Sport

Trofeum „Sportu” w sejfie Lechii

Pierwszy mecz o Superpuchar Polski rozegrano pod szyldem naszej redakcji!

Pierwszy mecz o Superpuchar Polski w 1983 roku rozegrano pod naszym patronatem!

  Z LAMUSA  

Przez lata wielkie sportowe dzienniki wyznaczały trend rozwoju futbolu. W starych czasach, przed drugą wojną światową czy tuż po niej, nierzadko znakomici trenerzy byli… równie utalentowanymi dziennikarzami! Vittorio Pozzo, który w 1934 i 1938 doprowadził do tytułów mistrza świata Italię, pisał dla „La Stapma”. A były selekcjoner reprezentacji Brazylii Joao Saldanha? Podobnie, też był żurnalistą.

Dziennikarskie pomysły

Francuska „La Equipe” wymyśliła rozgrywki o Puchar Europy Mistrzów Krajowych, czyli protoplastę Ligi Mistrzów. „France Football” słynie z wręczania od 1956 roku „Złotej Piłki”. Nasz „Sport” nie jest tutaj w tyle. Przecież słynny challenge „Złote Buty” istnieje od 1957, wyróżnienie dla „Piłkarza Roku” przyznajemy od 1966. Warto też przypomnieć pierwszy historyczny Superpuchar Polski z 1983 roku, który rozegrano pod szyldem nie kogo innego, jak właśnie katowickiego „Sportu”!

Pierwszy taki mecz pomiędzy mistrzem, a zdobywcą krajowego pucharu planowano rozegrać już 22 czerwca 1980 roku po zakończeniu rozgrywek 1979/80. Mistrzem Polski zostały wtedy nieoczekiwanie Szombierki Bytom, a krajowy puchar zdobyła Legia. Spotkanie miało się odbyć na Stadionie Dziesięciolecia, ale do niego nie doszło. Na dwa sposoby tłumaczono ten fakt. Jeden był polityczny i mówił o narastającym kryzysie społecznym, który objawił się kilka tygodni później wybuchem nie notowanym wcześniej w krajach komunistycznych demoludów. Drugi był bardziej prozaiczny. Według kilku czołowych działaczy piłkarskiej centrali, która miała wziąć odpowiedzialność za przeprowadzenie pojedynku, „siła medialna” jednej z drużyn nie dawała podstaw do stworzenia wielkiego widowiska. Chodziło o Szombierki. Zespół trenera Huberta Kostki nie był jednak przypadkowym mistrzem, jak wielu twierdziło, a świadczą o tym miejsce w ekstraklasie w latach 1979-81, odpowiednio czwarte, pierwsze i trzecie.

Telewizja zawiodła

W końcu spotkanie o Superpuchar Polski rozegrano pod patronatem naszej gazety kilka lat później. W szranki stanęła sensacyjna Lechia Gdańsk, zdobywca Pucharu Polski w rozgrywkach 1982/83 – jako trzecioligowiec! – kiedy w finałowym meczu pokonała drugoligowego Piasta Gliwice, oraz silny Lech Poznań.    

Pomysł nowych rozgrywek wymyślonych przez tęgie dziennikarskie głowy „Sportu” (redaktorem naczelnym był wtedy Tadeusz Janik) chwycił. Wszystko komplementował jeden z najlepszych piłkarzy w historii Lechii Roman Korynt, 34-krotny znakomity reprezentant Polski w latach 50. – Świetny pomysł. Powinien stanowić uroczyste zakończenie również następnych sezonów. Kibice potrzebują czegoś nowego, atrakcyjnego. Dobrze, że wyszliście naprzeciw ich zainteresowaniom – mówił Korynt dziennikarskiej legendzie „Sportu” Stanisławowi Penarowi w tekście „Zamiast toastu z superpucharu” zmieszczonym w naszej gazecie 2 sierpnia.

W tamtym artykule można przeczytać, że wszyscy stanęli na wysokości zadania przy tym pierwszym meczu o Superpuchar tylko nie… telewizja. „Kibice, z którymi również mieliśmy okazję rozmawiać nie tylko telefonicznie, byli zaskoczeni indolencją telewizji, która nie wykorzystała okazji i nie przekazała relacji przynajmniej z jednej połowy meczu Lechia – Lech. Widać nowalijka nie znalazła miejsca w menu sportowej redakcji. Będzie okazja do rewanżu” – pisał redaktor Penar.

Tymczasem na meczu na starym stadionie Lechii przy Traugutta w Gdańsku zgromadziły się tłumy, bo aż 18 tysięcy kibiców. – A był to środek lata! W takim terminie na Wybrzeżu nie było łatwo o komplet na trybunach, bo trwały przecież wakacje, ludzie pracowali – wspomina uczestnik tamtego meczu, wtedy ledwie 18-latek, Jacek Grembocki.

Cios w końcówce

Sam finałowy mecz? „Nadanie mu przez „Sport” rangi meczu o superpuchar sprawiło, że dla obu stron była to bardzo prestiżowa konfrontacja” – pisał nasz dziennik. Oba kluby dzieliła wtedy przepaść. Lechia jeszcze kilka tygodni wcześniej grała w III lidze, wywalczyła awans, ale i tak była o klasę niżej niż silny mistrz Polski. – To było jak spotkanie biednego wujka z bogatym. Wszystko nas dzieło. Jako anegdotkę powiem, że w tamtym czasie ledwie trzech zawodników miało u nas samochód – Jurek Kruszczyński, który do nas doszedł, Lech Kulwicki i rezerwowy bramkarz Marek Woźniak. U nich reprezentanci, przede wszystkim z przodu Mirek Okoński, Krzysztof Pawlak, silny Józef Adamiec czy legenda ligowych boisk w tamtym czasie, stary Józef Szewczyk. Do tego plejada młodych graczy, których do zespołu wprowadzał trener Wojciech Łazarek, jak Jarosław Araszkiewicz czy Sławomir Najtkowski – opowiada Grembocki.

To nie wszystko. W meczu z Lechią, choć brakowało piłkarzy z olimpijskiej reprezentacji Polski, Henryka Miłoszewicza, Janusza Kupcewicza i Jarosława Baki, a kontuzjowany był Bogusław Oblewski, debiutowały trzy nowe nabytki. Czesław Jakołcewicz ze Stali Stocznia Szczecin, Ryszard Szewczyk z Arki i przede wszystkim Grzegorz Kapica z Szombierek. Mimo to Lechia, która wcześniej w Pucharze Polski ogrywała pierwszoligowych rywali (ekstraklasa), i tym razem zaskoczyła.

„Z upływem czasu zdobywca Pucharu Polski atakował z coraz większą determinacją. Marchel, Wójtowicz, Grembocki zaczęli wygrywać pojedynki indywidualne z rywalami, długie przerzuty do pary napastników stawały się precyzyjniejsze, a Kruszczyński momentami prezentował się jako drybler równy Okońskiemu. Na efekt końcowy czekano jednak niemal do końca meczu”.

Kiedy szykowano się już do konkursu karnych, świeżo upieczony drugoligowiec przeprowadził zabójczą kontrę. Dariusz Wójtowicz zagrał do Kruszczyńskiego, ten uciekł dwójce pilnujących go rywali, pognał na bramkę i uderzył obok wybiegającego Zbigniewa Pleśnierowicza. Na wyrównanie mistrzowi Polski nie starczyło czasu. Po meczu rozegranym w sobotę 30 lipca 1983 wściekły na swoich zawodników był Wojciech Łazarek. – Grzegorz Kapica będzie musiał powalczyć o miejsce w pierwszym zespole. Mam także pretensje do Okońskiego za zbyt egoistyczną grę – mówił trener „Kolejorza”. Po wszystkim gospodarze proponowali rozgrywanie kolejnych Superpucharów na… ich stadionie. Na kolejny mecz trzeba było jednak czekać aż cztery lata, do 1987, kiedy pieczę nad wszystkim przejęła fundacja olimpijczyka, szermierza i adwokata Ryszarda Parulskiego „Gloria Victis”.                      

Ważne oceny    

– Wracając do meczu o Superpuchar, to pamiętam, że otrzymaliśmy taki oryginalny puchar z węgla. To było dla nas duże wydarzenie. Co do „Sportu” i innych wtedy sportowych gazet w Polsce, jak „Przeglądu Sportowego” i „Tempa”, to docierały one do nas na Wybrzeże z jednodniowym opóźnieniem. Towar był deficytowy, gazetę ciężko było dostać, trzeba było mieć teczkę w kiosku. Mieliśmy o tyle ułatwione zadanie, że żona Leszka Kulwickiego prowadziła kiosk i dostawaliśmy gazety. Jedną z najważniejszych rzeczy było sprawdzanie not. W szatni była nawet taka wewnętrzna rywalizacja, kto ile dostał. Czasem człowiek czuł się niedoceniony, bo wydawało się, że było dobrze, a ocena nie była taka, jakbyś oczekiwał. Czasem z kolei odwrotnie. Jeszcze jako ciekawostkę powiem, że potem w Górniku grałem przez trzy lata ze starszym zawodnikiem, który zawsze się denerwował, kiedy moja ocena w „Sporcie” była wyższa niż jego. Stare, ligowe czasy! – śmieje się dzisiaj Grembocki, który u siebie na Wybrzeżu prowadzi dobrze działającą i prosperującą szkółkę. Jednym z trenerów jest tam Jerzy Jastrzębowski, pod którego wodzą Lechia sięgnęła po historyczny puchar i Superpuchar Polski w 1983.

Michał Zichlarz                                

Pierwszy mecz o Superpuchar Polski, 30 lipca 1983 r., Gdańsk

◼  Lechia Gdańsk – Lech Poznań 1:0 (0:0)

1:0 – Kruszczyński, 88 min

LECHIA: Fajfer – Marchel, Salach, Kulwicki, Raczyński – Grembocki, Kamiński, Wójtowicz, Cybulski – Kruszczyński, Polak. Trener Jerzy JASTRZĘBOWSKI.

LECH: Pleśnierowicz – Pawlak, J. Szewczyk, Jakołcewicz, Barczak – Adamiec, R. Szewczyk (46. Małek), Krzyżanowski (46. Strugarek), Niewiadomski (64. Araszkiewicz; 78. Najtkowski) – Okoński, Kapica. Trener Wojciech ŁAZAREK.   

 

TRIUMFATORZY SUPERPUCHARU POLSKI

1980 – odwołano (Szombierki – Legia)
1983 – Lechia Gdańsk
1987 – Śląsk Wrocław
1988 – Górnik Zabrze
1989 – Legia Warszawa
1990 – Lech Poznań
1991 – GKS Katowice
1992 – Lech Poznań
1993 – odwołano (Legii odebrano mistrzostwo)
1994 – Legia Warszawa
1995 – GKS Katowice
1996 – Widzew Łódź  
1997 – Legia Warszawa
1998 – Amica Wronki
1999 – Amica Wronki
2000 – Polonia Warszawa
2001 – Wisła Kraków
2002 – odwołano
2003 – nie rozgrywano
2004 – Lech Poznań
2005 – nie rozgrywano
2006 – Wisła Płock
2007 – Zagłębie Lubin
2008 – Legia Warszawa
2009 – Lech Poznań
2010 – Jagiellonia Białystok
2011 – odwołano
2012 - Śląsk Wrocław
2013 – nie rozgrywano
2014 – Zawisza Bydgoszcz
2015 – Lech Poznań
2016 – Lech Poznań
2017 – Arka Gdynia
2019 – Lechia Gdańsk
2020 – Cracovia
2021 – Raków Częstochowa
2022 – Raków Częstochowa
2023 – Legia Warszawa
2024 – Jagiellonia lub Wisła K.

Najwięcej triumfów: 6 – Lech, 5 - Legia, 2 – Lechia, Arka, GKS Katowice, Amica, Śląsk, Raków.    

Taki oryginalny węglowy puchar ufundowany przez naszą gazetę za sukces w 1983 stoi do dziś w Muzeum Lechii. Fot. Biuro prasowe Lechii