Sport

To nie kwestia szczęścia

Lech poniósł zasłużoną porażkę w starciu z Motorem Lublin.

Afonso Sousa nie mógł być zadowolony po sobotnim meczu. Fot. Damian Kosciesza/PressFocus

WYDARZENIE KOLEJKI

Największym zaskoczeniem weekendu była porażka Lecha Poznań. Lider ekstraklasy szokująco przegrał z lublinianami. Motor wykorzystał formę Samuela Mraza. Napastnik zdobył dwie bramki i zagwarantował zwycięstwo swojemu zespołowi. Tym samym spowodował, że fantastyczna seria poznaniaków została przerwana. Przed starciem w sobotę Lech nie przegrał ośmiu meczów w lidze z rzędu. Co więcej, wygrał sześć wcześniejszych spotkań w ekstraklasie (warto oczywiście wspomnieć, że w międzyczasie odpadł z Pucharu Polski, przegrywając z Resovią). Passa „Kolejorza” nie mogła trwać wiecznie, ale raczej mało kto mógł się spodziewać, że zostanie ona przerwana przez piłkarzy z Lublina.

Element sportu

Spokojnie do porażki podszedł trener Niels Frederiksen. Duńczyk nie panikował, tylko słusznie zauważył, że z przegranymi trzeba sobie radzić. – Jesteśmy zawiedzeni, ale porażki są jednak częścią futbolu. Nie da się rozegrać całego sezonu bez przegranej. To się nie zdarza. Oczywiście nie przewidywaliśmy, że strata punktów przydarzy się dzisiaj. Tak się stało i teraz musimy wyciągnąć wnioski i podążać dalej – przekazał szkoleniowiec. Nie musi on się mocno przejmować meczem z Motorem, bo jego drużyna nadal zajmuje pierwsze miejsce w lidze. Ma dwa punkty przewagi nad Rakowem, a spotkanie z ekipą z Lubelszczyzny zakończyło się dopiero drugą porażką poznaniaków w sezonie. Nie ma więc powodu do bicia na alarm - stwierdził.

Nie można tracić po strzeleniu

Kluczowym momentem sobotniego spotkania był gol Mikaela Ishaka. Szwedzki snajper zdobył swojego szóstego gola w sezonie, otwierając wynik meczu. W ten sposób... rozbudził zawodników Motoru, którzy doprowadzili do wyrównania już po minucie! Zespół Mateusza Stolarskiego po ostatnim gwizdku mógł cieszyć się z sensacyjnego zwycięstwa. – Nie była to kwestia szczęścia. Motor grał dobrze, a my staraliśmy się naciskać. Strzeliliśmy gola na 1:0 i każdy wie, jak bardzo ważne jest strzelenie gola jako pierwszy. W takich sytuacjach nie można tracić bramki po minucie. Mieliśmy częściej piłkę, ale ostatecznie nam się to nie przydało. Czujemy frustrację, bo przegraliśmy – opisał sytuację Szwed. Ishak swoją wypowiedzią trafił w sedno problemu, z jakim musieli się mierzyć poznaniacy. Co z tego, że grali lepiej, skoro ostatecznie przegrali? Najważniejsze w piłce jest to, żeby zdobyć o jedną bramkę więcej od przeciwnika. Ta sztuka udała tym razem Motorowi.

Czas na przerwę

- Powinniśmy wymagać od siebie znacznie więcej – zauważył pomocnik Afonso Sousa. – Rywale byli bardzo nisko ustawieni i dobrze bronili. Wybijali nas z rytmu, zabierali sporo czasu, ale nie można w tym szukać dla nas usprawiedliwienia – dodał Portugalczyk. Teraz przed lechitami chwila czasu na oddech. Będą mogli przemyśleć, co poszło nie tak podczas starcia z Motorem. Przerwa reprezentacyjna przyszła w najlepszym możliwym momencie, co zresztą Sousa zauważył. – Chcemy wykorzystać przerwę do poprawienia elementów, które nie funkcjonują tak, jak należy – zapewnił zdobywca trzech bramek w bieżącym sezonie.

Kacper Janoszka