Trudne początki
Biało-czerwoni w pierwszym swoim meczu w turnieju Silesia Cup nieoczekiwanie przegrali z Ukrainą. Spotkanie trwało blisko trzy godziny.
Bartosz Gomułka i jego koledzy przekonali się, że gra w biało-czerwonej koszulce sporo waży. Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz.
Nikola Grbić, trener naszej reprezentacji, zapowiedział, że w turnieju w Katowicach i Gliwicach, w którym oprócz naszej ekipy występują Ukraina, Niemcy oraz Bułgaria, da pograć debiutantom lub zawodnikom, którzy do tej pory w kadrze występowali niewiele. I tak zrobił. W kadrze na pierwsze spotkanie z Ukrainą było aż siedmiu debiutantów m.in.: Mateusz Czunkiewicz, Kewin Sasak, Seweryn Lipiński czy Michał Gierżot. Ten ostatni to największy pechowiec w reprezentacji. W poprzednich latach dwukrotnie był do niej powoływany, przyjeżdżał na zgrupowanie, ale za każdym razem „łapał” kontuzję i debiutu się nie doczekał. Tym razem wreszcie zagrał w biało-czerwonych barwach i od razu wyszedł w podstawowym składzie. Na początku spotkania był najbardziej zapracowanym graczem w naszej ekipie. Rozgrywający Łukasz Kozub bardzo często wystawiał mu piłkę. Kilka razy rywale złapali go blokiem, ale większość ataków skończył. Dobrze prezentowali się też kolejny debiutant Bartosz Gomuła i najbardziej doświadczony w tym gronie Rafał Szymura.
Mecz na początku był bardzo wyrównany, bo Ukraińcy nie ustępowali. Też mieli atuty, zwłaszcza w postaci Ilii Kowalowa oraz Dmytro Janczuka. Gra toczyła się punkt za punkt, acz poziom daleki był od wysokiego. Widać było, że zawodnicy czuli jeszcze w nogach trudy niedawno zakończonego sezonu klubowego i treningów w kadrze. Gra była schematyczna i wolna. Siatkarze popełniali mnóstwo błędów, przede wszystkim w polu serwisowym.
Z czasem przewagę zyskali Biało-czerwoni. Po asie serwisowym Szymury wynosiła trzy punkty (18:15). Polacy prowadzenia już nie oddali, choć kilka razy rywale byli bliscy doprowadzenia do remisu. Seta zakończył udanym atakiem Gierżot.
W kolejnym znów górą była nasza drużyna, ale meczu w trzech partiach nie udało jej się zakończyć. Ukraińcy bowiem po dwóch przegranych odsłonach nie zwiesili głów. W czwartej odsłonie wygrywali nawet 11:4. By nie doszło do kompromitacji, Grbić zmuszony został do sięgnięcia po wszystko, co miał najlepszego. Na parkiecie pojawili się więc: Artur Szalpuk, Mateusz Poręba, Firlej i Sasak. Po zmianach gra naszej drużyny znów nabrała tempa i rytmu. Polacy błyskawicznie niwelowali straty. Gdy było 21:22 wydawało się, że odmienią losy seta. W kluczowym momencie jednak Szalpuk pomylił się w ataku, a po chwili zaserwował w siatkę i w ten sposób Ukraińcy doprowadzili do tie-breaka.
Decydujący set tylko na początku był wyrównany. Potem inicjatywę przejęli Ukraińcy. Kapitalnie bronili – bezradni byli i Sasak, i Szalpuk – a w ataku brylowali Kowalow, Janczuk i Jurij Semeniuk. Od stanu 6:8 Polacy wywalczyli tylko punkt!
Kolejne mecze turnieju w piątek w Gliwicach: Niemcy – Ukraina (godz. 16.00), Polska – Bułgaria (19.00).
(mic)
WYNIKI
◼ Polska – Ukraina 2:3 (25:22, 25:22, 35:37, 22:25, 7:15)
POLSKA: Kozub, Szymura, Lipiński, Gomułka, Gierżot, Adamczyk, Czunkiewicz (libero) oraz Sasak, Firlej, Sawicki, Zaleszczyk, Szalpuk, Poręba. Trener Nikola GRBIĆ.
UKRAINA: Szczytkow, Kowalow, Semeniuk, Urywkin, Janczuk, Todua, Boiko (libero) oraz Nałożnyj, Tewkun, Synytsia, Tupczij,
Trener Raul LOZANO.
Sędziowali: Piotr Król (Katowice) i Wojciech Maroszek (Żory). Widzów 6500.
Przebieg meczu
I: 10:9, 15:13, 20:18, 25:22.
II: 10:8, 15:12, 20:16, 25:22.
III: 10:8, 14:15, 17:20, 24:25, 30:29, 34:35, 35:37.
IV: 3:10, 8:15, 16:20, 22:25.
V: 3:5, 6:10, 7:15.
Bohater – Ilia KOWALOW.
◼ Bułgaria – Niemcy 3:0 (25:20, 27:25, 25:22, dodatkowy set 25:12)