Trener jeszcze wierzy
Sosnowiczanie nie dali też rady Resovii ... Fot. zaglebie.eu
Trener jeszcze wierzy
Piłkarze Zagłębia wyrównali niechlubny rekord meczów bez zwycięstwa sprzed prawie 16 lat…
ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC
Od 15 września ubiegłego roku piłkarze z Sosnowca czekają na ligową wygraną. W niedzielę, po drugiej wiosennej porażce, tym razem z Resovią, licznik zatrzymał się na liczbie 13. Właśnie tyle spotkań bez wygranej mają obecnie na koncie gracze Zagłębia.
Przełamią fatalną serię?
Po raz ostatni taką niechlubną serię zanotowali w sezonie 2007/2008, gdy grali jeszcze w ekstraklasie. Wówczas nie wygrali żadnego z 13 meczów między 31 sierpnia 2007, a 7 marca 2008, kiedy to po długim okresie posuchy pokonali niespodziewanie 2:1 Legię Warszawa.
W minioną niedzielę, podobnie jak na inaugurację rundy w meczu ze Zniczem, Zagłębie zagrało bez ikry i mimo że miało optyczną przewagę, to nic z niej nie wynikało. Trener Aleksandar Chackiewicz wystawił w pierwszym składzie aż pięciu Ukraińców, w sumie w wyjściowym składzie znalazło się siedmiu obcokrajowców, ale zespół z Sosnowca jak zawodził tak zawodzi w najlepsze dalej. Patrząc na poczynania Zagłębia w dwóch pierwszych meczach trudno o jakikolwiek pozytyw i nadzieję na lepsze jutro, choć słuchając po meczu szkoleniowca Zagłębia można odnieść wrażenie, że on i jego sztab szkoleniowy wciąż wierzą w powodzenie misji niemożliwej.
- Zaczęliśmy dobrze ten mecz, kontrolowaliśmy piłkę. Potem jeden błąd, drugi i drużyna Resovii zmusiła nas do cofnięcia się na swoją połowę. W tym czasie straciliśmy bramkę po indywidualnym błędzie naszego zawodnika. Potem kontrolowaliśmy przebieg spotkania. Swoje szanse mieli Fabry, Biliński i Wrzesiński, ale na szczęście trzeba zasłużyć – przyznał po meczu opiekun Zagłębia po czym dodał: - Mamy jeszcze 13 meczów. Do zgarnięcia jest 39 punktów i musimy cały czas wierzyć w utrzymanie i zacząć wygrywać mecze.
Czekanie na bramki
Cóż, można tylko pogratulować trenerowi Chackiewiczowi dobrego samopoczucie. Pytanie czy równie optymistycznie nastawieni do najbliżej przyszłości są piłkarze Zagłębia, którzy na boisku wydają się zagubieni i przestraszeni.
Zagłębie nie punktuje, nie zdobywa bramek. Cóż z tego, że w meczu w Rzeszowie sosnowiczanie grali od początku z dwójką napastników. Zarówno Marek Fabry jak i Kamil Biliński, a także wprowadzony po przerwie Gabriel Kirejczyk nie stworzyli realnego zagrożenia pod bramką gospodarzy, którzy po tym, jak szybko objęli prowadzenie skutecznie kontrolowali wydarzenia na boisku. Być może gdyby napór Zagłębia był większy to defensywa rzeszowian miałaby „okazję" się wykazać, a tak nie miała większych kłopotów z rozbijaniem pojedynczych szarż sosnowieckiej drużyny, która w tym sezonie zdobyła zaledwie 14 bramek w 21 meczach. To najgorszy wynik na zapleczu ekstraklasy. I pomyśleć, że Biliński, dziś najskuteczniejszy gracz Zagłębia z 3 bramkami na koncie przez ostatnie 3,5 roku zdobył dla Podbeskidzia prawie 50 bramek w ekstraklasie oraz I lidze...
Być może napastnikowi Zagłębia uda się odblokować w meczu z drużyną, w której jeszcze nie tak dawno temu występował, bo to właśnie „górale” będą najbliższym rywalem sosnowiczan. Przed ekipą trenera Chackiewicza dwa mecze na własnym stadionie i to już naprawdę ostatnia szansa na to, aby nie pożegnać się z I ligą zanim nadejdzie kalendarzowa, a nie piłkarska wiosna... Krzysztof Polaczkiewicz