Trudna batalia mistrza
SZLAGIER KOLEJKI - Piotr Tubacki
Po zamknięciu pucharowych eliminacji Jagiellonia nie dostanie taryfy ulgowej po powrocie na ligowe fronty. Po dwóch porażkach – i utracie w nich aż 7 goli – przyjdzie jej podjąć Widzewa, ambitnie oscylującego w czołówce. Oczywiście „Duma Podlasia” będzie faworytem, ale mając na uwadze napięty terminarz i problemy defensywne w ostatnim czasie można spodziewać się ciekawego starcia. Ofensywny styl trenera Adriana Siemieńca był zachwalany w poprzednim sezonie, pozwolił wykorzystać słabość konkurencji i zdobyć historyczne mistrzostwo, ale teraz wszyscy coraz wyraźniej wytykają mu obronne niedociągnięcia, które są widoczne jak na dłoni. Pytanie, co na to Widzew?
W poprzednich rozgrywkach łodzianie dwukrotnie ulegli „Jadze”. W obu przypadkach byli w stanie zdobyć tylko bramkę honorową, której autorem dwukrotnie był Bartłomiej Pawłowski, który teraz jest kontuzjowany. Teraz oczy widzewskich kibiców będą zwrócone na Imada Rondicia. Na początku sezonu pojawiały się wątpliwości, czy bośniacki snajper wystarczy zespołowi (po odejściu Jordiego Sancheza). Konkurować z nim miał Said Hamulić, ale na razie więcej z nim kłopotów niż pożytku... Rondić tymczasem ostro pracuje na uznanie. Dzięki niemu Widzew wygrał z Cracovią i ostatnio z Radomiakiem, bo 25-latek notował wówczas po golu i asyście. W pozostałych meczach harował jak wół, w jak największym stopniu starając się pomagać swoim kolegom.
Prowadzony przez kibiców portal informacyjny „Widzew to my” zauważył także, że Rondićsłynie... z przerywania negatywnych serii. Z jego udziałem RTS m.in. pokonał po 23 latach Legię, po 12 latach Górnika, a po 13 latach wygrał na Cracovii. Z Jagiellonią łódzkiej ekipie nie szło w minionych latach wcale źle, ale po dwóch porażkach poprzedniego sezonu i dobrym wejściu w obecny Widzew będzie chciał utrzeć nosa mistrzowi. Atmosfera w Białymstoku powinna dopisać randze takiego spotkania.