Jastrzębianie jeszcze raz ruszą w podróż do Turcji. Oby z takim samym skutkiem jak w półfinale. Fot. CEV


To jest coś dużego

Mieliśmy wygrać dwa sety, melduję wykonanie zadania - krótko skomentował sukces w Ankarze Rafał Szymura, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla.

 

LIGA MISTRZÓW

Jastrzębianie o prawo gry o Puchar Europy rywalizowali z Ziraatem Bankasi Ankara. U siebie wygrali 3:0, a w Ankarze 3:2, choć sprawę awansu rozstrzygnęli już w dwóch pierwszych setach. Mieli wygrać bowiem dwa i wygrali. - Megaszczęście, megaradość, euforia, bo drugi raz z rzędu meldujemy się w finale Ligi Mistrzów, a to jest coś dużego. Świetne były te dwa pierwsze sety. Mnóstwo emocji, gra na styku. Byliśmy trochę z tyłu, trochę z przodu, ale najważniejsze, że finiszowaliśmy w znakomity sposób. Wytrzymaliśmy końcówki, byliśmy bardzo mocni mentalnie i siatkarsko. Pokazaliśmy to w pełnej krasie na boisku - cieszył się po spotkaniu Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla.


Dwa pierwsze, decydujące sety faktycznie były bardzo dramatyczne. Jastrzębianie wygrali je po grze na przewagi, broniąc piłki setowe. Ale tego się spodziewali. - Na taką walkę szykowaliśmy się. Wiedzieliśmy, że gospodarze w swojej hali będą dobrze grać. Pierwsze dwa sety były naprawdę bardzo dobre z ich strony, my mieliśmy problemy. Ja też dobrze nie zacząłem, ale potem wyglądało to z mojej strony coraz lepiej. Mieliśmy wygrać dwa sety, melduję wykonanie zadania - podsumował Kamil Szymura.


Mecz finałowy rozegrany zostanie w Stambule 5 maja. Mistrzowie Polski zagrają w nim ze zwycięzcą pary Itas Trentino - Cucune Lube Civitanova. Po pierwszym spotkaniu bliżej kwalifikacji jest Itas, który wygrał we własnej hali 3:1. - O finale jeszcze nie myślimy, bo przed nami ważne mecze w PlusLidze. Teraz delikatnie poświętujemy, wyluzujemy się, napijemy zimnego piwa, a w czwartek wracamy i przygotowujemy się do kolejnych spotkań - mówił po meczu Szymura. - Jestem przekonany, że do decydującego spotkania będziemy świetnie przygotowani, że motywacji nam nie braknie, bo będziemy chcieli sobie powetować to, co w ubiegłym roku się nam nie udało, a chrapkę i apetyty na to mamy ogromne - dodał Popiwczak.


Rok temu jastrzębianie dotarli do finału tych rozgrywek, który w Turynie przegrali z Grupą Azoty Zaksą Kędzierzyn-Koźle 2:3.


Po zapewnieniu awansu (po dwóch setach) trener naszej drużyny Marcelo Mendez wpuścił na boisko rezerwowych. Turkom udało się doprowadzić do tie-breaka, ale w nim górą znów byli mistrzowie Polski. - Gdybyśmy przegrali mecz, to ci zawodnicy, którzy weszli później na parkiet, wieczorem mieliby spuszczone głowy. A tak, wszyscy razem będziemy się cieszyć. Bo każdy do tego awansu dołożył cegiełkę, nie tylko w Ankarze - ocenił Popiwczak

(mic)