Trudne chwile mistrza
Wszystko wskazuje na to, że Jagiellonia będzie grać w Lidze Konferencji. Chce jednak w honorowy sposób pożegnać się z Ligą Europy.
W poprzednim tygodniu Jagiellonia praktycznie straciła szansę na to, żeby awansować do Ligi Europy. Przegrała 1:4 w pierwszym spotkaniu przeciwko Ajaksowi. Ekipa z Amsterdamu co prawda przegrywała od 5 minuty po golu Adriana Diegueza, ale błyskawicznie się podniosła i zakończyła spotkanie zwycięstwem 4:1. Trzybramkowa strata będzie niezwykle trudna - właściwie niemożliwa - do odrobienia w rewanżu w Holandii. Piłkarze z Białegostoku doskonale zdają sobie z tego sprawę. Zresztą słowa trenera Adriana Siemieńca sprzed tygodnia tylko potwierdzają to, że zespół patrzy w przyszłość i myśli o rywalach w Lidze Konferencji, do której spadnie po porażce w dwumeczu z Ajaksem. – Mogę obiecać, że będziemy bardzo ciężko pracować na to, żeby podnosić nasz poziom i w przyszłości z takimi rywalami rywalizować skuteczniej. To będzie świadczyło o tym, że idziemy w dobrą stronę. Życzyłbym sobie i wszystkim, by takich meczów grać w życiu więcej – stwierdził po spotkaniu u siebie szkoleniowiec Jagiellonii.
Pięć porażek
„Duma Podlasia” pomiędzy meczami z Holendrami, rozegrała także mecz w lidze. W poprzedni weekend białostoczanie udali się na wyjazd na teren GKS-u Katowice. Beniaminek sprawił mistrzom Polski sporo trudności. Niespodziewanie wygrał mecz, w pełni dominując podopiecznych Adriana Siemieńca. Opiekun GieKSy doskonale zdiagnozował problemy Jagiellonii i wyznaczył ofensywny plan na mecz, który poskutkował zwycięstwem katowiczan 3:1. Tym samym drużyna z Podlasia przegrała piąte spotkanie z rzędu (dwie porażki z Bodo/Glimt, przegrana w lidze z Cracovią, dramatyczny mecz z Ajaksem i ostatecznie strata punktów w Katowicach). Atmosfera w zespole nie jest więc, delikatnie mówiąc, wyśmienita. Na humory w szatni wpływają w końcu przede wszystkim wyniki. Gdy ich nie ma, przychodzi moment zadumy i smutku. Te emocje były widoczne na twarzy i słyszalne w słowach wypowiadanych przez szkoleniowca „Jagi” od razu po meczu na Górnym Śląsku. - Cały poprzedni sezon był pasmem sukcesów i zwycięstw, ale teraz dużo się dzieje. Nie cofniemy tego, co było. Za nami zła seria, ale musimy patrzeć do przodu, a nie rozpamiętywać, bo nie ma na to czasu – stwierdził 32-latek. Zaznaczył przy okazji, że zespół czuje zmęczenie fizyczne i psychiczne, bo drużyna od 19 lipca rozegrała już 10 spotkań na dwóch frontach.
Powinni wygrać
W tym momencie nie ma znaczenia to, że białostoczanie bardzo dobrze rozpoczęli sezon, że wygrali trzy pierwsze mecze w lidze i pokonali FK Paneveżys w dwumeczu eliminacji do Ligi Mistrzów. Teraz liczy się to, że ekipa spadła do eliminacji do Ligi Europy, zaraz znajdzie się w Lidze Konferencji, a w ekstraklasie poniosła drugą porażkę z rzędu. - Ostatnio przegrywamy i nie jest to dobre dla nas, dla naszej pewności siebie oraz mentalności. To prawda, zmierzyliśmy się z dwoma bardzo silnymi ekipami (Bodo/Glimt i Ajax – red.), ale graliśmy też mecze ligowe (z Cracovią i GKS-em – red.), które powinniśmy wygrać – powiedział lider zespołu Jesus Imaz. - Nie jest to nasz najlepszy moment, ale musimy go przetrwać. Musimy być razem i jako drużyna przejść przez ten czas. To trudne chwile, ale nie możemy zwieszać głów. Trzeba pracować i skupić się na kolejnym spotkaniu. Teraz czeka nas ciężkie wyjazdowe spotkanie z Ajaxem. Musimy zakończyć złą serię i liczę na to, że uda się to nam zrobić w Amsterdamie – dodał Hiszpan. Ewentualna wygrana z Ajaksem na wyjeździe byłaby z pewnością czymś spektakularnym. Nie mówimy oczywiście o odrobieniu straty, a po prostu o pożegnaniu się z Ligą Europy w ładny sposób. Zadanie to wyznaczone na czwartkowy wieczór będzie jednak bardzo trudne do wykonania.
Kacper Janoszka
IV RUNDA ELIMINACJI LIGI EUROPY
Czwartek, 29 sierpnia, godz. 20.00
Ajax – Jagiellonia Białystok
Sędzia Maurizio Mariani (Włochy).