To jest już fatum
Po trafieniach Krystiana Wrony i Daniela Świderskiego Rekord prowadził ze Skrą, która grała w osłabieniu. Mimo to nie odniósł zwycięstwa.
W kolejnych minutach, co zrozumiałe, zespół gości cofnął się, by bronić korzystnego wyniku. Rekord długo rozgrywał piłkę, a szukając przestrzeni chciał się zbliżyć do pola karnego rywali. Po jednej z akcji podyktowania rzutu karnego za azagranie ręką domagał się Daniel Świderski, ale sędzia pozostał niewzruszony. Do remisu udało się doprowadzić w doliczonym czasie I połowy. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzał Świderskiego został obroniony, ale dobitka Krystiana Wrony okazała się skuteczna.
Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie - piłkę długimi fragmentami posiadali gospodarze, a goście liczyli na kontry. Gospodarze prowadzenie objęli w 59 min, a uderzeniem z kilku metrów po „długim” słupku popisał się Świderski. Najskuteczniejszy napastnik rozgrywek świetną okazję na podwyższenie prowadzenia zmarnował w 71 min, gdy po długim wyrzucie z autu uderzył z woleja tuż obok bramki. Niemająca praktycznie żadnych okazji w drugiej części gry Skra zupełnie niespodziewanie wyrównała na 10 minut przed końcem meczu. Niezła akcja zakończona została zablokowaniem strzału przez obronę, ale po dobitce Igora Ławrynowicza piłka wpadła do siatki. Krótko po meczu trener Klacza podał się do dymisji, która została przyjęta przez zarząd Rekordu.
(gru)