Aleksander Śliwka podbił serca japońskich kibiców. Fot. FIVB


Trudne początki

Pierwszy mecz i pierwsze emocje mamy już za sobą. Mam nadzieję, że teraz będzie już tylko lepiej - stwierdził po starciu z Bułgarią Jan Firlej, rozgrywający biało-czerwonych.


LIGA NARODÓW MĘŻCZYZN

Biało-czerwoni udanie, ale nie bez problemów, rozpoczęli udział w drugim turnieju Ligi Narodów w Fukuoce. Wygrali z Bułgarią, choć pierwszego seta przegrali. - Rywale troszeczkę nas zaskoczyli swoim poziomem. Wyglądali zdecydowanie lepiej niż na wideo - przyznał Jan Firlej. - Bułgarzy mają młody, odważny zespół. Zaczęli naprawdę dobrze grać w pierwszym secie. My popełniliśmy zbyt dużo błędów. Dlatego ten set wymknął się spod naszej kontroli. Trochę nerwowości było też przez błędy ustawienia. Od drugiego seta mieliśmy stabilny poziom gry. To zapewniło nam spokojne zwycięstwo - wtórował mu przyjmujący naszej drużyny Aleksander Śliwka, który w przyszłym sezonie występował będzie na japońskich parkietach. Podpisał kontrakt z Suntory Sunbirds z Osaki. Po meczu w trakcie wywiadu dla Volleyball World w kilku słowach po japońsku zwrócił się do fanów, czym od razu ich „kupił”. Na trybunach wybuchła wówczas prawdziwa euforia. - Bartek Kurek nauczył mnie jednego zwrotu, który akurat się przydał w tej sytuacji. Wzbudziłem małą radość wśród japońskich kibiców, więc bardzo się z tego cieszę. Na razie jednak skupiam się na reprezentacji i nie wybiegam za mocno w przód. Widać, że Japończycy są szaleni na punkcie siatkówki. Bardzo miło jest widzieć tę ich radość, kiedy podchodzimy do nich, robimy zdjęcia, rozdajemy autografy. Atmosfera jest podobna jak w Polsce. Trochę w inny sposób wyrażana, ale to łączy oba nasze kraje – podsumował Śliwka.

Skład Polaków w Fukuoce mocno się różni od tego, który wystąpił w pierwszych zawodach w Antalyi. Wrócili zawodnicy, którzy w poprzednich latach odgrywali czołowe role: Bartosz Kurek, Łukasz Kaczmarek, Norbert Huber, Marcin Janusz czy Tomasz Fornal. Mecz z Bułgarami był dla nich pierwszym po kilkumiesięcznej przerwie, od zakończenia zmagań ligowych. Widać było, że potrzebują czasu na wejście na odpowiedni poziom. - O dziwo, było trochę emocji. Może to ze względu na to, że przez uraz sezon w lidze japońskiej skończyłem trochę wcześniej, więc przerwa od grania była dosyć długa. Widać było, że dla niektórych z nas to był pierwszy oficjalny mecz w tym sezonie, szczególnie w pierwszym secie. Później opanowaliśmy emocje, naszą grę i wyglądało to trochę lepiej. Na tyle dobrze, żeby wygrać 3:1 - ocenił Bartosz Kurek. Atakującego nie zmartwiła zbytnio słabsza postawa. Forma ma przyjść na igrzyska olimpijskie w Paryżu. - Jesteśmy na samym początku drogi. Musimy jeszcze wiele pracować, wiele rozegrać meczów, żeby znaleźć odpowiednią dyspozycję – powiedział.

Polacy w środę odpoczywali. Od czwartku czeka ich maraton. Zagrają dzień po dniu z kolejno: Turcją, Japonią i Brazylią. - Turcja to bardzo ciekawy zespół, który awansował do Ligi Narodów w poprzednim roku. Drużyna wysoka, dobra fizycznie, nieźle blokująca. Ale mam nadzieję, że znajdziemy na nią sposób - stwierdził Śliwka.

Mecz z Turcją godzina (12:30).

(mic)


WYNIKI

Grupa 3 (Fukouoka/Japonia)

Słowenia – Turcja 3:0 (25:22, 26:24, 25:20), Niemcy – Japonia 2:3 (22:25, 25:22, 27:25, 23:25, 8:15)

Grupa 4 (Ottawa/Kanada)

Argentyna – USA 0:3 (23:25, 21;25, 24:26), Kanada – Kuba 3:1 (25:21, 25:27, 25:20, 28:26).