Troszeczkę większy problem
Po pięciu remisach z rzędu tyszan Dariusz Banasik odwiedzi klub, z którym spadł do 2. ligi.
GKS TYCHY
Po 5. kolejkach poprzedniego sezonu, mimo narzekań trenera na terminarz i rozkład gier, GKS Tychy zajmował 2. miejsce w tabeli 1. ligi i był rewelacją początku rozgrywek. Teraz zespół Dariusza Banasika zajmuje 11. pozycję i ma bilans bramkowy 3:3, a szkoleniowiec narzeka na brak skuteczności. O ile jednak 12 miesięcy temu pretensje mógł mieć do innych, to obecnie winić może jedynie siebie. Na żadnej jednak z dotychczasowych konferencji prasowych opiekun trójkolorowych nie uderzył się w pierś. Wręcz przeciwnie. - Bardzo dobrze weszliśmy w mecz z Odrą Opole - stwierdził po piątym remisie z rzędu trener tyszan. – Zmieniliśmy paru zawodników w stosunku do ostatnich spotkań, bo przede wszystkim po remisach nie do końca byliśmy zadowoleni z naszej gry, szczególnie ofensywnej. Chociaż, tak jak wszyscy wiedzą, statystycznie to wszystko wygląda bardzo dobrze, ale nie strzelamy bramek. Szansę dostali nowi zawodnicy, jak choćby Dziuba, Niewiarowski czy Szpakowski, a Rumin zmienił pozycję. Wszystko po to, żebyśmy poprawili grę w ofensywie, która wygląda całkiem dobrze, bo oddaliśmy 17 strzałów, a celnych dwa razy więcej od przeciwnika, ale oczywiście bramki zdobyte są najważniejsze w tym wszystkim.
Potrzebne przełamanie
I tyle trener miał do powiedzenia o mankamentach, a o sposobie na poradzenie sobie z problemem nawet nie wspomniał. Wyliczał natomiast to, z czego może być zadowolony, choć kibice GKS-u Tychy, patrząc w tabelę i na grę drużyny, która miała być zaliczana do grona kandydatów do awansu, są coraz mocniej zdegustowani. - Natomiast można być zadowolonym z defensywy – dodał szkoleniowiec trójkolorowych. – W trzecim meczu w tym sezonie nie straciliśmy bramki. I tutaj na pewno zespół zrobił duży postęp, choć w meczu Odrą było sporo sytuacji podbramkowych. No i co można jeszcze dodać? To, że drugi mecz u siebie kończyliśmy w osłabieniu, po - według mnie - ewidentnej drugiej żółtej kartce. Drżeliśmy znowu, żeby nie stracić bramki, tak jak w meczu z Wartą i de facto jednego mniej, nie wiem, czy nie graliśmy lepiej od przeciwnika. Bo przeciwnik się cofnął, chyba bronił już tego wyniku, pomimo, że grał o jednego więcej. My stwarzaliśmy sytuacje i szkoda, że żadnej nie wykorzystaliśmy, bo wydaje mi się, że jest nam potrzebne takie przełamanie, trochę szczęścia. W piłce, wiadomo, grają umiejętności, ale też ten element szczęścia jest ważny. My tego szczęścia nie mamy. Chciałbym zespół pochwalić za defensywę, natomiast cały czas mamy problem ze strzelaniem bramek i wykończeniem akcji.
Rytm trzydniowy
Czy tak samo będzie wyglądał dzisiejszy mecz wyjazdowy tyszan z mającą tylko punkt Pogonią Siedlce, w której Banasik jako trener pracował dwukrotnie na zapleczu ekstraklasy? W 2016 roku prowadził niebiesko-białych w rundzie jesiennej, zostawiając drużynę na 4. miejscu na półmetku, a wiosną 2018 roku przejął siedlczan na 13. miejscu w tabeli i po słabej rundzie znalazł się dwie pozycje niżej, a ostatecznie przegrał baraże o utrzymanie, uznając wyższość Garbarni. - Po meczu z Odrą za trzy dni mamy kolejne spotkanie, a po nim za trzy dni następne, więc nie ma co w tej chwili szukać negatywów – uznał Banasik. – Ta liga nabiera rozpędu. Po sobotnim meczu z Odrą szybko się zbieraliśmy, bo w niedzielę mieliśmy trening, w poniedziałek też, a we wtorek zaplanowaliśmy wyjazd. Ja bym sobie tylko życzył, żebyśmy te remisy zamienili na zwycięstwa, a wtedy będzie dobrze. Na razie mamy z tym, chciałbym powiedzieć, że lekki, ale to nie jest lekki, ale troszeczkę większy problem.
Jerzy Dusik