Roman Szturc strzelił „złotego gola”. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus


To jest prawda!

Pierwszy i ostatni zespół sezonu zasadniczego grały już cztery razy, a czekają je jeszcze minimum dwa mecze.

 

Fachowcy prognozowali, że rywalizacja GKS-u Katowice z Zagłębiem zakończy się po czterech meczach, a tymczasem jest 2-2. Niewiarygodne? A jednak prawdziwe! Hokeiści Zagłębia zaimponowali determinacją i wolą walki. Te cechy sprawiły, że ich ćwierćfinałowa przygoda trwa!


W pierwszym meczu w Sosnowcu obie drużyny stoczyły wyczerpujący bój i w kolejnym spodziewano się podobnego scenariusza. Jedni i drudzy nie stosowali taryfy ulgowej i znów mieliśmy twardą walkę. Na bandach mocno iskrzyło, ale w 1. tercji nie oglądaliśmy bramek, choc obaj bramkarze musieli być czujni, bo celnych strzałów było sporo. W 16 min Jakub Wanacki huknął z daleka w słupek. Gospodarzy należy pochwalić za grę obronną, bo starali się już w strefie środkowej zneutralizować poczynania ofensywne gości. Gdy pod koniec tercji w boksie kar znalazł się Igor Smal, gospodarze zamknęli rywali w tercji, ale nie zdołali zmienić rezultatu.


W drugiej odsłonie doczekaliśmy się goli. Zaledwie 20 sek. po gwizdku Mateusz Bepierszcz zaskoczył Spesznego uderzeniem spod bandy. Strata bramki zupełnie nie zdeprymowała gospodarzy i cały czas starali się doprowadzić do remisu. Do wyrównania doszło w 33 min. Krążek na niebieskiej linii przejął Patryk Krężołek i podał do Nikity Bucenki, a ten uruchomił swojego rodaka, Witalija Anderjkiwa, który uderzył pod poprzeczkę. Sędziowie mieli watpliwości, ale po szybkiej analizie uznali gola. A potem było gorąco pod jedną i drugą bramką, ale wynik się nie zmienił.


Czekały nas emocje w ostatniej odsłonie. Shigeki Hitosato z pola bulikowego precyzyjnie posłał krążek w przeciwległy róg, ale Speszny mógł chyba szybciej zareagować. Na początku 53 min Kacper Maciaś podwyższył na 3:1 dla gości. Młody obrońca GieKSy gestem wskazał kibicom, by się uciszyli i za niesportowe zachowanie został odesłany na ławkę. Formacja specjalna gospodarzy nie potrzebowała zbyt dużo czasu, by zmniejszyć straty. A potem Damian Tyczyński doprowadził do remisu! Chwała hokeistom Zagłębia za waleczność, ale wkrótce działy się dantejskie sceny pod bramką gospodarzy, bo Krężołek otrzymał karę za trzymanie. Hokeści GKS-u do końcowej syreny nie wychodzili z strefy gospodarzy, ale nic nie wskórali. W dogrywce gra trzech na trzech wymaga umiejętności technicznych. Obaj trenerzy tworzyli wyrówane tercety, ale w końcu Andrejkiw z Krężołkiem oraz Szturc zapewnili gospodarzom zwycięstwo i stan rywalizacji się wyrównał. Na pewno będą jeszcze dwa mecze, a może dojdzie siódmego!

Włodzimierz Sowiński 

      

Zagłębie Sosnowiec - GKS Katowice 4:3 (0:0, 1:1, 2:2, 1:0) po dogrywce 

0:1 - Bepierszcz - Varttinen (20:20), 1:1 - Andrejkiw - Bucenko (32:37), 1:2 - Hitosato (46:53), 1:3 - Maciaś – Pasiut (52:19), 2:3 - Krężołek - Nahunko - Tyczyński (52:41, w przewadze), 3:3 - Tyczyński - Szturc - Krężołek (54:46), 4:3 - Szturc - Andrejkiw - Krężołek (67:14). 

Sędziowali: Michał Baca i Bartosz Kaczmarek - Andrzej Nenko i Michał Żak. Widzów 2545.

ZAGLĘBIE: Speszny; Charvat - Szaur, Andrejkiw - T. Kozłowski, Naróg - Krawczyk; Szturc (2) - Tyczyński - Krężołek (2), Karasiński - O. Valtola - Salo, Lindgren - Nahunko (2) - Dostalek (2), Sikora - Bucenko - Bernacki. Trener Piotr SARNIK. 

GKS: Murray; Delmas - Varttinen, Cook - Wanacki, Maciaś (2) - Lebek; Bepierszcz (2) - Pasiut - Fraszko, Lehtimaki - Monto - Iisakka, Olsson - Sokay - Marklund, Michalski - Smal (2) - Hitosato. Trener Jacek PŁACHTA.

Kary: Zagłębie - 10 (2 tech.) min, GKS - 6 min.


22

SEKUNDY

dzieliły bramki Maciasia i Krężołka.