Transfery prawdę powiedzą?
Po zmianie władzy w gliwickim klubie dzieje się sporo w gabinetach, a nie w szatni. Postanowiliśmy ocenić nowego dyrektora sportowego Łukasza Piworowicza i jego poprzednika Bogdana Wilka.
PIAST GLIWICE
Bogdan Wilk pracował w Piaście ponad dekadę (od 2012 r.), więc przy Okrzei przeszedł równie długą drogę, jak klub, który przez ten czas osiągał największe sukcesy w historii. Wilk dyrektorem był od 2018 r. Przez sześć sezonów miał ogromny wpływ za transfery. Piast zdobył w tym czasie mistrzostwo, dokładając również podium oraz udział w europejskich pucharach. Ktoś taki, jak dyrektor sportowy, powinien być więc noszony niemal na rękach i wychwalany przez kibiców. W mediach społecznościowych rzeczywistość jest jednak inna. Komentarze w większości są negatywne. Dlaczego tak się dzieje i czy rzeczywiście dyrektor Wilk odpowiadał za największe wątpliwości dotyczące transferów Piasta w ostatnim czasie?
Negatywne komentarze
Główne zarzuty dotyczą biernej w ostatnich okienkach postawy Piasta, problemów ze znalezieniem skutecznego napastnika, kilku niewypałów transferowych i stawiania na „zgrane karty”. To w skrócie „lista grzechów”, którą łatwo sporządzić na podstawie opinii kibiców. Problem w tym, że cała odpowiedzialność nie może spaść na niego. Mała liczba ruchów transferowych w ostatnim czasie to pokłosie pogarszającej się sytuacji finansowej klubu, która spowodowana została zbyt dużymi wydatkami na pensje oraz brakiem transferów wychodzących. Bogdan Wilk zawsze był otwarty na rozmowy ze szkoleniowcami i słuchał ich zapotrzebowania, często ściągając piłkarzy wskazanych przez trenerów. Brak sprzedaży to też nie zawsze jego wina, bo na przykład w przypadku Damiana Kądziora transfer zablokował mniejszościowy udziałowiec, a rok temu suma odstępnego za Ariela Mosóra została ustalona, lecz sam zawodnik nie zgodził się na transfer do norweskiego Molde.
Kosztowne pomyłki?
Idziemy dalej. Do tej pory wypominane są „niewypały” transferowe pokroju Rauna Sappinena, Kristophera Vidy czy Alberto Torila. Dwaj pierwsi na papierze wyglądali więcej niż dobrze, opinie skautów to potwierdzały i na pierwszy rzut oka wydane pieniądze miały szanse się zwrócić. Poza tym Sappinen i Vida to wskazania trenera. Oczywiście, jak w każdym klubie, część transferów nie była udana, ale taka lista byłemu dyrektorowi została stworzona.
Stawianie na zgrane karty to ciekawy punkt i można się pod nim podpisać, bo mało było piłkarzy nieznanych, wyciągniętych z niższych lig, którzy zaistnieli w ekstraklasie. Arkadiusz Pyrka i Michael Ameyaw to jednak zaprzeczenie tej tezy, bo ich zakontraktowanie okazało się świetnym ruchem. Takim samym było wynalezienie w Hiszpanii Jorge Feliksa, który przyczynił się przecież do mistrzostwa, a w poprzednim sezonie do utrzymania w lidze. Być może jednak coś się wyczerpało, a nowe władze klubu postanowiły postawić na kogoś innego.
Dobre wspomnienia
Łukasz Piworowicz odkryciem nie jest, bo - po pierwsze - w Piaście już pracował, a po drugie - ma doświadczenie z innych klubów, m.in. z Podbeskidzia czy Rakowa. To z pewnością jego atut. Poza tym jego poprzedni pobyt przy Okrzei, choć krótki, był niezwykle owocny. Piworowicz pracował w Gliwicach w latach 2016-17, a do Piasta trafili wtedy m.in. tacy piłkarze jak: Konstantin Vassiljev, Martin Konczkowski czy Joel Valencia. Poza tym w klubie podejmowano dobre decyzje kontraktowe, a bez zarzutu wyglądała współpraca na linii trener, dyrektor i skauting, czego efekty były widoczne nawet później, już po odejściu Piworowicza. Z pewnością teraz Piast, przystawiony trochę do finansowego muru, zmuszony jest pójść drogą wyszukiwania nieoczywistych piłkarzy i sprzedawania ich z zyskiem. Czy to się uda i czy sportowo nie wyjdzie to klubowi na złe, zobaczymy już w najbliższej przyszłości.
(KRIS)
DYREKTOR BOGDAN WILK
Najlepsze transfery: Felix, Parzyszek, Sokołowski, Świerczok, Pyrka, Mosór, Kądzior, Chrapek, Katranis, Dziczek, Tomasiewicz, Wilczek, Ameyaw
Najgorsze transfery: Sappinen, Stojiljković, Toril, Vida, Tuszyński, Kaput