Sport

To może być jego sezon

Michael Jepsen Jensen fenomenalnie wygląda na torze przed startem sezonu w ekstralidze.

Duńczyk w poprzednim tygodniu cieszył się ze zwycięstwa w IMME. Fot. Marcin Karczewski/ PressFocus

Mówi się, że żużel bywa przewrotny, że w danym sezonie jakiś zawodnik może zaskoczyć pozytywnie. Takiego odczucia społeczność speedwaya w Polsce doznała na początku sezonu 2025 za sprawą jednego rajdera. Tym, który zadziwił wszystkich, był Michael Jepsen Jensen. Duńczyk – nieco z przypadku – znów znalazł się PGE Ekstralidze w trakcie zeszłego sezonu. W maju 2024 roku kontuzji doznał Jason Doyle i było wiadome, że Australijczyka w jakichkolwiek zmaganiach nie ujrzymy. Działacze GKM-u Grudziądz stanęli przed trudnym zadaniem, aby jak najszybciej znaleźć zastępstwo za „Kangura”.

I stało się! „Gołębie” w trybie awaryjnym ściągnęły właśnie Jepsena Jensena. Mało kto chyba wierzył, że w pełni uzupełni lukę po byłym mistrzu świata, wszak Doyle był kreowany na lidera GKM-u. Tymczasem Michael Jepsen Jensen wykazał się już w swoim pierwszym ubiegłorocznym meczu w Lublinie (7 czerwca). Wtedy zdobył co prawda 5 punktów w trzech startach, ale… był to jeden z dwóch najlepszych wyników w zespole! Poza tym te „oczka” zgromadził, wygrywając z nie byle kim, bo m.in. z Bartoszem Zmarzlikem! Już to robiło spore wrażenie.

Mimo niezłego występu na terenie mistrzów kraju, jeszcze nie wróżono Jensenowi wyjątkowego sezonu. Ten jednak dalej zaskakiwał. Był podporą grudziądzan w każdym kolejnym meczu. Wprowadził też GKM do upragnionej fazy play off. Na koniec sezonu wykręcił najlepszą średnią w drużynie (2,111) – i to po przejechaniu zaledwie dziewięciu spotkań!

Jednak to, czego MJJ niedawno dokonał, przeszło najśmielsze oczekiwania chyba nawet najwybitniejszych znawców żużla. Podczas Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostw Ekstraligi w Łodzi było kilku faworytów, ale przeważnie stawiano, że wygra Zmarzlik lub Artiom Łaguta. Nic z tych rzeczy! Tych gigantów pogodził Michael Jepsen Jensen, wygrywając cały turniej. Któż by się spodziewał?!

Skandynaw rodem z Grindsted poszalał też w Mistrzostwach Polski Par Klubowych w Grudziądzu, gdzie razem z kolegami z GKM-u zdobyli srebro. Mało tego! Był jedynym obok Zmarzlika rajderem, który w tych zawodach uzbierał aż 14 punktów.

To wszystko zapowiada, że rok 2025 może należeć do Jepsena Jensena. Wygląda na to, że Duńczyk przeżywa prawdziwy renesans formy. A skoro już w tamtym sezonie zaledwie w dziewięciu potyczkach uzyskał ósmą średnią biegową w lidze, to aż strach pomyśleć, jaką wykręci – w przypadku utrzymania formy – w obecnym?! Kto wie, może popularny "Liglad" zbliży się do powrotu do Grand Prix…

Norbert Giżyński