To inny zespół
John Yeboah zaliczył dobry występ w reprezentacji Ekwadoru. Fot. Artur Kraszewski/PressFocus
To inny zespół
Mistrzowie Polski zmierzą się z jednym z najsłabszych zespołów w lidze, ale zdają sobie sprawę z tego, że Ruch może sprawić niespodziankę.
Okres przerwy reprezentacyjnej dla trenerów jest momentem, żeby popracować nad tym, co w ostatnim czasie ich zespołom nie wychodziło. Raków Częstochowa z pewnością miał nad czym przysiąść, szczególnie jeśli się popatrzy na to, jak radzi sobie w meczach wyjazdowych. Szczęśliwie dla Dawida Szwargi jego drużyna wznowi rozgrywki grając u siebie, a częstochowianie przy Limanowskiego w bieżącym sezonie jeszcze nie przegrali.
Grali kadrowicze
Co działo się w Częstochowie podczas przerwy reprezentacyjnej? – Ten okres spożytkowaliśmy na dobre treningi, na budowanie naszej dyspozycji i w meczu z Ruchem będziemy zdeterminowani – stwierdził opiekun Rakowa. Jego sztab mógł jednak także obserwować podopiecznych podczas meczów reprezentacyjnych. Wielu z nich udało się na zgrupowania swoich kadr. Bogdan Racovitan i John Yeboah zaliczyli swoje pierwsze występy dla Rumunii i Ekwadoru. Muhamed Szahinović popisał się podczas meczu Bośniackiej młodzieżówki, gdy obronił rzut karny. Było więc kogo obserwować, na co zwrócił uwagę trener zespołu spod Jasnej Góry. – Gratulacje dla zawodników, którzy wyjechali na zgrupowanie kadry i zadebiutowali w swojej pierwszej reprezentacji, jak Bogdan Racovitan czy John Yeboah, który zakończył mecz z bramką. Wierzę, że wyjazdy naszych zawodników na kadrę dadzą im pozytywny impuls do tego, aby rozpocząć najbliższe mecze z dużą dozą energii i pewności siebie – powiedział podczas konferencji prasowej trener Szwarga.
Ciągle wierzą
Teraz jednak przyszedł czas na to, żeby Raków skupił się na najbliższym przeciwniku. W teorii Ruch wydaje się rywalem, z którym mistrz Polski musi wygrać. Jesienią oba zespoły zaprezentowały otwarty futbol na stadionie w Gliwicach, a chorzowianie przegrali 3:5. Wtedy trenerem „Niebieskich” był jeszcze Jarosław Skrobacz. Teraz Ruch za wszelką cenę walczy o utrzymanie. Chorzowianie wierzą w to, że na ostatniej prostej uda im się „wyrwać” wystarczającą liczbę punktów pozwalającą na uniknięcie spadku na drugi szczebel rozgrywkowy.
Powinni mieć więcej punktów
Nadzieje te są oparte na tym, jak Ruch zaczął sobie radzić pod wodzą Janusza Niedźwiedzia, który stawia na ciekawy futbol, więc wizualnie gra beniaminka może się podobać. Potrzebuje jeszcze szczęścia i skuteczności, żeby zacząć wygrywać. O klasie przeciwnika mówił także szkoleniowiec Rakowa, który wie, że sobotni mecz nie będzie „spacerkiem”. – Mierzymy się z zespołem, który zasłużył na znacznie więcej punktów, niż ma. Sposób, w jaki Ruch gra pod wodzą Janusza Niedźwiedzia, powoduje, że jest to zupełnie inna drużyna niż ta, z którą mierzyliśmy się w poprzedniej rundzie. Jest to zespół, który ma jasny plan na to, jak chce wychodzić spod pressingu, jak „ściągać” przeciwnika i jak zachowywać się w obronie. Musimy więc mieć świadomość tego, że musi nam towarzyszyć najwyższy poziom energii i determinacji. Do tego dochodzi oczywiście realizacja zadań – to zawsze jest „punkt nr 1”. W momencie gdy wszyscy gracze zrealizują zadania „na maksa”, będą dobrze nastawieni, będziemy w stanie zagrać dobre spotkanie – zauważył Dawid Szwarga.
O tym, czy zawodnicy z Częstochowy wrócą po przerwie odpowiednio zmobilizowani, przekonamy się sobotę o 12.30. Wtedy zawodnicy wyjdą na murawę stadionu w Częstochowie. W naszej ekstraklasie w teorii wszystko jest możliwe. Najlepsi mogą przegrać z najgorszymi. Jednak mimo wszystko, mimo pochwał ze strony Szwargi, wygrana Ruchu – która byłaby oczywiście niezwykle cenna – w tym meczu graniczy z cudem.
Kacper Janoszka