Trudno w to uwierzyć...
Do 78 minuty beniaminek z Bielska-Białej był lepszy od spadkowicza o dwie bramki, ale po ostatecznie nie zdobył nawet punktu... W I połowie goście najlepszą okazję stworzyli w 14 min, gdy dwukrotnie uderzał Maciej Górski. Najpierw piłkę z linii bramkowej wybił Mateusz Pańkowski, a dobitka okazała się niecelna. Gospodarze nie pozostawali dłużni, a podobać mogły się zwłaszcza ich akcje lewą stroną boiska, gdzie dużo miejsca miał Mateusz Klichowicz. W doliczonym czasie gry piłkę na połowie Resovii przejął Michał Bojdys i zagrał do skrzydłowego. Ten obsłużył Daniela Świderskiego, który otworzył wynik. Napastnik asystował także przy drugim trafieniu, gdy Jan Ciućka „dokręcił” piłkę z linii pola karnego, że wpadła do siatki przy „dalszym” słupku. Goście się jednak nie poddali. Kontaktowy gol padł w wydawałoby się niezbyt groźnej sytuacji. Rezerwowy Filip Mikrut otrzymał piłkę 20 m od bramki i zdecydował się na strzał. Futbolówka dostała poślizgu na mokrej murawie i przeleciała pod interweniującym Pawłem Florkiem. Bramkarz miejscowych nie popisał się także w 89 min, gdy źle obliczył tor lotu piłki i głową pokonał go Maciej Górski. Wkrótce najlepszy zawodnik na boisku brutalnie sfaulował i zobaczył czerwoną kartkę, ale to nie przeszkodziło Resovii w sięgnięciu po pełną pulę. W doliczonym czasie gry piłkę do siatki wepchnął Marcin Urynowicz.
(gru)