Sport

Trochę niepokoju

Po konkursach Letniej Grand Prix w Wiśle widać, że nasza stara gwardia trzyma się mocno.

Kamil Stoch odzyskał radość ze skakania... Fot. PAP/Grzegorz Momot

SKOKI NARCIARSKIE

Na pierwszy rzut oka wyniki zawodów na skoczni im. Adama Małysza powinny dawać powody do optymizmu. Wygrana Macieja Kota i trzecie miejsce Kamila Stocha w sobotę oraz czwarte miejsce Piotra Żyły w niedzielę wyglądają przecież dobrze. Spójrzmy jednak na nie obiektywnie - w Wiśle-Malince do rywalizacji przystąpiło zaledwie trzech skoczków z czołowej „20” zimowego Pucharu Świata w poprzednim sezonie. Byli to 6. w klasyfikacji końcowej Szwajcar Gregor Deschwanden oraz dwójka Polaków - 14. Paweł Wąsek i 20. Aleksander Zniszczoł...

I jeszcze jedno - drugi w sobotę oraz pierwszy w niedzielę 23-letni Austriak Niklas Bachlinder jest z głębokiego zaplecza w swoim kraju. To co prawda mistrz świata juniorów z 2021 roku, ale w zawodach Pucharu Świata skakał tylko dwukrotnie, cztery lata temu i zajmował odległe miejsca. Po prostu najlepsi Austriacy, podobnie jak Japończycy, Niemcy, Norwegowie i Słoweńcy koncentrują się na przygotowaniach do zimy i najważniejszej imprezy sezonu - igrzysk olimpijskich. Kto wybrał najlepszą drogę do szukania najwyższej formy pokaże czas.

Młodych nie widać

Wracając do polskich skoczków, których w tym sezonie prowadzi Maciej Maciusiak, to trzeba zauważyć niepokojącą sytuację. Wciąż nie widać dobrze zapowiadających się młodych skoczków. Szansę dostał 20-letni Klemens Joniak, złoty medalista letnich mistrzostw Polski sprzed roku, ale jej nie wykorzystał. Nie przeszedł nawet sobotnich kwalifikacji, podobnie jak Andrzej Stękała i Jakub Wolny, którzy jednak mają już po 30 lat. Największym rozczarowaniem były jednak występy najlepszego polskiego skoczka w poprzednim sezonie, 26-letniego Pawła Wąska, który w sobotę odpadł po pierwszej serii.

Mocno trzyma się za to stara gwardia. Maciej Kot ma 34 lata i dał sporo do myślenia trenerowi Maciusiakowi, który nie powołał go do kadry A. Pewnie dostanie kolejne szanse i od niego będzie zależało, czy je wykorzysta. Idźmy dalej - najmłodszy to 31-letni Aleksander Zniszczoł, Dawid Kubacki ma 35 lat, a Kamil Stoch i Piotr Żyła po 38. I oby skakali z jak najlepszymi wynikami jak najdłużej, ale przecież Stoch już zapowiedział, że to jego ostatni sezon.

Niesprawiedliwy „High five ”

W Wiśle po raz drugi testowano nową formułę rywalizacji na skoczni, którą nazwano „High five”. Polega ona na tym, że na podstawie wyników kwalifikacji, 50 uczestników konkursu zostało przydzielonych do 10 pięcioosobowych grup, z nich awans do drugiej serii wywalczyło po dwóch najlepszych oraz pięciu „szczęśliwych przegranych”. Po niej mieli wyzerowane noty punktowe i o końcowych miejscach decydował wyłącznie drugi skok.

Wykorzystał to Żyła, który wygrał grupę, ale jego nota dała mu dopiero 24. miejsce. Ostatecznie był jednak czwarty, będąc najlepszym z Polaków. Po konkursie ocenił, że jego próby są równe, ale brakuje jeszcze w nich... ognia. - Ciekawy jest ten format. Zgodzę się z opinią, że można w nim organizować więcej konkursów. Coś ciekawego się dzieje. To był dobry pomysł - powiedział wiślanin.

Kubacki, który w niedzielę był 11., również powiedział, że testowany format zawodów jest interesujący. Uważa jednak, że powinno się zapytać także kibiców, czy odpowiada im taki sposób przeprowadzania rywalizacji. Sceptycznie podchodzi do niego Kot. - Format grupowy jest dla mnie nowością, podchodzę do niego z ciekawością i otwartością. Pewne rzeczy nie do końca mi się podobają, jak kasowanie punktów po pierwszej serii. Nie jest to chyba dobre rozwiązanie...

Coś w tym jest, bo ta regulaminowa nowinka zabrała w niedzielę miejsce na podium Stochowi. Gdyby bowiem były noty punktowe po dwóch skokach, to zająłby trzecie miejsce z dorobkiem 238,2 pkt za Bachlingerem (259,6 pkt.) i Bułgarem Władimirem Zografskim (236,3 pkt.), który według „High five” był drugi wraz z Kazachem Daniłem Wassiliewem. Czwarty byłby Kot (230,5 pkt.), Dawid Kubacki (220,5 pkt.) 11., Zniszczoł (219,7 pkt.) 13., a Żyła (214,6 pkt.) dopiero 17.

Więcej więc w tym loterii niż sprawiedliwości...

Andrzej Wasik