Sport

To jest kopanina

Dariusz Banasik znalazł sposób na osiąganie przez GKS Tychy dobrych wyników.

Panie trenerze, najwyższy czas dostrzec pewien niuans. Fot. Łukasz Sobala/Press Focus

GKS TYCHY

Konferencja prasowa po meczu GKS-u Tychy z Wartą Poznań na pewno zostanie zapamiętana na długo. Trener gospodarzy Dariusz Banasik po trzecim remisie z rzędu dał na niej bowiem popis arogancji. Dzisiaj kolej na trzecią część „przemyśleń” (koniecznie w cudzysłowie) 51-letniego szkoleniowca, który postanowił dać receptę na uzdrowienie I-ligowych rozgrywek.

Nie poddadzą się

- Ja bym chciał, żebyśmy zaczęli grać w piłkę – stwierdził trener GKS-u Tychy. – Żeby mecze były widowiskowe, tak jak z Miedzią Legnica, żeby były bramki, żeby był polot, żeby była finezja. Natomiast... no tutaj to jest kopanina. Niestety. Zespoły przyjeżdżają po remis. Wydaje mi się, że nie tędy droga. My się nie poddamy. My będziemy dalej szli w kierunku, w którym chcemy. Zaczęliśmy źle, bo mamy tylko 3 punkty. W tamtym roku mieliśmy na tym etapie 9. To jest trzeci mecz, gdzie ja się nie zgadzam z pewnymi rzeczami i trzeci mecz, w którym dostaję żółtą kartkę. To też jest następna rzecz do dyskusji - rozdawanie kartek na lewo i prawo, ale tego już nie będę poruszał... Nie poddamy się. Będziemy dalej walczyć, dalej trenować, dalej robić swoje. Natomiast mierzymy się z rzeczami, które nie są od nas zależne i to nas najbardziej boli. Końcówka tego meczu, mecz w Kołobrzegu, mecz z Miedzią, gdzie druga bramka nie powinna być uznana, to są wszystko niuanse, ale wpływające na wynik sportowy - wyliczał Banasik.

Bardziej oszukiwać

- Gratuluję Warciepierwszego punktu. Dziękuję kibicom za doping, chociaż w pewnym momencie widziałem, że pojawiła się lekka fala krytyki. Nie wiem dlaczego i to też jest następna zastanawiająca rzecz, chociaż to trzeci mecz i wydaje mi się, że dobrze gramy. Kibice powinni to docenić. Dziękuję piłkarzom, natomiast też mam do nich pretensje za końcówkę, że dostaliśmy bramkę z niczego. Wydaje mi się, że Warta w ogóle nie miała sytuacji. Dążyła do strzelenia tej bramki, ale najgorsze w tym wszystkim jest to, że ona padła po faulu na Kubiku. Był ewidentny faul! Sędzia tego nie odgwizdał, z tego poszła akcja i straciliśmy bramkę. Sędziowie troszeczkę pomogli naszym przeciwnikom. To jest moja ocena. Nie muszę się z tym kryć, bo taka też była opinia i reakcja trybun. Co dalej? Jest wiele meczów do rozegrania. Myślę, że musimy zmienić trochę metody treningowe. Zacząć bardziej oszukiwać, bardziej się rzucać, bardziej wymuszać i bardziej grać pod VAR. Wtedy może będziemy mieć trochę lepsze wyniki. Dziękuję bardzo. Do widzenia – zakończył swoją wypowiedź Dariusz Banasik, po czym złożył kartkę, z którą przyszedł na spotkanie z dziennikarzami, wstał i wyszedł.

Wina rywali

Skoro znamy już całość wypowiedzi szkoleniowca tyszan – cytowaliśmy go także w poniedziałkowym i wtorkowym wydaniu – nadchodzi czas na komentarz. Zacznę od przypomnienia, że metody treningowe Dariusza Banasika zimą i wiosną tego roku sprawiły, że zespół, który po rundzie jesiennej w poprzednim sezonie zajmował 2. miejsce z dorobkiem 34 punktów zdobytych w 18 meczach, dodał do swojego dorobku 17 oczek w 16 spotkaniach i ostatecznie zakończył sezon na 9. pozycji. Uwaga - wtedy trener GKS-u uznał, że to wina... rywali, bo mają doświadczonych zawodników, a tyszanie grają młodzieżą. Także po meczu w Kołobrzegu, już w tym sezonie, szef sztabu szkoleniowego „trójkolorowych" miał pretensje do Kotwicy, że zagrała defensywnie i zadowoliła się zdobyciem punktu – czytaj: nie pozwoliła gościom wygrać.

Sam sobie zaprzecza

Po meczu z Wartą, o czym pisaliśmy wcześniej, dostało się: rywalom, sędziom, VAR-owi, który zdaniem Banasika trzeba zlikwidować, oraz - co można przeczytać powyżej - piłkarzom, a także kibicom GKS-u. Z wielką łatwością Dariusz Banasik, uznający siebie za fachowca, bo od 25-30 lat pracuje w piłce, sam sobie zaprzecza. Zaczął od przypomnienia, że rok temu po 3 meczach GKS Tychy miał 9 punktów i dodał: „dużo lepiej gramy niż w tamtym sezonie”, a po chwili stwierdził, że: „zaczęliśmy źle”. Ponadto mecze w 1. lidze nazywa „kopaniną”, a przeciwników „oszustami”.

Czas na finezję i widowiskowe akcje

Podsumowując ten potok słów Dariusza Banasika, można stwierdzić, że najlepiej by było, gdyby piłkarze GKS-u Tychy… wychodzili na boisko sami. Wtedy pokazaliby pełnię umiejętności, zachwycali kibiców finezją i widowiskowymi akcjami. Tylko że, panie trenerze, jest pewien szkopuł. Na murawę wybiegają zwykle dwie drużyny, bo w innym przypadku jest walkower. Jeżeli przez 25-30 lat pracy w piłce pan tego nie zauważył, to czas najwyższy dostrzec ten niuans i zabrać się do pracy, która przyniesie wyniki, na jakie kibice GKS-u Tychy długo czekają, marząc już 47 lat o powrocie do ekstraklasy. W lutym tego roku, na bazie wyników z rundy jesiennej, wynegocjował pan przedłużenie kontraktu do czerwca 2026 roku z opcją przedłużenia o rok, ale to nie znaczy, że ma pan dużo czasu. Sympatycy klubu, który w 1976 roku był wicemistrzem Polski, chcieliby bowiem jak najszybciej znowu przeżywać piłkarskie emocje na najwyższym poziomie i liczą, że zespół pod pana wodzą wróci do elity.

Jerzy Dusik