Tragedia Nielsena
Mistrz olimpijski w piłce ręcznej, duński bramkarz Emil Nielsen, ujawnił, że zachował dla siebie informację o śmierci ojca podczas turnieju w Paryżu - przyznał w rozmowie z dziennikiem "Jyllands-Posten". Dodał, że było to dla niego "ogromne obciążenie psychiczne".
PIŁKA RĘCZNA
Zaledwie kilka dni po przybyciu do Paryża, aby spełnić swoje marzenie i reprezentować kraj na igrzyskach olimpijskich, 27-latek dowiedział się o śmierci ojca. Było to dzień po zwycięstwie Danii nad obrońcą tytułu Francją (37:29) w meczu otwarcia w niedzielę 28 lipca.
Zawodnik był akurat w swoim pokoju w wiosce olimpijskiej, gdy nagle wpadł do niego Morten Henriksen. Dyrektor sportowy duńskiej federacji rzekł: "Musisz natychmiast zadzwonić do matki, to poważna sprawa”. Nielsen szybko zdał sobie sprawę, że ma kilka nieodebranych połączeń. "Emil, twój ojciec nie żyje” - usłyszał przez telefon w rozmowie z zapłakaną matką.
- Próbowałem wszystko ukryć - przyznał. Nielsen wahał się, czy wrócić do Danii, aby opłakiwać z bliskimi ten czas bolesnej próby. Ostatecznie zdecydował się pozostać w Paryżu, aby zdobyć medal olimpijski dla swojego ojca. Z wioski olimpijskiej zawodnik przeprowadził serię rozmów z rodziną i przyjaciółmi. Sekretem podzielił się także z kilkoma najbliższymi kolegami z drużyny, którym zaufał, towarzyszył mu psycholog.
- Funkcjonowałem z tragiczną tajemnicą, którą znało tylko kilka osób. Starałem się to ukryć podczas meczów, ale kilka razy stałem na boisku i płakałem - przyznał Nielsen.
Bramkarz Barcelony osiągnął cel. Wraz z drużyną narodową zdobył złoto olimpijskie, pokonując w finale Niemcy 39:26. - Ten finał oznaczał spełnienie się największego marzenia w moim życiu, a jednocześnie koniec ogromnego obciążenia psychicznego - podsumował duński bramkarz.
(PAP)