Totalna kompromitacja
W meczu, który miał nas przybliżyć do przyszłorocznego Euro, wyglądaliśmy jak dzieci we mgle. Debiutujący w roli selekcjonera Jota Gonzalez był równie bezradny.
Mikołaj Czapliński to jeden z nielicznych zawodników, do którego nie można mieć pretensji. Fot. Paweł Bejnarowicz / Press Focus
Wstyd, wstyd, hańba, wstyd! - wykrzykiwał w jednym ze swoich przebojów Kazik Staszewski z grupy Kult. Ten krótki i wyrazisty refren w zupełności oddaje to, co wydarzyło się na parkiecie w rumuńskiej Konstancy. Mecz ze zmuszonym do gry na neutralnym terenie Izraelem dla naszego zespołu miał być czystą formalnością, po której Polacy mieli dopisać sobie 2 punkty i przybliżyć się do 12. awansu na mistrzostwa Europy. Tymczasem okazał się kompromitacją, bo jak inaczej nazwać porażkę z dopiero co czyniącym postępy i do tej pory „leżącym” nam rywalem.
Żywe srebro
Debiutujący w roli selekcjonera Jota Gonzalez zapewniał, że dokładnie przeanalizował przeciwnika, poznał jego mocne strony, rozłożył go na czynniki pierwsze, ale najwyraźniej... nie podzielił się tą wiedzą z zawodnikami. Poza tym teoria to jedno, a praktyka drugie i ta zasada - niestety - znalazła potwierdzenie. Hiszpan mówił, że najtrudniejszy do zatrzymania będzie Yoav Lumbroso i się nie pomylił. Mierzący zaledwie 172 centymetry środkowy rozgrywający był motorem napędowym zespołu Izraela, prezentując szeroki wachlarz umiejętności, a każda z jego 9 bramek była poprzedzona serią zwodów. Niektóre były zaskakujące, bo zdobyte z biegu czy z biodra. 24-letni zawodnik Dinama Bukareszt nic sobie nie robił z tego, że naprzeciw niego stoją o dwie głowy wyższe chłopy, bo do 2 trafień z 6 metra dołożył 7 z 9 metrów. Nasi obrońcy mieli olbrzymie problemy, żeby go powstrzymać, stąd Marcel Jastrzębski i Jakub Skrzyniarz systematycznie schylali się po piłkę. Dyspozycję pierwszego z nich najlepiej przemilczeć, bo odbił raptem 2 z 17 rzutów. „Skrzynia” momentami prezentował się przyzwoicie i gdyby nie jego 9 interwencji, w tym 2 przy rzutach karnych, nasza porażka byłaby bardziej dotkliwa. Jednakpowołany w trybie awaryjnym bramkarz, który w styczniu musiał się poddać zabiegowi ablacji, w pojedynkę nie był w stanie zatrzymać walecznych i pewnych siebie Izraelczyków. W ich gronie było jednak więcej wyróżniających się postaci. W bramce bardzo solidne zawody rozegrał Dan Tepper (10 interwencji), a w ofensywie błyszczeli Ram Turkenitz (8 trafień) i Nadav Nizri (6 goli).
Tak to nie działa
U nas na wyróżnienie zasłużył praktycznie tylko Mikołaj Czapliński. Lewoskrzydłowemu Wybrzeża Gdańsk ani razu nie zadrżała ręka i był najlepszym strzelcem tego meczu. Każdą z 10 bramek oddałby pewnie za skromne zwycięstwo, ale to niestety tak nie działa... Izrael rozpoczął od prowadzenia 3:1. Polacy do remisu (5:5) zdołali doprowadzić dopiero w 8 minucie, a 2 minuty później po raz pierwszy sami wyszli na prowadzenie 7:6. I choć nie utrzymali go długo (po chwili to rywale wygrywali 10:9), to tuż przed przerwą wydawało się, że przejmują inicjatywę - w 25 minucie - po trafieniu Piotra Jędraszczyka - Biało-czerwoni mieli nawet 3 gole przewagi (18:15). Izraelczycy straty zniwelowali jednak dość szybko, a po zmianie stron odskoczyli na 24:21. Ostatni remis (25:25) był 45 minucie. Przez resztę spotkania Polacy próbowali odwrócić losy rywalizacji, ale w kluczowym fragmencie razili nieskutecznością - między 53 a 58 minutą trafili tylko raz na 6 rzutów! Nieskutecznością raził zwłaszcza prawoskrzydłowy Filip Michałowicz, który w sumie pomylił się trzykrotnie. Wtórowali mu ograni w kadrze Damian Przytyła i Maciej Gębala, a osobny temat to Dawid Dawydzik. Oburzony brakiem powołań w ostatnim roku obrotowy Orlen Wisły Płock w 40 minucie w swoim stylu rozepchał się na kole i zdobył gola na 24:22, by minutę później... uderzyć w twarz Daniela Mosindiego i bez słowa protestu opuścić boisko z czerwoną kartką.
Z drugiego na czwarte
Na niespełna 4 minuty przed końcem hiszpański selekcjoner, który pod czas przerw na żądanie nie był w stanie wstrząsnąć zespołem, postawił na grę siedmioma zawodnikami, wycofując bramkarza. Skuteczność nie była jednak mocną stroną Polaków, którzy mimo dogodnych okazji często się mylili. Stąd jedenasta konfrontacja tych drużyn zakończyła się drugim zwycięstwem Izraela. Warto zaznaczyć, że atmosfera meczu przypomniała tę z Pucharu Prezydenta IHF na styczniowych mistrzostwach świata. Praktycznie puste trybuny - strona EHF nie podała liczby widzów - sprawiały przygnębiające wrażenie i taka też była postawa naszych reprezentantów. Do szatni schodzili ze spuszczonymi głowami, bo szansa awansu na mistrzostwa Europy znacznie się oddaliła, a po drugim wczorajszym meczu, zakończonym równie niespodziewanym, by nie powiedzieć sensacyjnym wynikiem - zdeterminowana Rumunia pokonała grającą w nieco eksperymentalnym składzie Portugalię - poważnie się skomplikowała; z 2. miejsca spadli na 4... W niedzielę w Gorzowie Wielkopolskim muszą pokonać Rumunów oraz liczyć, że w poniedziałek w Konstancy Portugalia rozprawi się Izraelem. Patrząc na aktualną dyspozycję całego kwartetu, wcale nie jest to pewne. Na Euro w Danii, Norwegii i Szwecjiawansują dwie najlepsze drużyny.
Marek Hajkowski
◼ Izrael - Polska 33:31 (18:18)
IZRAEL: Shamir, Tepper - Sarfati 3, Motola, Lumbroso 9, Nizri 5/1, Levi 1, Mosindi 2, Bodenheimer, Segal 4, Turkenitz 8/3, Peso, Maman 1, Suissa, Cohen, Sosna. Kary: 2 min. Trener David PISONERO.
POLSKA: Jastrzębski, Skrzyniarz - Michałowicz 1, Widomski 4, Jędraszczyk 4, Gębala 2, Przytuła 4, Czapliński 10/6, Olejniczak 2, Pietrasik 1, Jarosiewicz, Paterek, Dawydzik 1 (CZK, 41 min - atak na twarz), Kaczor 2, Beckman, Daszek. Kary: 6 min. Trener Jota GONZALEZ.
Sędziowali: Peter Horvath i Balazs Marton (Węgry).
Przebieg meczu: 1:0 (1), 4:2 (5), 6:5 (9), 8:9 (13), 11:11 (17), 15:14 (22), 15:18 (25), 18:18 (30), 20:19 (33), 22:20 (37), 24:23 (42), 25:25 (47), 29:27 (51), 30:28 (56), 33:31 (60).
◼ Rumunia - Portugalia 28:24 (13:11)
GRUPA 8
1. Portugalia |
5 |
7 |
166:144 |
2. Rumunia |
5 |
5 |
143:144 |
4. Izrael |
5 |
4 |
143:157 |
2. Polska |
5 |
4 |
154:161 |
6. kolejka - 11-12 maja: Polska - Rumunia - niedziela, 18.00, Izrael - Portugalia - poniedziałek, 18.00.