Sport

To już jakieś fatum!

Porażka w fatalnym stylu z Cracovią sprawiła, że nad Rakowem znów zebrały się czarne chmury. Czy tylko na chwilę?

Adriano Amorim podobnie jak cała drużyna Rakowa nie błysnął w meczu z CracoviąFot. Michał Kędzierski/PressFocus

Seria trzech wygranych z rzędu, w tym dwóch bardzo przekonujących: z Universitateą (2:0) w Lidze Konferencji oraz Motorem w lidze (2:0), dawały solidne argumenty do sądzenia, że w Częstochowie problemy z początku sezonu mają już za sobą. Sobotni występ na Cracovii, w którym wynik (0:2) był mniej wstydliwy od gry sprawił jednak, że znów nie wiadomo, co myśleć o drużynie Marka Papszuna. Kibice mają nadzieję, że to jedynie klątwa Cracovii, z którą Raków nie potrafi grać, a nie coś poważniejszego. Choć powrót starych problemów jest mocno niepokojący. - Można to już podciągnąć pod jakieś czary mocno dla nas nieprzyjazne. Tutaj tylko albo remisujemy, albo przegrywamy. Wygraliśmy raz w Pucharze Polski w pamiętnym meczu, ale w lidze mamy straszne ciężary - przyznał nam po spotkaniu szkoleniowiec.

"Nic nie pokazaliśmy, stać nas na więcej"

Początek meczu był jeszcze w miarę obiecujący dla gości, ale z upływem czasu Cracovia coraz wyraźniej zaznaczała swą dominację. Piłkarzy Rakowa dopadła totalna niemoc, brak jakiegokolwiek pomysłu na grę ofensywną. Jeszcze bardziej zaskakujący był brak reakcji na wydarzenia boiskowe. Mimo przegrywania od 51 minuty dwiema bramkami, w drużynie nie widać było sportowej złości, prób podjęcia większego ryzyka. Papszun rotował zawodnikami, jak tylko mógł, po godzinie gry zdecydował się na potrójną zmianę, pod koniec wpuścił nawet powracającego po kontuzji Iviego Lopeza, ale - jak sam później przyznał - na niewiele się to zdało. Wróciły stare grzechy z wcześniej przegranych spotkań, a momentami było jeszcze gorzej. To gospodarze byli bliżsi podwyższenia prowadzenia, niż Raków zdobycia bramki kontaktowej. - Zawodnicy Cracovii są bardzo groźni w kontrataku i na to uczulaliśmy zawodników przez cały tydzień przed meczem, a straciliśmy tak dwie bramki. To jest na pewno ból, bo gdybyśmy się na to nie przygotowali, można by to było łatwiej zaakceptować. Mieliśmy dużo czasu i to jest martwiące. Do tego dochodzą działania z piłką, w których nic nie pokazaliśmy, na pewno stać nas na więcej - denerwował się po meczu Papszun.

"Klątwa? Z taką grą przegralibyśmy z każdym"

Jeszcze bardziej krytyczny dla swoich kolegów był Kacper Trelowski, który uchronił drużynę przed wyższą porażką. - Nie wiem, czy po takim meczu i takim wyniku ktokolwiek może być określony mianem "jasnego punktu". Ten mecz wyglądał bardzo źle z naszej strony, zupełnie jakbyśmy nie chcieli strzelać bramek, a to nie na tym polega. Nie stworzyliśmy tak naprawdę pod bramką przeciwnika żadnego zagrożenia. Klątwa Cracovii? Z taką grą przegralibyśmy z każdym. Jest to niepokojące, że po trzech bardzo dobrych meczach zagraliśmy tak słabo - przyznał nam szczerze do bólu golkiper częstochowian.

Przykrą regułą dla Rakowa staje się to, że z reguły nigdy nie wygląda zbyt dobrze po przerwie na reprezentację. - Nie sądzę, aby ta przerwa nam zaszkodziła, bo to jest czas na pracę, poprawę mankamentów, regenerację. Z mojej perspektywy wykorzystaliśmy ten czas bardzo dobrze, ale dziś nie było tego widać - dodał szkoleniowiec.

"Można się odkuć"

Odtrutką mogą być europejskie puchary, w których dla odmiany akurat częstochowianom idzie bardzo dobrze. Jak dotąd wygrali sześć z siedmiu spotkań, w czwartek w Ołomuńcu z pewnością będą chcieli podtrzymać dobrą passę. - Każde spotkanie po takim słabym meczu jest dobre, bo można się odkuć i pokazać, że jest się drużyną nie taką, jaką oglądaliśmy w Krakowie - skomentował Papszun.

Nadzieja na szybki rewanż

Za niewiele ponad tydzień Raków ponownie zmierzy się z wyjątkowo nieleżącym mu rywalem - w być może kluczowym meczu dla losów całego sezonu dla częstochowian, czyli 1/16 finału Pucharu Polski. Na szczęście w tych rozgrywkach z krakowskim klubem Rakowowi wiedzie się nieco lepiej. Jako beniaminek ekstraklasy częstochowianie odpadli przy Kałuży po karnych w 1/8 finału, ale dwie kolejne próby były już szczęśliwe dla Rakowa. Sezon później drużyna Papszuna, wygrywając na Cracovii 2:1 w półfinale, utorowała sobie drogę do pierwszego w historii trofeum. W Pucharze Polski Raków okazał się lepszy również za Dawida Szwargi - ponownie w 1/8 finału sezonu 2023/24, po bramce zdobytej w dogrywce przez Milana Rundicia (1:0).

Puchar Polski może okazać się jedyną przepustką do Europy na kolejny sezon, bo mimo że minęła dopiero jedna trzecia sezonu, to Raków traci już do lidera 10 punktów, a do ostatniego miejsca dającego występ w europejskich rozgrywkach - pięć. Oczywiście zawsze w pucharach można pozostać... wygrywając Ligę Konferencji.

Mariusz Rajek

OCENA MECZU⭐ ⭐ ⭐

◼ Cracovia - Raków Częstochowa 2:0 (1:0)

1:0 – Minczev, 33 min (asysta Stojilković) 2:0 - Perković, 51 min (bez asysty)

CRACOVIA: Madejski 6 - Sutalo 6, Henriksson 7, Wójcik 6 - Piła 6, Klich 7 (81. Hasić niesklas.), Maigaard 7 (90+2 Knap niesklas.), Perković 7 - Kakabadze 6 (66. Rakoczy 6), Minczev 8 (66. Al Ammari 6) - Stojilković 8 (81. Zahiroleslam niesklas.). Trener Luka ELSNER. Rezerwowi: Ravas, Praszelik, Jugas, Aleksić, Olafsson, Traore.

RAKÓW: Trelowski 6 - Konstantopoulos 4, Racovitan 4, Svarnas 4 - Ameyaw 5 (72. Seck niesklas.), Repka 4, Struski 5 (59. Bulat 3), Amorim 4 - Diaby-Fadiga 5 (59. Makuch 4), Pieńko 4 (59. Rondić 4) - Brunes 4 (82. Lopez niesklas.). Trener Marek PAPSZUN. Rezerwowi: Mądrzyk, Mircetić, Barath, Silva.

Sędziował Damian Sylwestrzak (Wrocław) – 6. Asystenci: Bartosz Heinig (Gdańsk), Adam Karasewicz (Wrocław). Czas gry - 93 min (45+48). Widzów 12389. Żółte kartki: Maigaard, Klich, Henriksson - Amorim, Konstantopoulos, Svarnas, Rondić.


MÓWIĄ LICZBY
CRACOVIA  RAKÓW
42 posiadanie piłki  58
4 strzały celne  1
13  strzały niecelne 2
5  rzuty rożne 2
2  spalone  2
16  faule  13
3  żółte kartki 4