Trudno pogodzić się z przegraną
Brazylia w ośmiu meczach eliminacyjnych poniosła cztery porażki.
Po niedawnym zwycięstwie z Ekwadorem drużyna pięciokrotnych mistrzów świata nabrała optymizmu. Czuć było wręcz w powietrzu, że po przerwaniu passy czterech meczów eliminacyjnych bez wygranej teraz „Canarinhos” zaczną zdobywać punkty regularnie. Świadczyły o tym nawet słowa selekcjonera Dorivala Juniora. – Możecie się spodziewać, że znajdziemy się w finale mistrzostw świata. Tego można ode mnie wymagać – stwierdził 62-letni szkoleniowiec przed środowym meczem (w Ameryce Południowej był jeszcze wtorek) z Paragwajem. Uspokajająco brzmiała także kolejna wypowiedziana przez trenera kwestia. – Co prawda nie osiągnęliśmy jeszcze odpowiedniego poziomu taktycznego, ale w tym względzie chodzi tylko o czas. Teraz pokazujemy wysiłek, zostawiamy na boisku serca – zaznaczył Brazylijczyk. Problem jednak polega na tym, że wypowiedzi o wysiłku, o sercach i o mistrzostwie świata okazują się tylko słowami. Na razie najbliżej prawdy jest tylko część jego wypowiedzi o tym, że zespół jeszcze nie osiągnął odpowiedniego poziomu taktycznego. Brazylijscy kibice przekonali się o tym właśnie w starciu w Asuncion, w Paragwaju. Podopieczni Dorivala Juniora przegrali 0:1, przez co po ośmiu kolejkach znajdują się niebezpiecznie blisko strefy, która eliminuje ich z udziału w mundialu! Jeśli nadal Brazylijczycy będą prezentować taki poziom, ich marzenia o złotym medalu zdobytym w zmaganiach w Meksyku, USA i Kanadzie będą nie do spełnienia.
Znowu James…
Znacznie lepsze nastroje panują w kolumbijskim obozie. Rewelacja ostatniego Copa America zmierzyła się z faworyzowaną kadrą Argentyny. Tym razem, inaczej niż w finale kontynentalnego czempionatu, górą byli zawodnicy Nestora Lorenzo. Bez wątpienia najlepszym piłkarzem na boisku był James Rodriguez. Opiekun kadry, jak zapowiadał, wystawił gwiazdę zespołu od pierwszej minuty (w poprzedniej rywalizacji z Peru wszedł w drugiej połowie, a przyczyną była niedawna przeprowadzka z ligi brazylijskiej do hiszpańskiego Rayo Vallecano). Była to najlepsza możliwa decyzja, bo 33-latek najpierw asystował w pierwszej połowie przy trafieniu Yersona Mosquery, a po zmianie stron pewnie wykorzystał rzut karny. Argentyńczyków stać było tylko na zdobycie jednej bramki, której autorem był Nicolas Gonzalez. „Albicelestes” nie mogli pogodzić się z porażką, o czym świadczyło ich zachowanie po meczu. "Wyróżnił się" przede wszystkim bramkarz Emiliano Martinez, który ze złości uderzył w kamerę nagrywającą jego emocje po meczu.
Trener Lorenzo nie krył zadowolenia. Widać było, że jest dumny ze swojej drużyny, która zrewanżowała się za niedawną porażkę w finale Copa America. Ponadto Kolumbia po raz pierwszy od 17 latwygrała mecz eliminacyjny z argentyńską ekipą. Były więc powody do świętowania. – Wcześniej pokonaliśmy Brazylię, Urugwaj… Odnieśliśmy wspaniałe zwycięstwa i było jasne, że możemy grać z najlepszymi. Chcemy pozostać na tym poziomie – zapewnił Nestor Lorenzo. – Żeby pokonać Argentynę, najlepszą drużyną na świecie, trzeba grać niemalże perfekcyjnie. Był to wyrównany mecz, choć nie mogliśmy grać efektownie. Mimo tego drużyna potrafiła pokazać, że ważnych momentach podejmuje słuszne decyzje – stwierdził selekcjoner.
Hojny wynik
Remisem zakończyło się natomiast spotkanie Wenezueli z Urugwajem. Selekcjoner gości Marcelo Bielsa nie mógł skorzystać z kilku kluczowych zawodników, którzy albo pauzowali za żółte kartki, albo byli kontuzjowani, albo też – jak w przypadku Luisa Suareza – zakończyli karierę reprezentacyjną. Tym samym zobaczyliśmy mocno eksperymentalny skład Urugwajczyków, który nie był w stanie pokonać ekipy z Wenezueli. W efekcie to właśnie ona powinna być niezadowolona ze zdobycia ledwie jednego punktu! W obozie jej przeciwników doskonale zdają sobie z tego sprawę. – To naprawdę dobry wynik. Zdobyliśmy punkt, który w ogóle nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku – przyznał trener Bielsa, który był niezadowolony z tego, jak grali jego podopieczni, ale zauważał także własne błędy. Między innymi przyznał, że niepotrzebnie dokonał ofensywnej zmiany ledwie 9 minut po rozpoczęciu drugiej połowy, gdy zespół potrzebował wsparcia w obronie. – Wprowadziłem Facundo Torresa sądząc, że da nam to, czego potrzebowaliśmy. Źle to odczytałem. Przykro mi, bo to mój błąd – kajał się Argentyńczyk z Rosario.
Kacper Janoszka
Eliminacje mistrzostw świata - Ameryka Południowa
1. Argentyna |
8 |
18 |
12:4 |
2. Kolumbia |
8 |
16 |
9:5 |
3. Urugwaj |
8 |
15 |
13:5 |
4. Ekwador |
8 |
11 |
6:4 |
5. Brazylia |
8 |
10 |
9:8 |
6. Wenezuela |
8 |
10 |
6:7 |
7. Paragwaj |
8 |
9 |
2:3 |
8. Boliwia |
8 |
9 |
10:15 |
9. Chile |
8 |
5 |
4:12 |
10. Peru |
8 |
3 |
2:10 |