Gra na znanym mu Olympiastadionie dodała Krzysztofowi Piątkowi skrzydeł. Fot. Szymon Górski/PressFocus

Michał Zichlarz z Berlina

Trafił u siebie

Jednym z niewielu wygranych spotkania z Austrią był Krzysztof Piątek.


Patrząc na nasze rezultaty na Euro, można napisać, że dobrze swoje role odgrywają napastnicy. Z Holandią do siatki trafił Adam Buksa, z Austriakami na listę strzelców wpisał się z kolei Krzysztof Piątek.

Już tam trafiał

- O tym, że zagram w wyjściowym składzie, dowiedziałem się przed samym spotkaniem – mówił 28-letni Piątek. – Nie było wiadomo czy Robert Lewandowski wyjdzie w podstawowym składzie, czy w drugiej połowie. Sam zdecydował, że wejdzie na ostatnie pół godziny, chciał przy remisowym wyniku pomóc zespołowi. Chwała mu za to. Niestety, przegraliśmy, ale turniej się jeszcze nie skończył. Wierzymy w to, że z dobrej strony pokażemy się w ostatnim spotkaniu z Francją. To jedna z najlepszych reprezentacji na świecie, ale będziemy szukali szansy. W piłce nie takie rzeczy się przecież działy – dodał nasz napastnik. Na berlińskim Olympiastadionie zaskoczył Patricka Pentza płaskim strzałem. To jego 12. gol w narodowych barwach. Przypomniał sobie, jak się zdobywa bramki na tym obiekcie. Jeszcze niedawno był przecież zawodnikiem tamtejszej Herthy, która gra na tym monumentalnym obiekcie.

Dobre momenty

– Bramka cieszy, ale jest przede wszystkim wielki smutek i niedosyt, że nie udało się sprawić radości naszym kibicom. Przegrywamy z Austrią i mamy zero punktów po dwóch meczach. Nie tak to miało wyglądać, nie taki był plan. Przed było przekonanie, że stać nas na dobrą grę i punkty. Boiskowa rzeczywistość była jednak inna. Wprawdzie słabo weszliśmy w spotkanie, ale gdzieś po kwadransie było już lepiej. Zaczęliśmy kreować sytuacje i w końcu udało się wyrównać. Na pewno to była dla mnie fajna sprawa wrócić na Olympiastadion i zdobyć bramkę. Grając w Hercie miałem dobre momenty, a przed meczem z Austrią też miałem przeświadczenie, że powinno być dobrze. Tak się jednak nie stało - stwierdził.

W barwach Herthy Krzysztof Piątek zagrał w 56 spotkaniach i zdobył 12 bramek. Liczono, że w klubie ze stolicy Niemiec da z siebie więcej, ale tak nie było, więc musiał szukać szczęścia gdzie indziej. Teraz gra i sporo strzela w Basaksehirze Istambuł (17 bramek w poprzednim sezonie w Superlidze). – Z Austrią mieliśmy dobre momenty, fragment między 15 minutą a końcem pierwszej połowy i potem na początku drugiej części. Teraz przed nami mecz z Francją i trzeba w nim będzie się pokazać, choć wiemy, że łatwo nie będzie – zaznaczył Krzysztof Piątek.

Na jednego napastnika

Nie wiadomo czy we wtorek w Dortmundzie z „trójkolorowymi” ponownie zagra od początku, czy trener Michał Probierz znowu będzie eksperymentował. Jedno jest raczej pewne - z wicemistrzami świata i zespołem, który walczy o pierwsze miejsce w grupie D, zagramy raczej na jednego zawodnika z przodu. Czy będzie to Buksa, Piątek czy wracający do zdrowia Lewandowski – zadecyduje selekcjoner.

12

BRAMEK w narodowych barwach ma Krzysztof Piątek. Tyle samo w reprezentacji Polski zdobył jeszcze Piotr Zieliński. O jedno trafienie więcej mają tacy snajperzy, jak Andrzej Juskowiak czy medalista MŚ z 1982 roku Włodzimierz Smolarek.