To jeszcze nie ten Ruch

Potrzeba kilku spotkań, aby wejść na właściwe tory – podkreśla trener Janusz Niedźwiedź. Fot. Marcin Bulanda/Press Focus

To jeszcze nie ten Ruch

Trener Janusz Niedźwiedź zaznaczył, że jego drużyna dopiero się rozkręca. Wyjaśnił także obecną sytuację Daniela Szczepana i Tomasza Wójtowicza.

RUCH CHORZÓW

Chcieliśmy wygrać, bo pierwsze spotkanie jest ważne w kontekście budowy drużyny – powiedział pozytywnie nastawiony trener „Niebieskich”, Janusz Niedźwiedź. – Jesteśmy zadowoleni nie tylko z dwóch bramek, ale też ze szczelności defensywy w drugiej połowie. W pierwszej przez 20-25 minut jeszcze nie widzieliśmy takiego Ruchu, jakim możemy być – zaznaczył szkoleniowiec, tonując nastroje.

Dużo pracy przed nimi

Z jednej strony Ruch pokonał 2:0 niewygodnego rywala, jakim bez wątpienia jest Odra. Z drugiej – nie był jednak olśniewający, często brakowało płynności czy automatyzmów pomiędzy graczami nowymi a starymi, o czym zresztą mówili sami zawodnicy. Niedźwiedź zwycięstwo w Opolu traktuje jednak jako pierwszą bazę, fundament, na podstawie którego nie należy wyciągać daleko idących wniosków. – Znam ten zespół i wielu piłkarzy, którzy grali w nim wiosną. Wiem, na co ich stać. Pewnych rzeczy nie da się przeskoczyć, bo nie mam czarodziejskiej różdżki. Potrzeba czasu, analizy, treningu i konsekwencji, żeby drużyna wchodziła na właściwe tory. W Opolu rozkręcała się z każdą minutą. Początkowo trochę za wolno graliśmy piłką, za mało zmienialiśmy centrum gry, ale z czasem wyglądało to coraz lepiej. Zespół w szatni wie, co robimy i czego potrzebujemy, żeby lepiej funkcjonować. Najważniejszy był wynik i osiągnęliśmy go. Zwycięstwo było ważne także ze względu na zmiany, jakie przeszła drużyna. Dużo pracy jednak jeszcze przed nami – powiedział Niedźwiedź.

Potrzeba kilka spotkań

„Niebieskich” cieszą głównie dwa strzelone gole. W okresie przygotowawczym i w czterech sparingach Ruch tylko raz trafił do siatki rywali. – Mecze kontrolne trzeba rozbierać dokładniej, nie przez pryzmat tylko jednej statystyki – wyjaśnił Niedźwiedź. – Strzeliliśmy tylko jednego gola, ale w ostatnim spotkaniu kontrolnym mieliśmy 5 wybornych okazji, żeby to zrobić. To mogłoby zmienić postrzeganie zespołu. Wiedzieliśmy bowiem, co robiliśmy na treningach, bo obciążenia były naprawdę mocne, ale one mają procentować w późniejszym okresie. Będziemy nadrabiać zaległości także z zawodnikami, którzy dołączyli, bo niektórzy nie mieli pełnego okresu przygotowawczego – podkreślił.

Temat obciążeń treningowych pojawiał się w różnych wątkach już nieraz, a również „Sport” słyszał, że te były szczególnie wysokie. W drugiej połowie meczu z Odrą był moment, w którym „Niebiescy” bronili się bardzo głęboko i mieli duże problemy z odzyskaniem kontroli. Stąd pojawiły się pytania o świeżość w drużynie lub jej potencjalny brak. – Liga trwa 10 miesięcy i zagramy 34 mecze. Mocno trenowaliśmy, ale wiedzieliśmy, kiedy zejść z obciążeń. Po okresie przygotowawczym potrzeba kilku spotkań, żeby wejść na właściwe tory. Wiem, na co stać tę drużynę. Potrzeba czasu, żeby piłkarze poczuli nasze granie, które jest odważne i ofensywne. W Opolu może tego tak nie widzieliśmy, ale zobaczymy jeszcze lepszy Ruch – podkreślił trener.

Co począć z Wójtowiczem?

Niedźwiedź wyjaśnił również dwie istotne kwestie kadrowe. Pierwsza: jak wygląda sytuacja Daniela Szczepana, który spotkanie zaczął na ławce? – Złapał uraz i dwa tygodnie nie trenował. W ostatnim meczu kontrolnym zagrał 30 minut, wrócił do zajęć, ale nie był jeszcze tak gotowy jak reszta. Na spotkanie z Odrą wybraliśmy tych najbardziej przygotowanych – powiedział Niedźwiedź, a następnie poruszył temat Tomasza Wójtowicza.Jak wiadomo, zawodnikiem interesują się kluby ekstraklasy i w Opolu 20-latek całe spotkanie obejrzał z ławki (jak również ostatni mecz kontrolny). Z tego co ustaliliśmy, trener Niedźwiedź podjął taką decyzję, bo nie wie, jak ma traktować zawodnika i na czym stoi. Nie chce, aby doszło do sytuacji, w której będzie przygotowywał zespół do spotkania, awizując do gry Wójtowicza, a ten nagle zostanie mu zabrany, wywracając część planu do góry nogami. Sam opisał tę sytuację nieco ostrożniej: – Media rozpisują się na jego temat, a my wiemy, że to łakomy kąsek na rynku. Ktoś może powiedzieć, że jest jedną nogą poza klubem, ale dla mnie jest obiema nogami w klubie. Dopiero kiedy przejdzie badania medyczne i podpisze kontrakt będzie poza nim. Bierzemy go pod uwagę. Zobaczymy, co przyniosą następne dni i kto w wyścigu po niego okaże się skuteczniejszy.

Piotr Tubacki