wokół zawodników, którzy kończą karierę. Nie chciał grać, nie chciał trenować i tyle, choć na pewno wiek ma taki, że spokojnie może jeszcze pograć. Dostał szansę w Barcelonie i jak ktoś dostaje propozycję z takiego klubu, to dla mnie oczywiste, że wróci do piłki. Na pewno jeszcze dostał tam dobry kontrakt. Byłby głupi, gdyby nie skorzystał z takiej propozycji!

Rozmawiał Michał Zichlarz             

  

Hubert Kostka. Fot. Michał Zichlarz