Sport

Trudne losy asystentów

Współpracownicy Marka Papszuna nie radzą sobie najlepiej po odejściu z Rakowa.

Współpracownicy obecnego szkoleniowca Rakowa po odejściu z klubu nie mają łatwo. Fot. Piotr Matusewicz / PressFocus

Przed nami przerwa na kadrę, jednak tuż przed jej rozpoczęciem Raków ogłosił, że Dawid Szwarga wraz z końcem rundy zakończy współpracę z klubem i przeniesie się do Gdyni. O kuriozalnych aspektach tej decyzji z perspektywy Arki piszemy na stronie ósmej. Niemniej warto przypomnieć, że to już kolejny asystent Marka Papszuna, który podjął decyzję o pracy samodzielnej jako pierwszy szkoleniowiec. Jak na razie nie wygląda to jednak nazbyt obiecująco - i to nawet pomimo faktu, że jeden z nich wywalczył awans do ekstraklasy i wprowadził swoich podopiecznych do fazy grupowej europejskich pucharów. 

Radom go przemielił

Zacznijmy od Macieja Kędziorka. To człowiek, który przez długie lata współpracował z trenerem Papszunem w Rakowie i we wcześniej. W jego drużynach odpowiadał choćby za stałe fragmenty. W 2019 roku odszedł z klubu i zaczął pracę w nowych warunkach. Trafił najpierw do Arki Gdynia, gdzie wywalczył z zespołem finał Pucharu Polski w którym jego ekipa... przegrała z Rakowem. Następnie wylądował w Poznaniu. Tam najpierw pomagał Johnowi van den Bromowi, a następnie Maciejowi Skorży.

W Wielkopolsce także radził sobie dobrze. Wszystko jednak skończyło się na mistrzostwie Polski. Po odejściu Skorży on także dość szybko pożegnał się z klubem. Jego nowym pracodawcą został Radomiak. Prowadził go przez pół roku w 17 spotkaniach. Trudno jednak ocenić ten okres pozytywnie. Radomiak w końcówce sezonu przegrał pięć z sześciu meczów. Na początku sezonu także miały miejsce szalone spotkania. W pierwszych miesiącach 2024 roku Radomiak potrafił przegrać sześcioma i czterema bramkami. 

Kędziorek miał dostać szansę pracy do końca sezonu 2023/24. Tak się jednak nie stało. Został wyrzucony na kolejkę przed końcem, ponieważ klub walczył o utrzymanie. Co ciekawe, w tym samym czasie starał się, żeby nie otrzymać kary za brak wypełnienia limitu młodzieżowców. Według informacji, jakie wówczas przekazywał portal „Weszło”, dostał przyzwolenie na to, by walczył o spokojne utrzymanie. Próbował jednak połączyć te dwa aspekty, ale się nie udało. Przez to został zwolniony, a Radomiak ledwo utrzymał się w rozgrywkach. Tak więc Kędziorek poległ mimo pewnej wizji, a także chęci wprowadzenia młodzieżowców do drużyny. Od tamtej pory nie pracował już w zawodzie. Czy kiedykolwiek otrzyma jeszcze szansę podjęcia pracy w ekstraklasy lub 1. lidze?

Wojenna ścieżka

Zupełnie innym przypadkiem jest sytuacja z Goncalo Feio. Portugalczyk z Rakowa, w porównaniu do Kędziorka, odchodził w niejasnych okolicznościach. Niemniej podjął pracę jako pierwszy trener w Motorze. Feio przez półtora roku wykonywał swoją pracę dość dobrze. Klub najpierw awansował do pierwszej ligi, a za kadencji Portugalczyka był blisko także ekstraklasy. Tuż przed promocją jednak zmienił pracodawcę. Warto jednak pamiętać o wielu ekscesach w jego wykonaniu - na czele z rzutem kuwetą na dokumenty w kierunku prezesa Pawła Tomczyka. Zresztą za to właśnie usłyszał we wtorek zarzuty prokuratorskie.

Zatrudnienie go w Legii było sporym ryzykiem Jacka Zielińskiego, dyrektora sportowego ekipy z Warszawy. Feio co prawda awansował do fazy grupowej Ligi Konferencji. Patrząc jednak z drugiej strony, wyniki w lidze oraz zachowanie w spotkaniach eliminacji powodują, że ma on złą prasę. Sam jednak sobie nie poprawia sytuacji kontrowersyjnymi wypowiedziami publicznymi. 

Do tego prowadzi Legię Warszawa, a więc zespół, gdzie wynik sportowy musi być jeden - zwycięstwo we wszystkich rozgrywkach w Polsce. Stąd też sytuacja szkoleniowca jest słaba. Mało prawdopodobne, by po zwolnieniu z obecnego klubu, co wydaje się bardzo prawdopodobne, dostał ofertę z innego klubu w Polsce. Feio ma już łatkę „nierównoważnego”. A ponadto zarzuty prokuratorskie także nie pomagają... Tak więc można uznać, że kolejny z asystentów Papszuna nie poradził sobie po odejściu z klubu. 

Szwarga może to przełamać. Nie będzie miał jednak łatwego zadania.  

(ptom)