Michał Probierz ma jasny plan, który zamierza realizować. Fot. ANP/SIPA USA/PressFocus


Trener wlał wiarę.

Kolejne wypowiedzi kadrowiczów podkreślają ogrom pracy mentalnej, jaką wykonał selekcjoner z Bytomia.


REPREZENTACJA POLSKI

Ile ludzi, tyle opinii na temat meczu z Holandią. Wracać do tego już nie będziemy, bo na tapecie znajduje się teraz Austria, która wcale łatwiejszym przeciwnikiem nie będzie. Biało-czerwoni trafili do najtrudniejszej lub prawie najtrudniejszej grupy i każde spotkanie to rywalizacja z najwyższej półki.

Musimy grać w piłkę!

Nie da się jednak ukryć, że rywalizacja z Holandią zostawiła w eterze wiele pozytywnych odczuć. Przede wszystkim głowy piłkarzy prezentują większą swobodę myśli niż miało to miejsce np. podczas mistrzostw świata w Katarze. Nie wiadomo, dokąd to kadrę doprowadzi, ale poszczególni zawodnicy po ostatnim spotkaniu podkreślali wielką rolę, jaką odegrał w tym selekcjoner Michał Probierz. Nie jest tajemnicą, że pochodzący z Bytomia trener jest znakomitym mówcą, który potrafi przekonać do siebie słuchaczy. Kulisy jego pracy zdradziły zresztą najnowsze odsłony PZPN-owskiego kanału „Łączy nas piłka”. – Na takie mecze się czeka. Pamiętajcie, od samego początku nic nie zmieniamy. Gramy na tych samych zasadach, żeby nie było sytuacji, że my nie chcemy grać. Musimy grać w piłkę, zrozumcie to. To jest klucz, żebyśmy grali w piłkę i walczyli. A nie tylko walczyli i przy okazji grali w piłkę – apelował na odprawie selekcjoner. Przed pierwszym gwizdkiem nie zabrakło słów od najbardziej doświadczonych, Lewandowskiego, Szczęsnego czy Zielińskiego. W przerwie z kolei Probierz mówił zdecydowanie: – Panowie, do przerwy 1:1 z jednym z faworytów, potrafimy grać jak równy z równym. Trzeba dalej grać, dalej szukać wyzwań, ciągle chcieć piłkę! To jest właśnie to! Jak padniesz, będzie zmiana. Są następni, którzy czekają, ale musimy dać od siebie serducho, jeszcze więcej, piłka stykowa, to musi fruwać – motywował Probierz. Nic dziwnego, że Polacy oddali więcej uderzeń celnych niż Holendrzy i mieli niemalże identyczny współczynnik goli oczekiwanych. Nie bali się, bo tak zostali nastawieni.


MICHAŁ PROBIERZ na platformie X

W imieniu zawodników i sztabu dziękujemy wam za wsparcie na stadionie i przed tv. Zrobimy wszystko, żeby zostać jak najdłużej na tym turnieju. Jesteście naszym 12. zawodnikiem i nie ma rzeczy niemożliwych, jak będziemy wszyscy razem.

Odwaga będzie kluczowa

Oczywiście należy pamiętać, że materiały przygotowane przez „Łączy nas piłka” nigdy nie pokażą tego, czego reprezentacja nie chce pokazać. Jednakże legitymacją tego wszystkiego są wypowiedzi zawodników, na przykład Bartosza Bereszyńskiego na wczorajszej konferencji. – Oczywiście odbiór naszego występu z Holandią był pozytywny. Dał nam więcej pewności siebie, dlatego do kolejnego meczu na mistrzostwach Europy podejdziemy z jeszcze większą energią i wiarą we własne umiejętności, które pokazaliśmy w ostatnim czasie. Jestem przekonany, że reprezentacja Polski nie pokazała jeszcze pełni swoich możliwości – zadeklarował odważnie, a w podobne tony uderzył Jakub Moder, który z Holandią zagrał drugą połowę, wnosząc dużo spokoju do linii pomocy. – Wydaje mi się, że odwaga w piłce nożnej jest kluczem, żeby wygrywać. Z Holandią zagraliśmy odważnie i tak samo zagramy z Austrią – zaznaczył pomocnik Brighton.

W Berlinie o pełną pulę

Przed turniejem było wiadomo, że choć na papierze Austria wydaje się słabsza od Holandii i Francji, to jednak wcale nie jest słaba. Z wicemistrzami świata zagrała w poniedziałek bardzo obiecująco, co zwiastuje kolejny wymagający występ Polski na Euro. – Na pewno był to bardzo intensywny mecz. Myślę, że Austriacy mają po nim spory niedosyt, tak samo jak my po spotkaniu z Holandią. Uważam, że zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. a przesądziła samobójcza bramka. Austria to bardzo ciekawy zespół, który potrafi dostosować się do przeciwnika pod względem taktycznym. Nie byłbym pewny, że zagra z nami tak samo jak w pierwszym meczu. Po spotkaniu można było wyciągnąć kilka wniosków. W oczy rzuciła mi się ich jakość piłkarska. Może nie mają wielkich nazwisk, ale mają drużynę. Grali bardzo zespołowo. Umieją rozgrywać piłkę, także w ofensywie. Reprezentacja Austrii znajduje się w takiej samej sytuacji jak my i w Berlinie zagra o pełną pulę. To twardy i wybiegany zespół, ale jeśli się przeciwstawimy i dołożymy naszą jakość piłkarska, jestem przekonany, że będzie dobrze – zaznaczył Bereszyński.

30 godzin więcej

Intensywność może stanąć w piątek na pierwszym miejscu. Właśnie to słowo doskonale oddaje futbol, jaki preferuje od wielu lat aktualny selekcjoner Austrii, Ralf Rangnick. Co warte wzmianki, czas działa na korzyść Polaków. Biało-czerwoni zagrali bowiem swój mecz ponad dobę wcześniej niż „Das Team”, więc będą mieli ok. 30 godzin więcej na regenerację, na co zdążyli już ponarzekać niektórzy Austriacy. – Myślę, że między meczami nadal mają dużo czasu. Większość z tych zawodników w swoich klubach i tak gra co trzy dni. My oczywiście mamy więc czasu na regenerację. Trenerom w takiej sytuacji łatwiej przygotować mikrocykl, więc może to będzie miało jakiś minimalny wpływ, ale nie szukałbym w tym wielkich rzeczy – wyjaśnił sprawę Moder.

Piotr Tubacki