Sport

To trener był zły!

Widzew zdecydowanie postawił na ilość: pion sportowy to w tej chwili dziewięć osób, a podlega mu 22-osobowy (!) sztab szkoleniowy.

Igor Jovićević ma sprawić, by Widzew grał nową, ładniejszą i skuteczniejszą pilłkę. Taką jak na zdjęciu na przykład. Fot. IMAGO/PressFocus

WIDZEW ŁÓDŹ

Od 26 sierpnia do 15 października minęło 50 dni. Tyle trwała czteroletnia – w założeniu – kadencja trenerska Patryka Czubaka w Widzewie. Wyśrubowanego rekordu Wojciecha Stawowego, który w 2006 roku po podpisaniu 10-letniego kontraktu z Cracovią wyleciał z klubu po miesiącu, nie udało się więc powtórzyć, ale i tak jest to nie lada osiągnięcie szkoleniowo-organizacyjne, bo trzeba wziąć pod uwagę fakt, że był to drugi okres pracy Czubaka w Widzewie (pierwszy trwał… 19 dni) i że jest to już czwarta zmiana trenera w tym klubie w tym roku.

- Gdy podjąłem pracę w Widzewie niespełna dwa tygodnie temu, doszliśmy wraz ze współpracownikami do wniosku, że potrzebny jest trener doświadczony, z sukcesami – mówi pełnomocnik zarządu do spraw sportowych Dariusz Adamczuk, były piłkarz Pogoni, Eintrachtu Frankfurt, Udinese, szkockich Rangersów i Dundee FC, reprezentant Polski.

Spełnia te warunki 51-letni Chorwat Igor Jovićević, mający na koncie takie sukcesy jak wprowadzenie Szachtara Donieck do Ligi Mistrzów po uprzednim zdobyciu mistrzostwa Ukrainy (sezon 22/23) oraz potrójną koronę (mistrz, zdobywca pucharu i superpucharu) z  Łudogorcem w Bułgarii (24/25).

Dziewięciu decyduje...

Można się dziwić, że podjęto taką decyzję nie na początku przerwy reprezentacyjnej, a dzień przed meczem z Radomiakiem, ale wcześniej nie było jeszcze w klubie Adamczuka, a także Piotra Burlikowskiego (dyrektor do spraw pionu sportowego) i Sławomira Rafałowicza (koordynator do spraw rekrutacji). Panowie mieli na pewno niezłą zabawę, wymyślając nazwy swoich funkcji. Zauważyć warto, że Widzew zdecydowanie postawił na ilość: pion sportowy to w tej chwili dziewięć osób, a podlega mu 22-osobowy (!) sztab szkoleniowy, pracujący bezpośrednio z drużyną. Jak to jest ostatnio w zwyczaju, Igor Jovićević przywiózł ze sobą trzech współpracowników (dwóch z Ukrainy i jednego z Hiszpanii) i ma w tej chwili dwunastu asystentów (bez fizjoterapeutów)…

... jeden stempluje

- Im więcej ludzi, tym większa szansa na znalezienie optymalnych rozwiązań – twierdzi Dariusz Adamczuk. – Wysłuchuję wszystkich, ale na końcu to ja stempluję kluczowe decyzje. 

Na pytanie, czy jest w stanie potwierdzić, że duży wpływ na to, co się ostatnio dzieje w klubie, ma nieoficjalnie Zbigniew Boniek, odpowiedział: - Nie mam wiedzy w tej sprawie. Na pewno nie miał wpływu na zmianę trenera. Zbyszek to człowiek, któremu Widzew leży na sercu.

A więc – nie potwierdził, ale i nie zaprzeczył.

Jedenastka zestawiona na słuch?

Nowy trener miał szansę zobaczyć swoją nową drużynę tylko na jednym treningu, w czwartkowe popołudnie, bo już w piątek Widzew gra przecież z Radomiakiem. Nazwiska kilku zawodników, reprezentantów swoich krajów, zna ze słyszenia, a jeden nawet podpadł mu, gdy był trenerem Łudogorca. - Samuel Akere napsuł mojej drużynie wiele krwi, strzelając nam dwa gole w meczach z Botewem Płowdiw i byłem na niego zły, ale teraz cieszę się, że gra w moim zespole – zażartował.

Skoro trener nie rozróżnia jeszcze pozycji, na której grają poszczególni zawodnicy, to można się domyślać, że skład na dzisiejszy mecz ustalą dawni asystenci Czubaka, którzy pozostają w ekipie, oraz dyrektor sportowy Mindaugas Nikolicius, który na każdym kroku stara się potwierdzać, że „jakość indywidualna” w zespole jest, tylko dotychczasowi trenerzy (Żeljko Sopić i Czubak) nie umieli jej wykorzystać. Wiele też zależeć będzie od tego, w jakiej formie fizycznej i sportowej wrócili do domu kadrowicze, których Widzew miał w tej przerwie międzynarodowej aż siedmiu.

Wojciech Filipiak