Selekcjoner Rob Page liczy na kolejny wielki turniej, w którym Walia weźmie udział pod jego wodzą. Fot. Craig Thomas/News Images/SIPA USA PressFocus.pl


Kazimierz Mochliński z Cardiff

Trudne, walijskie wyzwanie

Żeby dotrzeć na Euro 2024, reprezentacja Polski musi wspiąć się na „Czerwony mur”.

 

To nie jest określenie skąpej obrony Walii, przeciwnika biało-czerwonych w finale barażów o miejsce w mistrzostwach Europy. Dotyczy to kibiców narodowej ekipy Wyspiarzy.

 

Dortmundzka inspiracja

Od czasu dotarcia na Euro 2016 we Francji, Walijczycy są dumni z liczby fanów udających się na trybuny podczas ich meczów. Z racji gorącego poparcia ich boiskowych bohaterów, sami siebie określają jako „Czerwony mur” – ze względu na barwy drużyny. Wzorem była oczywiście „Żółta ściana” istniejąca na słynnej Suedtribuene w Dortmundzie, wspierająca Borussię w domowych występach na Westfalenstadion, jak obiekt nazywał się przed dodaniem nazw sponsorów. Tam właśnie zagra zwycięzca wtorkowego pojedynku w Cardiff, bo jeden z meczów w fazie grupowej Euro 2024 z udziałem drużyny przedostającej się ścieżką barażową A odbędzie się na boisku Borussii. Oficjalna nazwa, którą UEFA przedziwnie będzie stosować latem, brzmi BVB Stadion Dortmund. Wersja walijska rożni się od tej dortmundzkiej nie tylko kolorem czerwonym, ale także tym, że jest... stanowczo mniejsza. Mur kibiców Borussii, czyli sama południowa trybuna Dortmundu, ma pojemność 24 454. Natomiast cały obiekt w Cardiff mieści „tylko” 33 280 widzów.

 

Pobili rugbistów

Pomysł poprawienia wsparcia dla walijskiej reprezentacji przez zorganizowanie fanów w „Czerwony mur” okazał się tak popularny, że nawet oficjalny klub kibiców prowadzony przez Walijski Związek Piłki Nożnej (Football Association of Wales – FAW) został odnowiony pod taką właśnie nazwą, która nadal funkcjonuje. W trakcie zwycięskiego meczu z Finlandią (4:1) w półfinale barażów doping drużyny gospodarzy był imponujący, pełen chóralnego śpiewu, z którego naród walijski tradycyjnie słynie. Rozwinęło się to do tego stopnia, że narodowa reprezentacja piłkarska ma teraz głośniejsze wparcie niż ekipa rugby! A historycznie to właśnie rugby było dominującą dyscypliną u Walijczyków. W 2019 roku ich reprezentanci dotarli do półfinałów Pucharu Świata, a w ubiegłym do ćwierćfinałów. Dla porównania ich piłkarscy rodacy nie zdołali uczestniczyć w finałach mistrzostw świata od 1958 do 2022 roku. Teraz miłośnicy rugby w Walii muszą być podniesieni na duchu przez swych kolegów kibicujących futbolowej reprezentacji. W wielkim Turnieju Sześciu Narodów, właśnie zakończonym, walijscy rugbiści zajęli ostatnie miejsce po przegraniu wszystkich spotkań po raz pierwszy od 21 lat. Po ubiegłorocznym Pucharze Świata Rugby Walia przeszła sporą odnowę, dokonując zmiany pokoleniowej. Częściowo wynika to też z rosnącej popularności piłki nożnej w kraju, gdzie poprzednio rugby zawsze przodowało. Obecnie młodzież z talentem do sportu coraz częściej wybiera karierę w futbolu.

 

Stadion o połowę mniejszy

Do niedawna reprezentacja piłkarska występowała na narodowym stadionie... rugby. Millennium Stadium stoi w centrum Cardiff i jest tam bez porównania najbardziej imponującym budynkiem, z wysokimi trybunami liczącymi 74 500 miejsc. To na Millennium Stadium grano finały angielskich pucharów piłki nożnej podczas przebudowy Wembley od 2001 do 2006 roku. Tu też odbył się w 2017 roku finał Ligi Mistrzów pomiędzy Realem Madryt i Juventusem (3:1).

Główny futbolowy stadion stolicy Walii został wtedy użyty na… finał Ligi Mistrzów Kobiet. Lyon pokonał Paris Saint-Germain po rzutach karnych, mimo starań Katarzyny Kiedrzynek w bramce PSG. Na tej samej płycie przegrał także Grzegorz Krychowiak w meczu jego Sevilli z Realem Madryt o Superpuchar Europy w 2014 roku (0:2). Mimo że mieści się na nim mniej niż połowa osób, które mogą zebrać się na Millennium Stadium, to właśnie na Cardiff City Stadium przeniósł wszystkie swe mecze FAW. Ponad wszystko murawa jest tam bardziej odpowiednia dla piłki nożnej niż dłuższa trawa rugby.

 

Jan Paweł II i Kazimierz Deyna

Jednak główną motywacją było poprawienie wsparcia przez kibiców. Wolano intensywniejszy doping mniejszej liczby fanów na pełnym stadionie, niż większej liczby widzów, ale z pustymi miejscami dookoła ogromnej areny, w której trudniej jest stworzyć podobnie głośną i gorącą atmosferę. To właśnie czeka na Polskę we wtorek wieczorem, a także trochę... historii. Bo przed wybudowaniem Millennium Stadium na Puchar Świata Rugby 1999, stadion stołecznego klubu piłkarskiego był używany na mecze międzynarodowe. Wtedy był to częściej Ninian Park niż Cardiff City Stadium. Teraz tylko nazwa miejskiej stacji kolejowej pozostaje Ninian Park, bo obiekt futbolowy został przeniesiony na drugą stronie ulicy od starego stadionu, na którym w 1982 roku papież Jan Paweł II odprawił mszę świętą dla młodzieży podczas jego pamiętnej pielgrzymki do Wielkiej Brytanii. Tam też drużyna Kazimierza Deyny rozpoczęła swą serię kwalifikacyjną na mundial 1974. Zaczęła co prawda od porażki 0:2, ale później już nie przegrała i zakończyła pojedynki w grupie 5 słynnym remisem 1:1 na Wembley, którego 50. rocznicę obchodzono jesienią. Cardiff City Stadium powstał w miejscu Ninian Park, a kwalifikacja na turniej finałowy w Niemczech znów prowadzi przez stolicę Walii. Na mundialu w 1974 roku Polska ostatecznie zdobyła brązowe medale. Czyżby Cardiff miało być dobrą wróżbą na powtórkę?

 

Dyskusja o kolorach

Co ciekawe w marcu 1973 roku Polska wystąpiła w Walii jedyny raz w historii w niebieskich kolorach – z jasno-niebieskimi koszulkami i ciemno-niebieskimi spodenkami, plus getrami w niebiesko-białe paski. W tym roku to Walijczycy maja kłopoty z niebieskimi barwami... Cardiff City gra na niebiesko z tradycyjnym przezwiskiem „Bluebirds” – czyli „Niebieskie ptaki”. Właściciel klubu próbował zmienić je na walijski czerwony, ale kibice nie chcieli się na to zgodzić i szybko wrócono do poprzednich barw. Jednak sprawia to trudności reprezentacji. Kiedy dyskutowano o kwestii kolorów wewnątrz stadionu, Cardiff City wolało niebieski, podczas gdy Walia woli czerwony. Ostatecznie plastikowe krzesełka podzielono między te kolory, więc stworzenie „Czerwonego muru” polega na... przykryciu wszystkich innych barw. Kiedyś dotarcie z Polski do Zachodnich Niemiec, polegało na przedostaniu się przez żelazną kurtynę. W porównaniu z tym „Czerwony mur” nie powinien być aż tak trudny do przekroczenia w drodze na Euro 2024...

 

Bale i Ramsey

W ekipie walijskiej widoczne są przed spotkaniem głównie wielkie... nieobecności. Od mundialu 2022 nie ma już Gareth’a Bale’a, najlepszego piłkarza ostatniej dekady, z najwyższą liczba występów w kadrze (111) i rekordową liczbą bramek dla Walii (41). Bale występował w Realu Madryt, gdy ten osiągał słynne sukcesy w Cardiff, w Superpucharze Europy w 2014 roku i w finale Ligi Mistrzów w 2017, co umocniło jego status jako sportowego bohatera narodowego. Piłkarz tak wysokiego poziomu jest niemożliwy do zastąpienia. Obecny kapitan, Aaron Ramsey, też ostatnio nie uczestniczył w meczach reprezentacji. Były pomocnik Arsenalu jest gotowy na Polskę i na co dzień gra w Cardiff City. Kontuzje ograniczyły jednak jego ostatnie występy, więc w półfinale z Finlandią pozostał na ławce rezerwowych.

 

Zastąpił Ryana Giggsa

Od zwycięstwa w poprzednich barażach o mundial dwa lata temu nie ma już Ryana Giggsa w roli trenera reprezentacji. Wielki skrzydłowy Manchester United z czasów menadżera sir Alexa Fergusona musiał ustąpić z powodu sprawy sądowej dotyczącej przestępstw osobistych. Giggs nie mógł powrócić na swe stare stanowisko po prawniczych przygodach. Zastąpił go – najpierw tymczasowo, a potem na stałe – jeden z jego pomocników Rob Page, mniej znany jako piłkarz i mniej imponujący jako trener. Początku pracy nie miał najlepszego, przynajmniej jeśli chodziło o wyniki. W grupie kwalifikacyjnej na Euro 2024 Page poprowadził zespół do... porażki u siebie z Armenią 2:4. Jakoś jednak Walijczycy pozbierali się i wygrali z Chorwacją 2:1 oraz zremisowali z Turcją 1:1, aby finalnie przedostać się do baraży. Pokonanie Finlandii 4:1 świadczy o dalszym progresie drużyny pod wodzą tego trenera.

 

Walijska gwiazda kontra Cash

Page faworyzuje granie w systemie 3-4-3. Niestety dla niego, nie ma zbyt wielu graczy na poziomie z dawnych lat, a obecna jedenastka jest prawie nie do poznania w porównaniu do ostatnich baraży. Niewielu występuje w angielskiej ekstraklasie. W wyjściowym składzie na Finlandię aż sześciu piłkarzy występuje w drugiej lidze angielskiej. Trzech natomiast nie znajduje się na ogół w podstawowych składach swoich klubów w Premier League. Tylko para Neco Williams i Brennan Johnson regularnie gra w czołowej lidze. To zaledwie 2 z 11! Właśnie Williams i Johnson strzelili kluczowe gole przeciwko Finlandii – jednego tuż przed, a drugiego po przerwie. Johnson ostatnio coraz lepiej gra w Tottenhamie, zdobywając piękną bramkę na stadionie Aston Villi (4:0) parę tygodni temu. W tym spotkaniu pasjonujące było oglądanie pojedynków pomiędzy Johnsonem i... Mattym Cashem.

 

Zaciąg z Leeds United

Z Finlandią najwięcej radości dał Walijczykom gol strzelony po 3 minutach przez Davida Brooksa. Nie chodziło tylko o to, że zapewnił gospodarzom wczesną przewagę. Brooks bowiem powraca do zdrowia i gra po wyleczeniu raka, co wymagało chemoterapii, którą zdołał wytrzymać i pozostawić za sobą. Mimo że został wypożyczony przez Bournemouth do sąsiadów na południowym wybrzeżu Anglii, Southampton, schodząc o jedną ligę, to pozostaje dobrym piłkarzem – podobnie jak wielu kolegów w składzie Walii. Szczególnie dużo – czterech – jest ich w Leeds United, które walczy skutecznie o szybki powrót do Premier League. Ethan Ampadu jest wychowankiem Chelsea, który umie grać i w obronie, i w pomocy. W wieku zaledwie 23 lat z Finlandią zaliczył jubileuszowy, 50. występ w reprezentacji. Podobnie do 50-tki dotarł jego obecny kolega z Leeds, Dan James, były piłkarz Manchesteru United, kiedy wszedł z ławki rezerwowych. James zdobył ostatnią bramkę dla Walii, pokazując szybkość, z której selekcjoner lubi korzystać, stawiając na błyskawiczne kontrataki. Page ma także inne metody grania, ale lubi szybki atak. Polscy obrońcy muszą być na to gotowi i szybko reagować.

 

Seria trwa nadal

Od porażki w trakcie pierwszej wizyty w Cardiff 51 lat temu, Polska jest niepokonana przez Walię w ostatnich 9 spotkaniach. Poza dwoma remisami 0:0 biało-czerwoni wygrali 7 razy, a co więcej – w 6 ostatnich meczach. Przedłużenie o kolejny pojedynek będzie witany z dodatkową radością, biorąc pod uwagę ekstra stawkę wtorkowego starcia!