Benjamin Kallman (z lewej) strzelił szóstego gola w sezonie i już wyrównał swoje osiągnięcie z poprzedniego. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus


Trafili szóstkę

Kumulacja goli w pierwszym meczu Cracovii w 2024 roku.

 

Krakowski zespół na swoim stadionie rozbił Radomiaka 6:0. To najwyższe zwycięstwo w tym sezonie ekstraklasy i pierwsze 6:0 „Pasów” od 2 października 2016 roku, kiedy także przed własną publicznością rozgromili Koronę Kielce. W ich kadrze był wtedy obrońca Paweł Jaroszyński, ale nie mógł grać z powodu kontuzji. Ponad siedem lat później otworzył i zamknął wynik świetnymi strzałami lewą nogą i podwoił swój skromny dorobek w lidze. W sobotę jego zespołowi wychodziło niemal wszystko, sześć z ośmiu celnych strzałów zakończyło się golami. Z powodu spalonych sędziowie nie uznali trafień Mateusza Bochnaka i Lisandra Semeda.

 

5:0, 13:0

To piąte z rzędu zwycięstwo Cracovii z Radomiakiem, z bilansem goli 13:0. Wszystkie zostały odniesione po powrocie pod Wawel trenera Jacka Zielińskiego. Debiutu w ekstraklasie dobrze nie zapamięta wypożyczony do ekipy z Radomia niespełna 17-letni Chorwat Luka Vusković, za którego Tottenham zapłacił Hajdukowi Split 14 mln euro. Utalentowany gracz pojawił się na murawie przy wyniku 5:0. W drużynie gospodarzy bardzo dobrze wypadł pozyskamy zimą Patryk Sokołowski. To po faulu na nim w 12 sekundzie zaczęły się problemy gości, którzy za czerwoną kartkę stracili Leandra Rochę. Pod koniec meczu losy Portugalczyka podzielił Michał Kaput (zaatakował Janiego Atanasova).

 


GŁOS TRENERÓW


Jacek ZIELIŃSKI: – Lepiej nie mogliśmy zacząć. Zdawaliśmy sobie sprawę, że po zwycięstwie z Legią apetyty wzrosną, więc bardzo ważne było, by to potwierdzić. Mecze z przewagą czasem różnie wyglądają, poziom koncentracji jest chwiejny. Teraz do końca zagraliśmy o zwycięstwo. Czasem są mecze, że stoi się z boku i chce się bić brawo, ale jedna jaskółka wiosny nie czyni. Trzeba do tego podejść bez szaleństwa.


Maciej KĘDZIOREK: – Nie chcę szukać alibi ani iść w kiepskie wytłumaczenia, ale pierwsza czerwona kartka została pokazana w sytuacji, w której nie wiem, co musiałby zrobić Rocha, by uniknąć faulu. Nie wiem, jak sędzia mógł to tak zinterpretować. Nie było celowości, tylko zwykły przypadek. To zmieniło przebieg spotkania, bo niedługo straciliśmy pierwszą bramkę, gdy zabrakło nam zawodnika do asekuracji na przedpolu.


 Michał Knura