Dobra atmosfera w Arce Gdynia pomaga w drodze do ekstraklasy. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus


Trójmiasto rządzi

Czy przewaga Lechii Gdańsk i Arki Gdynia pozwala im już realnie myśleć o ekstraklasie?


Z tygodnia na tydzień obserwatorzy spotkań w I lidze przyzwyczajają się do tego, że w następnych rozgrywkach na zapleczu ekstraklasy zabraknie dwóch pomorskich zespołów. Arka i Lechia znacząco „odjechały” stawce, szczególnie po zwycięstwach w miniony weekend.


Autostrada do awansu

Gdańszczanie udali się do Łęcznej. Na trudnym terenie zespół poradził sobie nieźle, a najważniejsze dla trenera Szymona Grabowskiego było to, że spotkanie udało się zakończyć zwycięstwem. Co prawda Lechia długo walczyła z Górnikiem, ale w końcu dopięła swego. W 84 minucie Rifet Kapić zapewnił trzy punkty, zdobywając pięknego gola z dystansu. - Spotkały się dwa bardzo mocne zespoły, bardzo dobrze zorganizowane. Respekt pomiędzy drużynami był duży – komentował po meczu szkoleniowiec Lechii. Zwycięstwo zagwarantowało jego zespołowi utrzymanie się na pierwszej pozycji. Ekipa z Pomorza może poczuć się pewnie, ponieważ do końca sezonu pozostało tylko 6 meczów, a przewaga nad zespołami spoza strefy bezpośredniego awansu jest spora.  - Lechia dynamicznie wjeżdża na autostradę do awansu od pewnego czasu – zauważył 43-letni trener i nie mija się z prawdą.


Do celu!

Wydawało się, że punktem zwrotnym może być porażka gdańszczan na wyjeździe w Katowicach. 7 kwietnia Lechia przegrała na Bukowej w dość burzliwych okolicznościach. Przez większą część spotkania utrzymywał się bezbramkowy remis. W końcu piłkarz GieKSy Marten Kuusk w 74 minucie zobaczył czerwoną kartkę. Lechia, grając w przewadze, miała szansę na zwycięstwo. Tymczasem to katowiczanie w doliczonym czasie zdobyli bramkę i wygrali. Takie okoliczności porażki mogłyby podłamać niejeden zespół. Jednak Lechia twardo stąpa po ziemi, ma wyznaczony cel i do niego dąży, nawet jeśli po drodze napotka przeszkody. W kolejnych tygodniach zespół Szymona Grabowskiego wygrał 3:1 z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza i w ostatni weekend z Górnikiem. Wszystko wskazuje na to, że nie wypuści już awansu z rąk.


Kłopoty kadrowe

W równie dobrej pozycji znajduje się też Arka Gdynia. Ostatni weekend z pewnością był dla niej trudny, szczególnie z uwagi na problemy kadrowe. Jeszcze przed spotkaniem z Wisłą Płock trener Wojciech Łobodziński mówił o tym, że występ 5 zawodników stoi pod znakiem zapytania. Do tego doszły kontuzje w pierwszej połowie Janusza Gola oraz Huberta Adamczyka. A przecież przeciwnicy z Mazowsza nie są chłopcami do bicia. Mimo przeciwności losu Arka potrafiła zdobyć dwa gole i pewnie zwyciężyć.


Świetna atmosfera

Warto zaznaczyć, że gdynianom udało się zdobyć 3 punkty bez obecności pierwszego szkoleniowca przy linii bocznej. Trener Łobodziński w minionej kolejce pauzował z uwagi na nadmiar żółtych kartek. Jego następcą został Tomasz Grzegorczyk, który pojawił się po meczu na konferencji prasowej. – Wyniki robią atmosferę i na pewno sukces w meczu z Wisłą nakręci nas jeszcze bardziej – zauważył asystent trenera Łobodzińskiego. Terminarz Arki przed końcem sezonu wydaje się sprzyjać drużynie, która zajmuje 2. miejsce z 9 punktami przewagi nad trzecią GieKSą. Dziś gdynianie zmierzą się ze Zniczem, później z Resovią, Podbeskidziem i Zagłębiem. Dopiero w dwóch ostatnich kolejkach stoczą bój z mocnymi przeciwnikami, czyli Lechią i GKS-em Katowice…

Wszystko wskazuje na to, że powoli możemy witać oba zespoły z Trójmiasta w ekstraklasie. Najprawdopodobniej już nic nie może im stanąć na przeszkodzie, a potwierdzeniem mogą być dzisiejsze mecze.

Kacper Janoszka