Sport

Toaleta odmieniła „Hubiego”

Niebywałe! Hubert Hurkacz w Rzymie radzi sobie lepiej niż Iga Świątek, która w stolicy Włoch już nie ma czego szukać. Ale wrocławianinowi przydały się sprawdzone praktyki koleżanki.

Hubert Hurkacz bojowy, miotający asy, zwycięski - takiego chcemy go oglądać. Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus

Czyżbyśmy byli świadkami odrodzenia najlepszego polskiego tenisisty? W poniedziałek Hubert Hurkacz (31. ATP) momentami dał prawdziwy popis w meczu z Marcosem Gironem i awansował do 1/8 finału turnieju ATP 1000 w Rzymie. Rozstawiony z numerem 30. polski tenisista wygrał w 3. rundzie z Amerykaninem 6:3, 1:6, 6:1 i powalczy o ćwierćfinał. To rzadka sytuacja, by „Hubi” zaszedł ostatnio dalej w wielkim turnieju niż Iga Świątek, która odpadła w stolicy Włoch właśnie na trzecim etapie.

Z ogłoszeniem wielkiego come backu 28-letniego wrocławianina trzeba oczywiście jeszcze się wstrzymać - przed rokiem był w Rzymie w ćwierćfinale, teraz jest dopiero w 1/8 finału - ale widać, że Polak czuje się coraz pewniej na korcie, choć nawierzchnia ziemna wcale nie jest jego ulubioną. Rozstawiony z numerem 30. Hurkacz w 1. rundzie miał „wolny los”, w drugiej pokonał Hiszpana Pedro Martineza 6:1, 7:5, a wczoraj wygrał z 45. w światowym rankingu Gironem, który wcześniej sprawił niespodziankę, eliminując turniejową „czwórkę” - rodaka Taylora Fritza.

Pewne otwarcie

28-letni wrocławianin bardzo dobrze rozpoczął mecz. Grał spokojnie i pewnie, wykorzystywał okazje oraz fakt, że o 4 lata starszy rywal popełniał wiele niewymuszonych błędów. W efekcie Polak szybko go przełamał i objął prowadzenie 3:0. W końcówce dołożył kolejnego gema przy podaniu rywala i przy stanie 5:1 serwował na zwycięstwo w secie. Zanotował wtedy jednak gorszy moment, co wykorzystał Amerykanin, nieco zmniejszając stratę. W ostatnim gemie próbował przełamać go po raz drugi, ale po znakomitej, długiej wymianie górą był Hurkacz, zwyciężając 6:3.

W drugiej partii Giron prezentował się znacznie lepiej niż w pierwszej. Imponująco otworzył tę odsłonę, wygrywając gema przy swoim podaniu bez straty punktu, a następnie bez większych problemów przełamał Polaka i prowadził już 3:0. Chwilę później Hurkacz wygrał do 30 i zdołał doprowadzić do stanu 1:3. Ale później na korcie rządził rywal Polaka, przełamał na 5:1, a ostatniego gema wygrał do zera.

Przetartym szlakiem

W tym momencie Hurkacz udał się - dobrze przetartym w takiej sytuacji szlakiem przez koleżankę z reprezentacji - do... toalety. Opłacało się, bo wrócił z niej rześki i odmieniony. W trzeciej partii znów zaprezentował się doskonale: wygrał pięć pierwszych gemów, a rywal był zupełnie bezradny. Przy stanie 5:0 Amerykanin uzyskał gema na 1:5, ale w kolejnym przy swoim serwisie Polak już nie dał mu żadnych szans, wygrał gema do zera. Serwis był kluczowy - „Hubi” zaserwował 12 asów, w tym 6 w decydującym secie, miał 80 procent punktów po 1. podaniu. Zagrał 29 tzw. winnerów, przy 19 niewymuszonych błędach.

Rewanż z objawieniem

Teraz poprzeczka idzie w górę, bo kolejnym rywalem Hurkacza - już o ćwierćfinał - będzie tegoroczne objawienie, wyżej klasyfikowany i rozstawiony z numerem 20. Jakub Mensik. Niespełna 20-letni Czech wygrał w marcu prestiżowego „tysięcznika” w Miami, w finale pokonując Novaka Djokovicia, a w poniedziałek pewnie pokonał Węgra Fabiana Marozsana (61. ATP) 6:4, 7:6 (7-2). Do tej pory z Hurkaczem spotkali się raz - przed rokiem w 2. rundzie Australian Open po pięciosetowym meczu górą był Polak.

(t)

Iga nic nie zmienia

Pomimo wyjątkowo wczesnego niepowodzenia w turnieju w Rzymie broniąca tytułu Iga Świątek - w sobotę przegrała już w 3. rundzie z Amerykanką Danielle Collins - nie zgłosi się już do żadnego turnieju przed rozpoczynającym się 25 maja wielkoszlemowym Rolandem Garrosem. Mogłaby na przykład zagrać jeszcze w WTA 500 w Strasburgu (18-24 maja), w którym wystąpi choćby 4. na świecie Amerykanka Jessica Pegula, która też szybko opuściła stolicę Włoch, a także Magda Linette i Magdalena Fręch.

Daria Sulgostowska, menadżerka PR Świątek, przekazała, że plany nie uległy zmianie i raszynianka nie planuje wnioskować o tzw. dziką kartę do turnieju w Strasburgu. Aktualnie ma chwilę na regenerację, a następnie rozpocznie treningi przed Roland Garros.